25.08.22 Ice osiągnął 20k odsłon, przy 1,63k ✨✨✨, wielkie dzięki dla Was! Niby numerki nie są najważniejsze, ale jednak cieszą oraz dają nadzieję, że to opowiadanie będzie czytane również po zakończeniu publikacji, co zawsze jest wyzwaniem.
Rozdział dedykowany pisarce i komentatorce, która z pewnością walnie się przyczyniła do tych statystyk, czyli muchlinamucha. Ma ona naprawdę genialne poczucie humoru, więc jeśli jeszcze nie znacie jej przygód "Dobrawy eM.", to koniecznie zajrzyjcie na profil Muchy, uśmiejecie się! 😁
⭐⭐⭐
Ostatecznie zdecydowali wówczas, że po prostu pójdą na spacer oświetlonymi świątecznie uliczkami centrum Culford. Na kręgle czy do kina mogli iść zawsze, choćby jutro, a Boże Narodzenie było tylko raz w roku, prawda?
W dodatku Nessa wciąż tak naprawdę niemalże nie znała ani miasteczka, w pobliże którego się przeprowadziła, ani samego Connecticut, a teraz River zabrał ją na przechadzkę po swoich ulubionych miejscach i jeszcze co nieco opowiedział.
Culford okazywało się zaskakująco urokliwie, przynajmniej tam, dokąd poprowadził ją jej przewodnik. Gdzieś w galeriach handlowych na obrzeżach miasta zapewne nadal trwało szaleństwo zakupowe, bo właśnie zaczęły się świąteczne wyprzedaże, jak to w Boxing Day.
Ale w rozjarzonym tysiącami światełek centrum miasteczka czas jakby się zatrzymał. A już zwłaszcza gdy przystanęli przed szopką betlejemską albo usiedli na ławeczce z widokiem na wielką choinkę, ogrzewając dłonie od kubków pachnącego cynamonem i goździkami late.
Nessa nie pamiętała, żeby kiedykolwiek w życiu zdarzyło jej się tak nieśpiesznie i bez konkretnego celu po prostu cieszyć się chwilą, a przy okazji celebrować wciąż trwające Boże Narodzenie.
W dodatku z opowieści Cole'a dużo się dowiadywała nowych dla niej i ciekawych rzeczy. Nie miała na przykład pojęcia, iż Connecticut było stanem aż tak pełnym sprzeczności, z gwałtownie rosnącą przepaścią między bardzo, ale to ekstremalnie bogatymi i bardzo, naprawdę zatrważająco biednymi mieszkańcami.
Z drugiej jednak strony, choć stolica stanu, Hartford, była dość biednym miastem, a Connecticut trzecim najmniejszym stanem USA, to jednak właśnie tutaj mieli najwyższy przeciętny roczny dochód na głowę mieszkańca! Najwyraźniej przez liczną populację tutejszych milionerów.
I dlatego właśnie w lasach wokół większych miast kryła się w Connecticut największa poza Kalifornią ilość rezydencji, wartych fortunę każda. Czasem naprawdę wiele, wiele milionów dolarów.
Często były to tak zwane "stare pieniądze", wywodzące się jeszcze sprzed wojny secesyjnej, kiedy Hartford było najbogatszym miastem Stanów Zjednoczonych. Bogatszym nawet od Nowego Jorku!
– Uważano je także za najpiękniejsze w całej Ameryce Północnej, taka ciekawostka – perorował w przypływie lokalnego patriotyzmu Cole.
– Ehem, serio? – pozwoliła sobie na powątpiewanie jego towarzyszka.
W pełnym modzie przewodnika wycieczek chłopak wyszukał coś w internecie i zaczął czytać:
– "Ze wszystkich pięknych miast, które miałem szczęście widzieć, to jest najpiękniejsze. Nie masz pojęcia, czym jest prawdziwe piękno, jeśli tu nie byłeś". Zgadnij, kto to powiedział?
– Ktoś z bardzo złym gustem? – prowokowała go. – Jakiś biedak w fazie manii, w dodatku z wadą wzroku?
– Bynajmniej, młoda damo – pouczył ją potomek dwu rodów założycielskich hrabstwa Litchfield. – To słowa genialnego pisarza Marka Twaina.
CZYTASZ
Ice Breaking ✔️
Romance"- Co to znaczy, że 'gdzie i kiedy zechcesz'? - zdenerwowała się Nessa, ale River tylko uśmiechnął się wrednie i zapytał: - Którego słowa nie zrozumiałaś, skarbie? - Dupek! - Owszem. To jak, całujesz i zostajesz? Czy nie całujesz i wychodzisz?" UWA...