10. Niechciane porażki i nadmiar gwiazd

4K 184 316
                                    

Ktoś tęsknił? No to jesteśmy z powrotem! 🏔🗻❄️

Mając głowę zajętą tymi jakże życiowymi i niezbyt budującymi rozważaniami, Nessa niespecjalnie się spieszyła na spotkanie z pryncypałem Hemingwayem po lekcjach. Miała już kilka takich rozmów na koncie, więc pamiętała, iż ostatecznie wszystkie okazywały się równie uciążliwe, jak i bez sensu, phew.

Okropna sekretarka powitała ją bystrym, dziwnie pełnym satysfakcji spojrzeniem, na co dziewczyna ledwo się powstrzymała od pokazania jej języka.

Nie powściągnęła natomiast cisnącej się na ten sam język pretensji:

– Musiała pani? Serio?

Kobieta rozjaśniła pomarszczoną twarz w niewinnym uśmiechu i zapytała, całkiem nawet życzliwie:

– Musiałam co, kochanie?

– Wystawić mnie do odstrzału geografowi i to na oczach całej klasy? To był pani pomysł z tym, żeby to River został moim opiekunem w waszej szkole, prawda?

– Ach, to. – Kobieta niefrasobliwie wzruszyła pulchnymi ramionami. – Pomyślałam, że skoro i tak już się całkiem nieźle znacie, to ułatwię ci te pierwsze dni. Nie musisz mi dziękować.

Rudowłosa zamrugała powiekami, sama nie wiedziała, czy z zaskoczeniem, czy z uznaniem. Ta kobieta przechodziła wszelkie pojęcie, doprawdy. Co za tupet! Przecież rano jasno jej powiedziała, że nie chce mieć z psychopatycznym dupkiem Cole'em nic do czynienia!

Dlatego nabrała głębiej powietrza i tylko odrzekła zimno:

– Świetnie, bo nie zamierzałam. Sama pani dobrze wie, że nie ma za co.

Słysząc jej wyniosłe stwierdzenie zamiast się obrazić albo chociaż obruszyć, kobiecina jedynie zaśmiała się cicho po nosem, po czym nacisnęła jakiś przycisk na biurku i wskazując drzwi do gabinetu dyrektora odparła:

– Teraz to także twoja szkoła, moja droga, pamiętaj. I właśnie czeka cię spotkanie z TWOIM dyrektorem. Wejdź, proszę.

Zachowując dumne i chłodne milczenie uczennica przekroczyła szerokie dębowe drzwi do sanktuarium pryncypała.

Dopiero widząc dobiegającego sześćdziesiątki mężczyznę, rozpartego na skórzanym fotelu zdała sobie sprawę, że nieświadomie, lecz pozwoliła się zasugerować magii jego nazwiska. I że chyba naprawdę spodziewała się ujrzeć za kosztownym, mahoniowym biurkiem sobowtóra słynnego pisarza.

Nic jednak bardziej błędnego. Zamiast ogorzałej twarzy oraz bujnej siwej brody literata ujrzała pucołowate, pokryte piegami policzki, a wokół łysej, lśniącej czaszki pedagoga wił się wianuszek jasnych loczków. I to dużo bardziej okazały, niż dziwaczne rudawe wąsy pod jego perkatym nosem.

Jakby sztuczne czy coś?!

Do tego Hemingway wyglądał na raczej niewysokiego, a także niezbyt szczupłego i tylko to ostatnie łączyło go z image'em jego poprzednika i zarazem gwiazdy światowej literatury. Ogólnie sprawiał wrażenie przedwcześnie postarzałego, rozkapryszonego bobasa, który w każdej chwili może wybuchnąć w ataku dziecinnej furii.

Skojarzenia tego nie zacierał nawet jego wyszukany trzyczęściowy garnitur z kamizelką, tym bardziej iż pożądany efekt profesjonalnej elegancji psuł niestety przekrzywiony i lekko zaplamiony ketchupem (albo strach pomyśleć czym innym) krawat.

Za plecami mężczyzny, pod olejnym portretem jakiegoś jegomościa w czerni (prawdopodobnie założyciela liceum Culford High, uznała) pyszniła się półka pełna pucharów i mosiężnych tabliczek. Obdarzona sokolim wzrokiem dziewczyna zauważyła, iż są to trofea zdobyte głównie w turniejach golfowych oraz że widnieje na nich nazwisko Hemingwaya.

Ice Breaking ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz