Åsgard

307 43 11
                                    

Bonusik😁





Kiedy tylko Harry dotarł do zamku Hadesa z nieprzytomnym już Louisem, nie miał zamiaru tam przesiadywać, nawet mimo Hekate ofiarującej mu swoją pomoc. Poprosił ją tylko, żeby pomogła im jak najszybciej wydostać się na powierzchnię i był trochę zaskoczony, że jednak to zrobiła, ale kiedy tylko się tam znaleźli, tak jak sobie obiecał, od razu zabrał Louisa i resztę do Åsgardu. Kazał Odynowi dobrze zająć się jego gośćmi, a sam zaszył się w swojej komnacie, czuwając i pielęgnując szatyna. 

Minęło kilka dni, a ten nadal nie odzyskał przytomności. Kilka åsgardzkich dni, więc w Mitgardzie minęło jeszcze więcej czasu, ale nie obchodziło go to, chciał tylko, żeby szatyn wrócił do zdrowia. 

Nie obchodziła go nawet rozmowa z Hekate, którą miał odbyć, kiedy wszystko wróci do normy, ale na razie nie miał na to ani ochoty, ani sił. Mimo że przy okazji mógłby dowiedzieć się, co z Zeusem. Może przypadkiem go załatwił?

Zayn, Liam i Niall czasami tutaj zaglądali, jednak on wychodził głównie po to, żeby coś zjeść. Praktycznie z nikim nie rozmawiał, zamartwiając się o Louisa, a wszyscy chyba to zrozumieli i rzadko wchodzili mu w drogę. Nawet Loki, chociaż, co bardzo zaskoczyło Harry’ego, raz zapytał, jak się czuje szatyn. 

Wszedł cicho do swojej komnaty, niosąc sobie jeszcze puchar z sokiem na później, jednak zamarł, kiedy tylko odwrócił się w stronę ogromnego łoża. Nawet nie zorientował się, że puchar wypadł mu z rąk, a jego zawartość rozlała się po podłodze, oblewając mu stopy.

– Louis – powiedział praktycznie bezgłośnie. – Louis – powtórzył po chwili i podbiegł do szatyna siedzącego na łóżku. 

– Co tutaj robimy? – zapytał tamten, rozglądając się po pokoju, ostatnim, co pamiętał, były walące się im na głowy stalaktyty Erebu.

– Przywiozłem cię tutaj, żebyś wrócił do zdrowia. Byłeś nieprzytomny od kilku dni i już myślałem, że się nie obudzisz, ale… Nie masz pojęcia, jak się cieszę – oznajmił młodszy, rzucając się szatynowi na szyję, na co ten syknął cicho. – Przepraszam – powiedział zaraz Harry, odsuwając się i podziwiając Louisa. Jego ciało nadal było trochę poranione, ale wyglądał dużo lepiej, a jego skrzydła odzyskiwały blask.

– Jesteśmy tutaj od kilku dni? – dopytał Tomlinson, na co Harry gorliwie pokiwał głową.

– Tak – przytaknął. – Przynieść ci coś? Jesteś głodny? Chce ci się pić?

Louis jednak zignorował jego pytania, zamiast tego wyciągając ręce i przyciągając młodszego do siebie.

– Nie mogę uwierzyć, że fatygowałeś się po mnie do Hadesu – powiedział, składając delikatny pocałunek na jego ustach.

Harry od razu zarumienił się wściekle, automatycznie spuszczając wzrok i wzruszając ramionami.

– Nic takiego – stwierdził cicho.

– Nic takiego? – zapytał szatyn, łapiąc młodszego za brodę i zmuszając do spojrzenia na siebie. – Nie masz pojęcia, ile to dla mnie znaczy, a teraz połóż się obok mnie, proszę.

– A-ale… – zająknął się Harry. – Nie jesteś głodny czy coś?

Szatyn zaśmiał się krótko.

– Kładź się i nie marudź.

Młodszy wdrapał się na łóżko, po czym przytulił się delikatnie do Louisa, nie chcąc znowu go urazić, a ten owinął ramię wokół chudszego ciała. Naprawdę był zaskoczony, że Harry po niego przyszedł, ale z drugiej strony to chyba coś znaczyło. Młodszemu najwyraźniej zależało na nim tak samo, jak Louisowi, bo w odwrotnej sytuacji on też ruszyłby za Harrym w najgłębsze czeluście piekieł. 

– Może opowiesz mi, co tam się działo? – zagadnął. – W pewnym momencie trochę urwał mi się film.

Brunet zachichotał cicho.

– Nic szczególnego, wyciągnąłem cię, Hekate pomogła nam wydostać się na zewnątrz i zabrałem cię tu, żebyś wrócił do zdrowia. Swoją drogą reszta też tu jest i ucieszy się, że się obudziłeś. Zawołać ich?

– Może później, na razie mam ochotę posiedzieć z tobą – odpowiedział Louis, a Harry spojrzał na niego dziwnie. – Co?

Młodszy od razu wyszczerzył zęby, po czym uniósł się trochę i pocałował szatyna, żeby zaraz wtulić się mocniej w jego bok. Był szczęśliwy, że Louis w końcu wracał do zdrowia i że był już z nim tutaj, bezpieczny. Przez tę całą sytuację uświadomił sobie, że naprawdę był dla niego bardzo ważny. Chyba się zakochał…

Ávalt ἀγάπηOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz