Hades

301 50 3
                                    

Podróży ciąg dalszy 😁








Kiedy dotarli do brzegów Acherontu, zjedli szybki posiłek. Liam nalegał na jak najszybszy, żeby rzeka nie kusiła ich zbyt długo, ale i tak Harry musiał w pewnym momencie zdzielić mocno Zayna, kiedy ten o mało jej nie dotknął, zafascynowany nią. Wyglądał trochę, jakby był w transie i Harry był przekonany, że rzeka do niego mówiła, chociaż ten przekonywał ich, że nie kojarzy nic takiego, a po prostu chciał się jej bliżej przyjrzeć. Musieli pilnować się wzajemnie, bo jeden zły ruch i będą mieli kolejny problem na głowie, a raczej żaden z nich nie miał ochoty postradać tutaj zmysłów.

Harry upił łyk wody, obserwując uważnie Liama. Stał na brzegu i coś mu się wydawało, że dopadło go to samo, co Zayna, więc wstał z ziemi i odszedł od ich prowizorycznego obozowiska. Szczęście, że Niall zabrał koc. Podszedł do Liama patrząc na niego uważnie, na szczęście jego wzrok nie był nieprzytomny.

– O czym myślisz? – zapytał.

– Zastanawiam się, jak przejdziemy na drugi brzeg – odpowiedział brunet. – Widzisz tam? – wskazał palcem. – Za tymi bagnami jest Kokytos, za nim dojdziemy do Pyriflegeton, a po tym już tylko Tartar.

Harry przygryzł wargę, rzeka była naprawdę spora, a przecież nie mogli dotknąć jej wód. Wyglądało na to, że mieli problem, chociaż...

– Czekaj, chyba mam pomysł – oznajmił.

– Zayn! – krzyknął Niall i oboje z Liamem odwrócili się gwałtownie. Mulat znowu sunął powolnym krokiem w stronę rzeki, całkowicie zahipnotyzowany jej widokiem, na co Harry zareagował od razu, podbiegł do niego i dał mu z całych sił w twarz, a Zayn otrząsnął się.

– Co jest? – zapytał zdezorientowany.

Harry nie miał zamiaru mu odpowiadać, podszedł za to do Liama.

– Musimy się zbierać – oznajmił.

– Muszę was tylko ostrzec, że przy Kokytos będzie jeszcze gorzej – odpowiedział tamten. – Depresja murowana.

Harry tylko westchnął ciężko i ściągnął swój plecak. Pogrzebał w nim chwilę, wręczając na ręce bruneta cieniutki sznur.

– Gleipnir – powiedział.

– Ja ciebie też – odpowiedział od razu Liam, nie mając pojęcia, o co chodzi, a Harry zaśmiał się cicho.

– Gleipnir – powtórzył. – Tak nazywa się ten sznur i...

Rozejrzał się i zlokalizował plecak Zayna, do którego doczepiona była włócznia Odyna.

– Gungir – dodał, biorąc ją i podbiegając do Liama.

– Możesz bez tych tajemnych zaklęć? – zapytał tamten, jeszcze bardziej nie rozumiejąc, o co chodzi.

– Gungir zawsze trafia w cel – wyjaśnił Harry. – To włócznia Odyna, dał mi ją. Jeśli przywiążemy do niego Gleipnir, to przedostaniemy się na drugą stronę. Rzucimy Gungir, przyczepi się do czegoś, a my po prostu przejdziemy.

– Chyba nie myślisz, że ta nitka nas utrzyma? – zapytał Liam, obracając w dłoni cieniutki sznur i nawet nie zauważając, że Zayn i Niall już podeszli do nich zaciekawieni.
 
– Oczywiście, że utrzyma – odpowiedział Harry, uśmiechając się szeroko. – Ta nitka jest naprawdę mocna, jest zaczarowana. Krasnoludy uplotły ją z tupotu kocich stóp, brody... – urwał, widząc całkowicie zdezorientowaną minę Liama, po czym roześmiał się głośno. – Mniejsza. Po prostu to zróbmy i tak nie mamy innych pomysłów.

Zayn i Niall przytaknęli od razu, a Liam wahał się jeszcze przez chwilę, jednak Harry miał rację, nie mieli innych opcji przejścia tej rzeki suchą stopą, a może te magiczne rzeczy im pomogą. 

– Dobra – potwierdził.

– Ale ja rzucę – wtrącił się od razu Zayn. – Harry zaraz wpadnie przy tym do rzeki.

Brunet posłał mu tylko uszczypliwe spojrzenie, jednak nie miał zamiaru tego komentować, za to wbił włócznię w ziemię i wziął Gleipnir od Liama. Wyciągając język, w skupieniu zaczął go przywiązywać, kiedy Liam zarządził zwijanie obozowiska. Chwilę później wszyscy zebrali się wokół niego gotowi do drogi. 

– To do dzieła – oznajmił, wręczając Zaynowi włócznię. 

Mulat sprawdził jeszcze, czy sznur na pewno jest dobrze przywiązany, po czym cofnął się, chcąc wziąć krótki rozbieg.

– Trzymaj mocno – zwrócił się jeszcze do Liama, po czym przebiegł parę kroków i rzucił w kierunku solidnie wyglądającego pnia wystającego z grzęzawisk. 

Wszyscy mimowolnie wstrzymali oddech i właściwie nie mieli o tym pojęcia, dopóki włócznia nie wbiła się mocno w nadpróchniały pniak, a oni nie odetchnęli z ulgą. Udało się, mogli iść dalej.

Ávalt ἀγάπηOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz