43. Damy radę

1.8K 132 120
                                    

Dobry wieczór ❤️

Nie było mnie dwa dni, a dla mnie to jak wieczność 🥺

Jeszcze zanim przeczytacie chciałam bym zaznaczyć jedną rzecz, więc SPOKOJNE jeszcze nie ma końca książki, bo przed wami jeszcze dużo rozdziałów, dlatego nie ma o co się martwić 🥳

Poza tym coś się kończy, coś zaczyna, a to może świadczyć tylko o jednym 🤫🤔

Teraz poproszę was jeszcze o głos i komentarz, bo jeżeli dobijecie tu 75 ⭐ bardzo możliwe, że pojawi się coś jeszcze 🥰

Miłego wieczoru ❤️

Buziaki 💋

§§§

Październik 2025

Pov: Via
Wakacje spędziliśmy w tasie chłopaków, która była cudowna, ale też męcząca dla mnie i w szczególności Olka.

Po niej pojechaliśmy jeszcze na krótkie wakacje do domku dziadków na mazurach, a teraz mamy już jesień.

Na samym początek września spędziłam z Aleksandrem ponad tydzień w domu, bo mały miał anginę, a teraz na całe szczęście jest już wszystko dobrze.

~~~

Mamy właśnie poranek. Jasiek śpi, a ja z Aleksandrem robimy kanapeczki na śniadanie.

Jak można się domyśleć jest wcześniej rano i tak też jest, bo mamy 6:58, a o 8 mały idzie do przedszkola, więc musi zjeść szybciej.

Całe szczęście start żłobek i przedszkole Olka mieszczą się w tym samym budynku, dzięki czemu nasza droga rano jest niezmienna.

- Tata nie je?

- Je, ale muszę iść go obudzić.

- To ić, a ja zjem. - powiedział Oluś i sięgnął po swoje śniadanko.

- Tylko powolutku skarbie i nie za dużo do buźki na raz.

- Oki.

Następnie oczywiście poszłam na górę, gdzie mój mąż spał w najlepsze, dlatego odsłoniłam rolety i usiadłam na łóżku dając mu buziaka w czoło.

- Wstajemy Jasiu.

- Jeszcze chwileczkę...

- Nie mamy czasu za dużo.

- Ja dziś nie jadę do biura.

- Ale mieliśmy jechać razem, bo jeszcze na zakupy.

- Za dziesięć minut będę na dole, obiecuję.

- Okej. - dałam mu jeszcze jednego buziaka i wróciłam do Olka.

~~~

- Janek! - rozdarłam się, bo minęło już prawie 20 minut, a on nadal nie zszedł.

- Co!

- Na dół!

- Zaraz!

- Daej! - krzyknął Oluś i zaśmiał się.

Po chwili już Jan był na dole i zadowolony z siebie usiadła przy stole i zaczął jeść.

- A Ty co taki uśmiechnięty?

- Czuję się dosłownie 10 kilo lżej, więc mam powód.

- Smacznego. - rzuciłam i wstałam - Chodź skarbie tatuś zje, a my pójdziemy się ubrać.

Układanka 2 || Jan-rapowanieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz