Duchy naprawdę istniały i właśnie po nią przybyły!
Oto za oknem jej sypialni coś majaczyło widmowo, białawo i srebrzyście. Chwiało się, gięło i falowało złowrogo. Migotało i promieniowało nieziemską aurą.
Zjawa. Duch. Upiór. Straszydło. Mara. Zagrobowiec.
I nie tylko powiewało oraz wydzielało cmentarne fuidy nie z tego świata, ale nawet, brrr... wyraźnie wyciągało po dziewczynę swoje obrzydliwe, jakby kościste szpony!
Wręcz drapało nimi po szybie!
Tak, na pewno coś tuż obok niej właśnie zaskrzypiało, yyy!
Odniosła nawet wrażenie, że w... hmm, w części czaszkowej ducha widniały płonące piekielnym ogniem oczodoły, a jego usta były otwarte jak do jakiegoś obezwładniającego ją krzyku.
Spanikowanej Nessie natychmiast przyszło do głowy, że jak nic nawiedziła ją właśnie pokutująca w piekle dusza Elisabeth Grant, absolutnie koszmarnej żony protoplasty rodu, Josiaha, o której nawet zyczliwa wobec wszystkich Alex nie miała nic dobrego do powiedzenia!
Dziewczyna nie dalej jak dwa dni temu widziała na własne oczy granitowy nagrobek tego postrachu całego rodu, na starożytnym cmentarzu rodzinnym Grantów, usytuowanym za brzozowym zagajnikiem, w istocie niezbyt daleko od Czarnej Oberży.
Akurat na jednej z tras jej codziennych spacerów dla poratowania zdrowia, ehem.
Taki cmentarz, nawet już obecnie nieużywany, to samo w sobie dość upiorne zjawisko, uznała. Ale cóż, skoro czasem tak właśnie organizowano pogrzeby w zamierzchłych czasach, gdy do odległego o pół dnia drogi cmentarza parafialnego trzeba by się było tłuc konno i to po błotnistych bezdrożach.
Podobno nawet świadczyło to o wysokim statusie danej rodziny, że stać ich było na prywatny cmentarz, jak jej wytłumaczyła wyjątkowo zamyślona tego dnia Alex. Kto wie, może od takich rodzinnych pochówków rozpoczął się rozkwit przedsiębiorstwa pogrzebowego i wybudowanej na nim potęgi finansowej Grantów?
Wizytę na zabytkowym cmentarzu Nessa potraktowała wówczas jako ciekawostkę turystyczno-historyczną i sama poprosiła Mrs. Cole o zatrzymanie się w tym urokliwym skądinąd zakątku. Zresztą akurat świeciło słońce i dzień był wyjątkowo jasny oraz pogodny.
Ale właśnie zaczynała tej decyzji bardzo głęboko żałować, niestety poniewczasie!
Śmiertelny błąd to był!
Pewnie niechcący nadepnęła jakoś na astralny odcisk Elisabeth, a upiorny, posesywny babsztyl potraktował rudowłosą jako intruza. I zamierzał się teraz MŚCIĆ za naruszenie swego wiecznego (nie)pokoju przez outsiderkę znikąd!
W dodatku wrogo nastawioną do przynajmniej niektórych z jej potomków!
Co być może wzbudziło tym większą furię w zaświatach Grantów!
Grób Elisabeth otoczony był liczną gromadą innych, mniejszych. A to dlatego, że chorobliwie skąpa gospodyni pozwalała palić w piecu tylko od grudnia do lutego, przez co sześcioro z ośmiorga jej potomstwa zmarło na zapalenie płuc i galopujące suchoty, nie dożywszy lat piętnastu.
Podobno nie bardzo ich żałowała, ogłaszając, że przeżyli najsilniejsi i że widocznie taka była wola Boża.
Do tego miała w zwyczaju okładać młode służki szczotką do włosów!
A czasem także rzucała w nie polanem...
Nie mogąc się wyzbyć wspomnienia tych koszmarnych informacji, przerażona widokiem za oknem nastolatka instynkotwnie oraz z całej siły i aż do bólu zacisnęła powieki.
CZYTASZ
Ice Breaking ✔️
Romance"- Co to znaczy, że 'gdzie i kiedy zechcesz'? - zdenerwowała się Nessa, ale River tylko uśmiechnął się wrednie i zapytał: - Którego słowa nie zrozumiałaś, skarbie? - Dupek! - Owszem. To jak, całujesz i zostajesz? Czy nie całujesz i wychodzisz?" UWA...