44. "Z których to Howardów?"

2.4K 137 489
                                    

Ponieważ to już ostatnie rozdziały, postanowiłam zacząć je po kolei dedykować najbardziej aktywnym oraz ukochanym Czytelniczkom i zarazem koleżankom po piórze; zobaczymy, czy się zmieszczę?! 😁

Serdecznie dziękuję za czytanie, wsparcie i dobre słowo Missudi, a przy okazji koniecznie zachęcam Was do zajrzenia do Jej prac, bo są świetne. Sama jestem wielką fanką "Ulicy Przyjaznej", ale może Wam spodoba się bardziej inny tytuł? Każdy w swoim rodzaju jest godzien uwagi! 😍

A teraz bawcie się dobrze, bo dziś będzie się działo, uprzedzam! 😂

⭐⭐⭐

Zgodnie z umową, równo za godzinę Nessa stała w holu na dole, z zaskoczeniem obserwując, jak zdenerwowana potrafiła być Alex. I domyślając się, że najwyraźniej wiązało się to z osobami jej szanownych (albo i nie) teściów.

Yolanda oczywiście postanowiła się ewakuować z niewygodnej sytuacji i rzekomo skupić na pisaniu nowego romansu, na pomysł którego wpadła podczas pobytu w Nowym Jorku. Choć może faktycznie nie był to zły wybór, bo nie wiadomo jak obecność kontrowersyjnej autorki zostałaby przyjęta przez rodziców byłego męża jej obecnej partnerki?

W każdym razie dziewczynie aż samej robiło się od tego wszechobecnego napięcia niewyraźnie, zdążyła już bowiem bardzo polubić spokojną na co dzień i bardzo jej życzliwą kobietę. Ci dziadkowie Cole musieli być naprawdę z piekła rodem!

Ale cóż, każdy przecież miał jakieś szkielety w szafie. Sama mogłaby się niemile zdziwić, gdyby zdołała kiedyś poznać rodzinę swego anonimowego ojca. Dlatego nie oceniała, lecz bardzo współczuła.

Droga do Culford w konwoju trzech aut (oni z Riverem, Alex z młodocianymi Antychrystami oraz ochroniarze, którzy wyrośli jak spod ziemi gdy Cole'owie ruszali spod domu i teraz trzymali się na ogonie) nawet jej się nie dłużyła. Jak raz szatyn nie katował jej The Weekndem, po prostu słuchali w radio piosenek świątecznych.

Naprawdę coraz bardziej lubiła jeżdżenie z nim samochodem.

Może powinna przemyśleć kwestię wspólnych z Riverem dojazdów do szkoły? Kto wie, może nie byłoby wcale tak źle, a na pewno wiele by to uprościło i ograniczyło emisję spalin oraz dwutlenku węgla do atmosfery.

Nah, chyba zwariowała.

Skończą się święta, skończy się jego dobry humor! Czy ona zawsze musiała być taka naiwna? Też sobie znalazła rycerza na lśniącym koniu, cytując Selwyna!

Natomiast, skoro już sobie tak zgodnie razem podróżowali, w pewnym momencie dziewczynę tknęło, żeby zagadnąć kierowcę o tak silną obstawę ochroniarzy, która szczerze mówiąc wydawała jej się przesadna.

Oni wszyscy w Culford przesadzali z ilością ochroniarzy, a już zwłaszcza Lavender oczywiście!

Chłopak nie od razu jej odpowiedział, a kiedy wreszcie zdecydował się mówić, zaczął od poczynienia zastrzeżenia:

– Powiem ci skąd to się wzięło, firma ochroniarska i zamknięty dla obcych dom, ale obiecaj, że zachowasz to dla siebie. Mało kto zna prawdziwy przebieg zdarzeń.

– O-oh, okej? – Zabrzmiało to co najmniej podejrzanie i niekoniecznie współgrało z nastrojem świąt Bożego Narodzenia, ale z drugiej strony miała świadomość, że otwartość dziedzica Granatów mogła być chwilowa. Należało więc kuć żelazo, póki gorące.

– Słyszałaś coś o małżeństwie moich rodziców?

– Odrobinę. Głównie, że było bardzo nieudane. Zdaje się, że z powodu zdrad twojego ojca.

Ice Breaking ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz