Małe, ale ważne pytanie: czy jest wśród Was, moich oddanych Czytelników ktoś, kto lubi i chciałby przeczytać opko fantasy mojego pióra?
Od wczoraj (8.5.22) mam niezły IMO pomysł, ale nowy projekt to jest wielkie wyzwanie i obciążenie, a ja mam Ice do skończenia oraz kilka innych, młodzieżowych rzeczy na warsztacie, więc się biję z myślami, w którą stronę iść?
Bardzo jestem ciekawa Waszego zdania, jak i tego, który tytuł bardziej do Was przemawia: "Żywiołaczka" czy "Akademia Trzech Ras". Zostaw proszę głos w komentarzu, dzięki! 😘
A teraz zapraszam na kruszenie lodu, heh. Jak mawia znajoma autorka:
Gwiazdka + komentarz = MOTYWACJA
Zapatrzona na chłopaka w osłupieniu nie zauważyła, że przy paśniku rzeczywiście zaczął się ruch. On jednak od razu to spostrzegł i wcisnął jej w rękę lornetkę, przygotowaną najwyraźniej na takie okazje na parapecie.
Nawet się do niej przysiadł na ławeczkę, ehem, ale Nessa nie zaprotestowała, bo bez jego pomocy nie za bardzo nawet wiedziała, w jaki sposób posługiwać się tym sprzętem ani gdzie patrzeć. Na początku ciągle widziała fragment czyjegoś brzucha albo sam śnieg, heh.
No cóż, musiała teraz przyznać, że wizyta na poddaszu szopy to naprawdę był dobry pomysł, a widok zwierząt, podchodzących do paśnika – fascynujący.
Bo na przykład sarny potrafiły być takie płochliwe, że uciekały przed źdźbłami trawy, które im spadały na śnieg z paśnika. Głupiątka kochane!
– O, zobacz, a to łania! Fajnie, bo jelenie są jednak dużo rzadsze w naszych lasach – ucieszył się River.
– Zaraz, a to nie sarna jest żoną jelenia? – popisała się niewiedzą rudowłosa, obserwując odwrót przestraszonych saren.
– Nie, to są dwa zupełnie odrębne gatunki. Samica jelenia to właśnie łania. Samiec to byk, a młode to cielęta. Samica sarny to z kolei koza, samiec to kozioł lub rogacz. Albo sarniak. A ich dzieci to koźlęta.
– Całe życie w błędzie... – Nessa miewała na szczęście przebłyski poczucia humoru na własny temat, tak jak teraz. Przez co rozbawiona, zupełnie mimochodem rzuciła szatynowi absolutnie oszałamiający uśmiech.
I może dlatego, że taki spontaniczny i niewykalkulowany, niemal odebrał mu oddech. Jakby go właśnie byk kopnął w splot słoneczny.
Aż musiał zamrugać oczami z wrażenia, bo przecież takiej jej jeszcze nie widział!
Wściekała się już na niego, obrażała, usiłowała mu dowalić albo wręcz przeciwnie, zignorować. Lub okazać totalne lekceważenie.
Bywała smutna, nieobecna, przestraszona. Bardzo chciała też wyglądać na lodowato zimną i nieprzystępną, dlatego przecież tak się co do niej na początku pomylił.
Zdarzało jej się nawet, że go prowokowała, także seksualnie, choć coraz bardziej dochodził do wniosku, że to ostatnie robiła zupełnie nieświadomie.
Bo im lepiej ją teraz poznawał, tym wyraźniej widział, jaka ta dziewczyna była tak naprawdę... niewinna?
Pomimo przypływów słownej brawury, które jej się zdarzały, chyba zupełnie niedoświadczona.
Jednak nigdy dotąd, ani razu jeszcze nie miał okazji widzieć ją taką beztroską, zaciekawioną, śmiejącą się spontanicznie. Bez masek i murów, chroniących zazwyczaj przed światem jej prawdziwe oblicze.
CZYTASZ
Ice Breaking ✔️
Romance"- Co to znaczy, że 'gdzie i kiedy zechcesz'? - zdenerwowała się Nessa, ale River tylko uśmiechnął się wrednie i zapytał: - Którego słowa nie zrozumiałaś, skarbie? - Dupek! - Owszem. To jak, całujesz i zostajesz? Czy nie całujesz i wychodzisz?" UWA...