Londyn

467 68 31
                                    

Randeczka? 🌹🌹🌹





Harry był naprawdę spanikowany, jeśli chodziło o wieczorną randkę. Oczywiście, że uznawał to za randkę, bo za co innego. Przebierał się już może z dziesięć razy i chociaż powinien już wychodzić, to jakoś nie bardzo umiał przestąpić próg.

– To nie jest odpowiednie ubranie – powiedział, wracając się, na co Zayn pchnął go w stronę drzwi.

– Oczywiście, że jest. Wyglądasz dobrze, idź już – odpowiedział.

– Ale... – zaczął znowu Harry.

– Idź już, bo się spóźnisz – oznajmił, otwierając drzwi, po czym wypchnął przyjaciela na zewnątrz i zatrzasnął mu je przed nosem.

Harry załomotał w nie od razu.

– Wpuść mnie! Muszę się przebrać! – krzyknął, na co Zayn zaśmiał się od razu.

– Baw się dobrze! – odkrzyknął mu.

Brunet załomotał w nie jeszcze raz, ale jego bezczelny przyjaciel nie miał zamiaru go wpuścić, do tego słyszał za drzwiami jego rechot, więc tylko westchnął ciężko i ruszył do wyjścia. Nie miał innego wyboru, chyba żeby liczyć koczowanie pod drzwiami. Ale przecież spotkał się już z Louisem, byli razem w parku, więc teraz też da radę. Chwilę później zmierzał już ulicami Londynu w umówione miejsce.

Im bliżej był, tym bardziej miał ochotę zawrócić, chociaż powtarzał sobie, że przecież randkowa nie wcale nie było trudne. Oczywiście, że randkował już wcześniej i to nie raz, więc nie miał pojęcia, dlaczego tak panikował. Chociaż z drugiej strony nigdy nie był w miejscu, do którego zaprosił go Louis, więc czysta ciekawość też odrobinę go tam ciągnęła.

– Harry – usłyszał w pewnym momencie i odwrócił się gwałtownie, od razu praktycznie zderzając się z szatynem.

– Louis? – zapytał zaskoczony. – Nie miałeś czekać na miejscu?

Szatyn zaśmiał się od razu.

– Jesteśmy na miejscu, dobrze, że cię zauważyłem, bo pewnie byś zabłądził.

Harry rozejrzał się dookoła.

– Och... Zamyśliłem się – powiedział, rumieniąc się wściekle, a już tym bardziej zarumienił się, kiedy szatyn pochylił się i pocałował go w policzek. Dobra, on prawie spłonął, dostając zaraz po tym trzy czerwone róże, na które wyjąkał jakieś podziękowanie, chociaż wydawało mu się, że raczej było to coś kompletnie niezrozumiałego.

Louis zaprosił go do środka i Harry rozejrzał się uważnie. Podobało mu się to miejsce, chociaż nigdy w nim nie był.

– Lubię to kino, jest kameralne – powiedział szatyn, na co Harry przytaknął od razu. Był trochę starą duszą i sam lubił takie miejsca. Może jednak do siebie pasowali?

Potem było już dość standardowo. Louis kupił bilety i jakieś przekąski, weszli na salę i obejrzeli film, odzywając się co jakiś czas do siebie i Harry nie ukrywał, że starał się jakoś zbliżyć i chociaż trochę przytulić do szatyna, ale starszy w ogóle się nie odsuwał, więc tym bardziej korzystał. Podobało mu się, kiedy razem komentowali niektóre sceny z filmu. Chyba dobrze się dogadywali i Harry nawet często śmiał się z różnych wypowiedzi szatyna. Nie chciał nic mówić, ale to była jak na razie chyba jego najprzyjemniejsza randka w życiu. Posmutniał jednak, kiedy film się skończył, bo to oznaczało, że zaraz będą musieli się rozejść.

– Odprowadzę cię, jest ciemno – zaproponował Louis, na co znowu wydawało mu się, że Harry pojaśniał trochę.

– Wiesz, mieszkam na razie u przyjaciela, muszę w końcu znaleźć jakieś mieszkanie.

– To i tak nie zmienia faktu, że nie puszczę cię teraz samego – odpowiedział Louis.

– W takim razie chodźmy – powiedział Harry, ruszając w kierunku mieszkania Zayna.

– Podobał ci się film? – zapytał jeszcze szatyn, próbując nawiązać jakąś rozmowę. – Sądząc po książkach, które wybierałeś, wydawało mi się, że będzie dobry.

– Tak, bardzo go lubię, chyba nawet jeden z moich ulubionych – odpowiedział Harry, zanim w ogóle dotarło do niego, co powiedział.

– Czyli oglądałeś go już wcześniej? – zapytał szatyn.

Wiedział, że w tym kinie nie leciały tylko najnowsze produkcje, ale tego się nie spodziewał.

Harry zaśmiał się od razu.

– Oglądałem go już chyba milion razy, ale nie martw się i tak go uwielbiam. Możemy nawet pójść na niego jeszcze raz – powiedział.

– Bardzo chętnie – odpowiedział Louis. – Może w następnym tygodniu? Teraz niestety muszę wyjechać na kilka dni.

– Daleko? – zapytał Harry.

– Do Grecji – odpowiedział szatyn, a młodszy spojrzał na niego zaskoczony. To chyba nie było to, o czym pomyślał?

– Do Grecji? – powtórzył.

– Tak – potwierdził Louis. – Sprawy rodzinne.

– Och – zająknął się Harry. – Masz rodzinę w Grecji?

– Nie utrzymujemy za bardzo kontaktu, ale czasami muszę się tam zjawić – odpowiedział szatyn, na co Harry tylko pokiwał głową. Chyba nie powinien ciągnąć tego tematu, więc zmienił go na jakiś neutralny.

Rozmawiali jeszcze o filmie i Harry nawet uświadomił Louisa, że był na podstawie książki, którą też już czytał kilka razy, a potem poruszyli jeszcze kilka innych tematów, niestety w końcu dotarli pod dom, w którym mieszkał Zayn.

– To tutaj – odezwał się Harry. – Dziękuję za kwiaty i w ogóle.

– To ja dziękuję za miły wieczór, Harry – powiedział Louis. – Zobaczymy się za tydzień?

Harry od razu zarumienił się wściekle, dziękując, że wokół było już wystarczająco ciemno.

– Chętnie – odpowiedział.

Louis przybliżył się odrobinę, przez co żołądek Harry'ego aż wywinął fikołka, po czym pochylił się i musnął delikatnie wargi chłopaka.

– W takim razie do zobaczenia. Odezwij się – dodał jeszcze.

Harry wyjąkał jakieś nieskładne "do zobaczenia", po czym odwrócił się i o mało nie przewracając się o własne nogi, wszedł do budynku. Ledwie umiał na nich stać, więc nie miał pojęcia, jak dotarł do środka, odprowadzany wzrokiem przez szatyna, a już tym bardziej nie wiedział, jak pokonał schody na drugie piętro. Tym razem Louis nie widział, jak krzyczał, bo zrobił to dopiero, kiedy przekroczył próg mieszkania Zayna, a przynajmniej miał taki zamiar, bo krzyk uwiązł mu w gardle. Patrzył na stojącego przed nim mężczyznę, aż w końcu wydusił z siebie jedno słowo.

– Ojciec?

– Gdzie ty się włóczysz? Cały aż błyszczysz – odpowiedział Loki, który jeszcze chwilę temu obserwował syna przez okno. – Kim był ten mężczyzna?

– Ja... Znaczy się... Co ty tu robisz? – zapytał Harry.

– Znalazłem dla ciebie mieszkanie i przyszedłem poinformować cię, że możesz się do niego wprowadzić.

– Ale... Och... – zająknął się chłopak. – Okej? Gdzie Zayn?

– Robi herbatę – odpowiedział Loki. – Siadaj, chcę się dowiedzieć, kim on był.

Ávalt ἀγάπηOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz