25. Jadowicie wściekłe tornado

2.8K 143 339
                                    

Najwyraźniej nadszedł czas na okrągłe jubileusze dla Game! Właśnie wpadło 70k odsłon dla A Game of Loves, po niespełna roku od zakończenia publikacji. Cieszy mnie to tym bardziej, że to chyba najlepsze, co jak dotąd napisałam, IMHO.

Trylogie czyta się ciężko, ehem, więc tym bardziej jestem szczęśliwa, że AGOL wciąż żyje i dziękuję Wam za każde wejście, a za gwiazdki jeszcze bardziej! ✨️✨️✨️ Pozdrowienia od Shylar i Iana! 💙💜

🎉🎉🎉🎉🎉

Co on sobie myślał, zabierając tę furiatkę do lasu? I to od razu w swoje tak bardzo ważne, prywatne i ukochane miejsce?

No odbiło mu! Totalnie go pogięło!

Po co się z nią dzielił swoją pasją, jaką były zwierzęta, zwłaszcza leśne? I w ogóle, czy musiał jej tyle gadać o sobie?!

Zwierzać się, otwierać się przed nią?!

A jeszcze, co gorsza, pozwolił jej sprofanować swoją obecnością jego Bezpieczną Przestrzeń! Zaćmienie miał!

Nie raz i nie dwa przecież czuł, że tylko wypady do lasu, do tamtej drewnianej chaty, pozwoliły mu nie oszaleć przez to wszystko, co od dawna działo się w ich domu.

Był pewien, że tylko dzięki temu miejscu, które odziedziczył po ukochanym dziadku Leonie Grancie, nie zrobił przynajmniej paru głupich rzeczy, przed którymi inaczej nie zdołałby się powstrzymać.

A teraz koniec z tym, przez jego własną głupotę! Bo na poważnie podejrzewał, że ile razy wejdzie na tę polanę, już zawsze będzie tam widział... Nessę Howard.

Zero instynktu samozachowawczego!

Tak cholernie, niebezpiecznie piękną, z płonącymi policzkami i delikatnym, zachwyconym uśmiechem. Brodzącą delikatnymi, jasnymi dłońmi w korycie pełnym zboża, ehem.

A to i tak jeszcze nic, bo jej rozmarzony duch czy bardziej widmo będzie go teraz prześladować również w jego sanktuarium, na pięterku szopy!

Ile razy tam wejdzie, od razu zobaczy ją oczyma wyobraźni, jak z wyprostowanymi plecami tancerki siedzi z gracją na ławce pod oknem.

I jak z błyszczącymi oczami wygląda przez okno. Jak ekscytuje się widokiem saren, a nawet zajęcy!

Nigdy nikogo, nawet kumpli, kuzynostwa ani rodzeństwa nie zabierał do chaty, a już na pewno nie do pokoiku na poddaszu. Od kiedy tylko odziedziczył do niego klucze, czuł że potrzebował zachować tę przestrzeń tylko dla siebie.

Ile razy byłoby mu najwygodniej zabrać tam którąś z setki dziewczyn, z którymi się przelotnie spotykał, prawda? Zwłaszcza wiosną i latem.

A jednak coś mu kazało tego nigdy nie robić i trzymał się tego jak Dekalogu.

To znaczy... no, bardziej.

Co się z nim ostatnio, do cholery, działo? Czy naprawdę nie widział żadnej ślicznej dziewczyny, gdy się śmiała?

Żadnych ładnych piersi, długich nóg czy krągłej pupy? Może nie aż tak piękne, ale raczej, że widział!

I to z bardzo bliska.

To może żadna laska jeszcze nie jęczała mu cała rozanielona, gdy się nią zajmował? Ależ oczywiście, że wszystkie jęczały. Powiedział Nessie świętą prawdę!

No, może poza tymi, które od razu krzyczały z rozkoszy.

Albo tymi, które zagryzały sobie wargi do krwi, żeby tego nie robić i nie obudzić rodziców w ich sypialni. Albo i sąsiadów w domu obok.

Ice Breaking ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz