Harry był bardziej niż szczęśliwy zostając u Louisa na noc już którąś noc z rzędu. Wyglądało na to, że wkroczyli na trochę wyższy poziom no i nie ukrywał, że piątkowy wieczór spędzony w łóżku był zdecydowanie najlepszym, co przydarzyło się w jego boskim życiu. Liczył, że sobotę spędzą bardzo podobnie, zwłaszcza że szatyn nie wybierał się do żadnej pracy, jednak już z samego rana ktoś zakłócił ich spokój, dzwoniąc do drzwi.
Jęknął głośno, wtulając się bardziej w szatyna.
– Nie otwieraj, może tylko roznoszą ulotki – powiedział zaspany, a Louis przyciągnął go mocniej do siebie. Ewidentnie też nie miał zamiaru wstawać, raczej woleli udawać, że nikogo nie ma w domu.
Nie dane im było jednak zaznać spokoju, bo dzwonek do drzwi powtórzył się i tym razem to szatyn zamruczał niezadowolony.
– Może to któryś z chłopaków? – zapytał, bo nikt inny nie przychodził mu do głowy, a nie widzieli ich już od kilku dni.
– Tym bardziej nie otwieraj – odpowiedział młodszy.
Louis zaśmiał się, jednak wstał z łóżka, wyplątując się z długich kończyn Harry'ego i całując go jeszcze w czoło, po czym ubrał na siebie jakieś spodnie i koszulkę, które wczoraj rzucił na podłogę. Wyszedł z sypialni i przecierając oczy, podszedł do drzwi. Jeszcze przez chwilę wahał się czy je otworzyć, jednak ostatecznie zrobił to, zastając za nimi kogoś, kogo nigdy w życiu by się tutaj nie spodziewał.
I to nie był ani Zayn, ani Liam czy Niall.
Nie był to nawet Loki, którego też byłby w stanie się tutaj spodziewać, bo przecież mógłby chcieć zobaczyć się z synem.
Właściwie nie był to nawet jego aktualny największy wróg Zeus.
– Afrodyta? – zapytał całkowicie zdezorientowany.
– Uff, Notos – odpowiedział dziewczyna. – A już myślałam, że się zgubiłam, te ziemskie adresy są strasznie dziwne, nic z nich nie rozumiem.
Szatyn zamrugał kilkakrotnie, chcąc się upewnić, że nie śnił i faktycznie stała przed nim bogini miłości.
– Co tutaj robisz? – odezwał się, lustrując ją od stóp do głów. Miała na sobie jeansy, a do tego jakąś pstrokatą zupełnie niepasującą koszulkę, słomkowy kapelusz na głowie i wściekle różową walizkę, i zdecydowanie wyglądała jak lekko pomylona turystka.
– Zawsze mówiłeś, że mogę cię odwiedzić – oznajmiła, przepychając się obok Louisa i wchodząc do mieszkania. – Więc tutaj aktualnie mieszkasz? – dopytała, rozglądając się po salonie.
– Tak – potwierdził. – Ale nie spodziewałem się ciebie. Jak tu dotarłaś?
– Cóż Atena i Hermes czasem schodzą na ziemię i trochę mi pomogli. Mam nadzieję, że nie wyglądam jak wariatka? Tak ubierają się ludzie?
Louis przez chwilę uniósł brwi, jednak szybko dotarło do niego, że raczej nie powinien wyrażać w tym momencie swojej prawdziwej opinii.
– Tak, jest w porządku – odpowiedział. – Tylko wiesz... Nie jestem w tym momencie sam. Harry...
– Och, jest tutaj ten chłopiec? Cieszę się, że będę mogła go poznać – oznajmiła, a Louis na moment zmarszczył brwi.
Nie miał pojęcia jak się zachować i skąd ta nagła wizyta, ale musiał się jak najszybciej dowiedzieć.
– Obudzę go, a ty może się rozgość? Usiądź na kanapie i... No poradzisz sobie.
Przeszedł przez salon i wszedł do sypialni, szczelnie zamykając za sobą drzwi.
– Nareszcie jesteś – powiedział zaspanym głosem Harry, wyciągając rękę, żeby wciągnąć go do łóżka.
– Wstawaj, mamy gościa – oznajmił szatyn, na co młodszy od razu uniósł głowę.
– Kogo? Chyba nie ojciec?
– Nie, to Afrodyta – odpowiedział Louis. – Nie mam pojęcia, co tutaj robi, ale... Jakoś będziemy musieli sobie z nią poradzić przez kilka dni. Pewnie w końcu faktycznie przyjechała mnie odwiedzić.
Harry zastanowił się przez chwilę. Dziwne, że zjawiła się właśnie w tym momencie, ale może naprawdę miała dobre intencje. Zresztą Louis trochę o niej opowiadał i z tego, co orientował się młodszy, lubił ją najbardziej ze wszystkich bogów.
– No skoro tak, to trzeba ją będzie trochę oprowadzić po mieście – powiedział, po czym wstał z łóżka, od razu ruszając do garderoby szatyna. – Mogę coś pożyczyć, prawda?
Louis przytaknął tylko. Sam miał zamiar się przebrać w coś świeżego i poznać Harry'ego ze swoją kuzynką, po czym może przygotować coś do jedzenia.
No i kto mi powie, po co ona przyjechała?
CZYTASZ
Ávalt ἀγάπη
FanfictionWydawałoby się, że świat mitologicznych bogów i gigantów odszedł w zapomnienie, a przynajmniej dla ludzi, Harry jednak człowiekiem nie jest. Kolejny raz próbuje żyć wśród śmiertelników, kiedy jego odziedziczony po ojcu chaos doprawiony magią matki z...