Londyn

233 30 3
                                    

Wiecie, że to się powoli kończy?








Louis liczył na święty spokój, kiedy tylko wrócili do mieszkania. Miał nadzieję, że Afrodyta wyjdzie gdzieś dzisiaj z chłopakami, a on po prostu się odpręży i pogapi bezmyślnie w to, co puszczali w telewizji. Projekt, który zaczął niedawno, trochę się zawalił i dzisiaj robił wszystko, żeby jakoś utrzymać go na nogach. Przekręcił klucz i wszedł do środka, licząc, że zaraz zrzuci buty i ułoży się wygodnie na kanapie, jednak kiedy tylko zamknął za sobą drzwi,  stanął jak wryty. Chyba każde możliwe miejsce zajmowały książki, stosy książek, a pomiędzy nimi na podłodze siedział Harry, Zayn, Liam, Niall i Afrodyta.

– Co się tutaj dzieje? – zapytał i cała piątka spojrzała na niego, jakby była lekko zdziwiona jego obecnością.

– Lou, wróciłeś! – ucieszył się Harry i od razu wstał. Chciał podejść i pocałować szatyna na powitanie, ale potknął się o kupkę książek i dosłownie wpadł w ramiona starszego.

Zachichotał, kiedy Louis pomógł mu stanąć pewnie na nogach.

– Więc co się tu dzieje? – ponowił pytanie.

– Szukamy jakichś przykładów, żeby zagiąć Zeusa – odpowiedział młodszy. – I wiesz co, tak pomyślałem, może nie skorzystamy z żadnego ziemskiego prawnika, a poprosimy innych bogów, żeby byli naszymi mediatorami, chyba tak ich trzeba nazwać.

Louis zmarszczył brwi. Po wizycie Lokiego ponowili prośbę o spotkanie, ale teraz nie do końca orientował się, co planował Harry.

– To znaczy? – zapytał, chcąc się zorientować w sytuacji.

– Wiesz, myślałem o jakichś innych bogach, żeby to wszystko było jak najbardziej legalne. Może Ozyrys czy ktoś, albo ktoś z Indii, może od Majów? Przecież nie jesteśmy jedyni, prawda? A to byłby taki międzynarodowy pakt.

Louis uśmiechnął się i lekko pokręcił głową. Wiedział, że Harry był uparty, ale aż tak?

– Co myślisz? I przedstawimy im przykłady różnych romansów.

Wpatrzył się w szatyna uważnie, czekając na jakąś odpowiedź, a Louis zastanowił się nad tym porządnie. Właściwie po chwili już wszyscy wpatrywali się  w niego, czekając, co powie na ich plan i Louis cieszył się, że miał w nich wszystkich takie wsparcie, w końcu kto normalny kartkowałby teraz jakieś książki w poszukiwaniu dziwnych romansów.

– Właściwie pomysł jest dobry – powiedział w końcu – problem w tym, że nie do końca wiemy, jak znaleźć Ozyrysa czy jakichkolwiek innych bogów.

– Z tym sobie poradzimy – odpowiedział pewnie Harry.

– Skoro tak – powiedział Louis, bo może młodszy orientował się w tym wszystkim trochę bardziej, po czym westchnął ciężko. – Zaskoczyliście mnie, a liczyłem na odpoczynek po pracy.

– Możemy was zostawić, stary – odezwał się od razu Niall, uśmiechając się trochę głupio.

Louis zerknął na Harry’ego.

– Wyrzucamy ich? – zapytał, a Harry wyszczerzył zęby.

– Dobra, i tak wiemy, że mamy spadać – odezwał się Zayn, wstając z podłogi. – Chodźcie, idziemy na miasto trochę się rozerwać, a jutro dokończymy te nudne pierdoły.

Wszyscy od razu wstali i ruszyli za nim,  a Afrodyta dodała jeszcze, że ma klucze, po czym wyszli, zostawiając tę dwójkę samą.

– Oddałbym wszystko za długą i odprężająca kąpiel – odezwał się zaraz Louis.

– Było aż tak źle? – zapytał młodszy, na co szatyn pokiwał głową.

– Okropnie.

– Wiesz, jeśli przeszkadza ci, że się tutaj rozłożyliśmy...

– Nie – wszedł mu w słowo Louis. – To naprawdę świetny pomysł, tylko praca mnie kiedyś wykończy.

Harry od razu przylgnął do niego, a starszy odruchowo owinął ręce wokół jego pasa. Uwielbiał tego chłopaka i jego przyjemne ciepło. Oczywiście ciepło jego ciała, nie kiedy przypadkiem coś zjarał, a zdarzało się.

– Chodź pod prysznic, a potem mogę zrobić ci masaż pleców – zaproponował Harry, wtulając nos w szyję starszego, a Louis od razu mruknął z aprobatą. Nie pogardzi masażem, absolutnie nie. Potem łyknie trochę ambrozji, żeby się  wzmocnić i tylko wyśpi się porządnie z tym chłopakiem przy boku. Tego mu było trzeba.

Ávalt ἀγάπηOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz