Nie Mingjue trochę się zdziwił, że zamiast zostać zaatakowanym, jego złośliwe zachowanie
zostało odwzajemnione. Nie bardzo tylko wiedział, który z nich bardziej nie miał zamiaru
przegrać w tym pojedynku.Musiał przyznać, że ten kurdupel jest wytrzymałym przeciwnikiem i
nie tak łatwo będzie go pokonać.
Meng Yao wiedział, że oboje nie dadzą za wygraną. I jeden i drugi był uparty na swój sposób.
Jeden miał przewagę fizyczną, a drugi przewagę w sprycie i różnych, bardziej lub mniej,
fantazyjnych pomysłach.
Kiedy poczuł jego nogę na swoim kroczu spodziewał się, że zaraz znów będzie się zwijać z bólu,
a ten kurdupel zaczął dzień od złośliwego pytania i zamówienia takich pobudek codziennie.Słysząc wyszeptane Da-ge i czując lekkie ugryzienie nie wiedział, co ma zrobić. Dopiero śmiech
Yao przywrócił go do rzeczywistości.
Młodszy nie liczył nawet na to, że ten tak bez słowa się odsunie i da mu spokój.- A masz jeszcze jakieś marzenia? Mogę nad nimi pomyśleć. - powiedział złośliwie, patrząc
wyzywająco w jego oczy i zaraz dodał - Czyli jak ja robię za twoją poduszkę to jest całkiem
przyjemnie? To jakieś nawyki z trumny, że teraz też musisz na mnie spać? - odsunął się od niego
nieznacznie i zmienił pozycję, by ten nie mógł go kopnąć.Słysząc te wiązankę prychnął cicho pod nosem.
- Mam bardzo dużo marzeń i chętnie ci o nich opowiem przed snem.- Skwitował a jego usta zaraz
się zamknęły na następny komentarz.- Słucham? Powiedział ten, który mnie macał po tyłku. To może też masz jakiś nawyk z trumny
co?- zapytał kąśliwie, a na wspomnienie tego dziwnego, niepokojąco przyjemnego uczucia, aż
się lekko zarumienił.- Jesteś całkiem wygodny jako poduszka. Całe twoje ciało jest jak jeden
wielki flak. Tak ci się nie podobało, że trzymałeś mnie tak bardzo mocno... Nie mogłem się
nawet ruszyć bo tak ci się podobało macanie mojego zadka. - Uśmiechnął się zadowolony z
siebie i powoli uniósł kiedy ten w końcu się trochę odsunął, obrócił się na bok chcąc sięgnąć po
swoje szaty, a za chwile aż zesztywniał.- Wstawaj kleszczu. Idziemy zobaczyć jakiego burdelu narobił przez ciebie Sang. - klepnął go w
tyłek i podniósł się z łóżka, gotowy zasłaniać się przed wszystkim co poleci w jego kierunku.Ten klaps go tak zaskoczył, że zapomniał jak się oddycha!
Otworzył szeroko oczy po czym w odruchu złapał za poduszkę i rzucił nią w niego.- Ty... ty... TY JESTEŚ NIENORMALNY I ZBOCZONY!- Zaczął się wydzierać rzucając w niego
poduszkami jakie znalazł pod ręką.Bezczelnie śmiał się, gdy Meng Yao ciskał w niego poduszkami, chyba właśnie znalazł sposób na
szybkie wyprowadzenie tego kurdupla z równowagi.Młodszy sarknął na niego gdy skończyły mu się poduszki. Z szelmowskim uśmiechem spojrzał na
świecznik który stał na szafce.
Chwycił za niego i szarpnął nim rzucając w niego. Jednak nie trafił, przedmiot był cięższy i upadł
zaledwie kilka centymetrów przed jego nogami nie smagając go nawet odrobinę.Gdy w jego stronę poleciał świecznik starszy miał lekkie obawy, na szczęście jednak przedmiot
dość szybko skończył na ziemi.
Kiedy Yao skończyła się "broń", zbliżył się lekko to niego, gotów na zasłonięcie się, zwłaszcza
przed jego nogami.- SAM SOBIE PATRZ NA TEN BURDEL! JA NIE MAM ZAMIARU SIEDZIEĆ OBOK KOGOŚ TAK
PERWERSYJNEGO JAK TY. - Zdarł sobie gardło przez te krzyki. Ale naprawdę się sfrustrował, że ten
go tak bezczelnie obmacuje, a potem klepie po tyłku.- Nie przypominam sobie bym mówił, że nie podobało mi się macanie twojego tyłka. -
uśmiechnął się złośliwie - Bardziej chyba tylko podobało mi się "Całuj mnie Jue-gege". -
powiedział naśladując głos młodszego.- Jak ja jestem kleszczem to ty jesteś tasiemcem! - Fuknął pod nosem wściekłe zbierając swoje
szaty z ziemi, które w jego ferworze walki spadły na ziemię.- I jakby nie masz wyboru. Idziesz ze mną, ciebie trzeba mieć cały czas na oku. - na uwagę o
tasiemcu lekko się zdenerwował, ale zaraz znalazł nową zaczepkę dla niego. - Jesteś kleszczem,
więc możesz siedzieć na mnie, nie musisz obok. Ale skoro ja jestem tasiemcem to... Wiesz
zabrzmiało jak propozycja. - ostatnie zdanie wypowiedział, jakby poważnie się nad nią
zastanawiał. I nim Yao zdążył zareagować, to odsunął się od niego.Meng Yao nie wierzył w to jak starszy sobie coraz bardziej pozwalał.
To było dziwne i niepokojące. Zaczął wsuwać na swoje ramiona szaty sekty Nie. Zdecydowanie
wolał nosić złoto. Szary kolor kojarzył mu się z czymś naprawdę nie przyjemnym.
Słysząc znów temat swojego tyłka poczerwieniał ze złości. Mógłby mu powiedzieć, że obrazi się
na niego i nie będzie się już odzywał. Ale wiedział, że da mu to satysfakcję i przecież jemu o to
właśnie chodziło...
Zaś następne słowa mężczyzny były poniżające. Naprawdę powiedział coś takiego? Niemożliwe
aby powiedział takie słowa..
Nerwowo zawiązywał sznurki szat i zgrzytał lekko zębami.
Czuł się poniżony przez starszego, były pewne granice nawet dla kogoś takiego jak on.Te wszystkie seksualne aluzję go brzydziły i przez chwilę poczuł się jakby słuchał własnego ojca.-Nie zbliżaj się do mnie chory skurwielu...- Wysyczał pod nosem i wątpił żeby on to słyszał. Objął
się ramionami ciasno, krzyżując je na piersi. Szybkim krokiem ruszył do wyjścia omijając go
szerokim łukiem.
Zamknął oczy na moment biorąc głęboki wdech.- Tylko mnie dotknij to nie ręczę za siebie.- rzucił i odsunął się od niego, kiedy tylko ten się
poruszył.Nie Mingjue zdecydowanie chyba przesadził. Kontrolnie odsunął się od niego, gdy ten go mijał.
Nie był już taki pewny, czy dożyje kolejnego poranka. Chociaż zdecydowanie zapewnił już sobie
ciszę i spokój, aż do wieczora. Zastanawiał się nawet czy bezpieczniej nie będzie, aby wstawiono
drugie łóżko. Wtedy będzie mieć Meng Yao na oku, a unikną sytuacji jak z dzisiejszego poranka.
Młodszy szedł obok niego, jednak kilka kroków dalej, aby go nawet nie dotykał i nie sięgał do
niego.Spojrzał w kierunku przeciwnym do niego, czując fale obrzydzenia po tych wszystkich słowach.
Wziął ze sobą Baxie, dobrze było mieć szablę w swoich rękach. Wieść o tym, że Nie Mingjue
powrócił, najprawdopodobniej obiegła już całe Qinghe, a zapewne jeszcze dziś dowie się o tym
cały świat kultywacji. Zawsze tak było, zadziwiające jak bardzo ci wszyscy surowi ludzie
uwielbiają plotkować.Mijani ludzie albo się im kłaniali, albo próbowali wcisnąć się przerażeni w jakiś kąt. Zdążył
zauważyć wiele nieprzychylnych spojrzeń kierowanych w stronę Meng Yao.Z każdym krokiem Nie Mingjue coraz bardziej trafiał szlag. Rozumiał zamiłowanie swojego brata
do sztuki i całej reszty tych pierdół...
No dobrze, kompletnie tego nie pojmował, a to co widział przyprawiało go o dreszcze. Gdzie
podział się surowy wystrój, gdzie wszechobecna szarość? Bogowie, dobrze, że ludzie nie biegali
w kolorowych szatach.
![](https://img.wattpad.com/cover/282155756-288-k647176.jpg)
CZYTASZ
MDZS - Nie Mingjue x Jin Guangyao
Fanfic✓|ZAKOŃCZONE| " Miał ochotę zrzucić go na ziemię, gdy ten strzelił go w tyłek, on to chociaż zrobił delikatnie. Niespecjalnie przejął się jego marudzeniem o rzekomych siniakach i wcale nie zamierzał dawać mu spokoju, nie ufał mu i nie miał pojęcia...