Jestem wreszcie!
Louis nie zareagował, kiedy usłyszał pukanie do drzwi, ale powtórzyło się, a zaraz za nim pojawił się głos Nialla, który ewidentnie kazał mu otworzyć.
– Spieprzaj stąd – odpowiedział szatyn, nie mając ochoty na towarzystwo, ale blondyn jeszcze bardziej zaczął się dobijać.
– Otwieraj i to już! Nie po to tutaj przyjechałem.
Louis przewrócił oczami. Nie miał ochoty na spotkanie z Niallem, jednak wiedział, że ten nie odpuści i będzie tu stał nawet do rana, dobijając się do drzwi, a jeśli on nadal mu nie otworzy, to blondyn albo je wyważy, albo wezwie policję, więc chyba nie miał większego wyboru, jak tylko wstać z kanapy i wpuścić go do środka. Zawsze, ale to zawsze blondyn wykazywał się większą cierpliwością niż on. Właściwie on nie miał jej w ogóle. Przekręcił zamek, a Niall zaraz wpadł do środka.
– No wreszcie – powiedział z wyrzutem, jakby stał tu cały dzień. – Przyleciałem jak najszybciej ratować twoją udręczoną miłością duszę.
– Moja dusza wcale nie jest udręczona miłością – oznajmił szatyn, siadając na kanapie, a Niall zaraz usiadł obok niego.
– Ależ owszem, jest – odpowiedział. – Myślisz, że nie wyczuwam tych wszystkich hormonów, feromonów i innych rzeczy w powietrzu?
Szatyn jęknął w duchu, jeszcze Nialla mu tu brakowało. Jakby nie mógł chociaż trochę pobyć sam i mieć święty spokój. Przemyśleć sobie tę całą sytuację.
– No dobra – odezwał się blondyn. – A teraz opowiadaj.
– Nie ma o czym, po prostu pomyliłem się i tyle.
– Nie wierzę – odpowiedział Niall. – Wtedy nie byłbyś taki wściekły, a wiatr hula po całym Londynie.
Louis spojrzał na przyjaciela trochę zaskoczony. Nawet nie zauważył, że zrobił taką zawieruchę. Przecież nie mogło być tak źle?
– No więc? – dopytał blondyn. – Co jest grane?
Louis zastanowił się przez chwilę. Może faktycznie powinien się wygadać?
– No mówże wreszcie – ponaglił blondyn, na co Louis zaśmiał się głośno.
– Harry, wiesz który, okazało się, że wcale nie jest Harrym.
– Jak może nie być Harrym? – wtrącił się Niall, ale Louis zignorował go i mówił dalej.
– Mało tego, okazało się, że nie tylko nie jest Harrym, ale jest też synem Lokiego.
– Co? – zapytał od razu Niall, wybuchając śmiechem. – Przecież Loki nie ma syna.
– Otóż okazuje się właśnie, że ma – powiedział szatyn.
Blondyn zastanowił się przez chwilę, przygryzając wargę.
– No dobra, powiedzmy, że ma, ale co z tego?
Louis przewrócił oczami, właśnie w tym momencie mając ochotę strzelić sobie w głowę, bo czego Niall jeszcze nie zrozumiał?
– To, że właśnie zacząłem się z nim spotykać – odpowiedział.
– Czekaj spotykałeś się z Harrym i ja nic o tym oficjalnie nie wiem? Jak mogłeś? – zapytał z wyrzutem.
– Skup się na tym, co do ciebie mówię – powiedział Louis. – Właśnie okazało się, że Loki ma syna, o którym nikt nie wiedział przez całe wieki.
– No to akurat nie jest istotne, skoro wpadł ci w oko – stwierdził Niall.
Szatyn westchnął ciężko. Tak właśnie wyglądały rozmowy z Niallem, a raczej Kupidynem, który miłość stawiał ponad wszystko i nie dało mu się przetłumaczyć absolutnie niczego.
– Zapomniałeś już, że wcale nie żyjemy z nimi w zgodzie? – zapytał, na co blondyn wzruszył ramionami.
– Kiedy to było? Skup się lepiej na tym, co jest teraz i porozmawiaj z Harrym, bo podejrzewam, że świruje jeszcze gorzej od ciebie. Poza tym kogo obchodzi, że jest z Åsgardu?
– Mnie obchodzi i jego ojca również. Wiesz, że ja i Loki nigdy... – zawahał się. – Nigdy za sobą nie przepadaliśmy.
– Stare dzieje – stwierdził blondyn. – Ja na twoim miejscu bym z nim pogadał. Wpadł ci w oko, żyjemy w XXI wieku, więc naprawdę nie ma co przejmować się takimi pierdołami sprzed tysiącleci.
Louis westchnął od razu. Chciałby, żeby tak było, ale wiedział, że to wszystko tak naprawdę wyglądało zupełnie inaczej. Nie mógł spotykać się z synem Lokiego, choćby nie wiadomo jak chciał, poza tym jego duma też mu na to nie pozwalała. Były rzeczy, których nie dało się przerobić i właśnie tego jego przyjaciel nie rozumiał. Ale czego tu chcieć, kiedy dla niego miłość była najważniejsza? Podążył wzrokiem za blondynem, który wstał z kanapy.
– Dobra, walniemy sobie po drinku i jakoś ogarniemy ten temat, a jutro masz porozmawiać z Harrym, no i ten... – zawahał się. – Może w końcu byś przestał wiać, co? – zapytał oburzony. – Wkurza mnie ten hałas.
CZYTASZ
Ávalt ἀγάπη
FanfictionWydawałoby się, że świat mitologicznych bogów i gigantów odszedł w zapomnienie, a przynajmniej dla ludzi, Harry jednak człowiekiem nie jest. Kolejny raz próbuje żyć wśród śmiertelników, kiedy jego odziedziczony po ojcu chaos doprawiony magią matki z...