Londyn

271 34 3
                                    

Krótki, ale Rzym mnie wymęczył...🤷‍♀️










Louis, zamiast spędzać niedzielę z Harrym, spędził ją na zakupach z Afrodytą, oczywiście szybko orientując się, że bogini wcale nie miała wyczucia stylu, a ubrania, które najczęściej wpadały jej oko, były całkowicie beznadziejne, dlatego w końcu sam musiał zakasać rękawy i skompletować jej garderobę na kilka kolejnych dni. Pozostała trójka jeszcze nie miała pojęcia, że mają gościa, więc to Harry'emu przypadało opiekowanie się nią w poniedziałek, kiedy on musiał wrócić do pracy. Wolał nie zostawiać jej samej, bo Afrodyta była w tym świecie jak zagubiona trzylatka, a jej, w porównaniu do Harry'ego, nie miał za bardzo ochoty ratować z każdej sytuacji. Planował dzisiaj poinformować o niej Nialla i Liama, żeby ci na zmianę pomagali im się nią zajmować, ale na razie wysłał krótką wiadomość do Harry'ego, chcąc się dowiedzieć, czy daje sobie z nią radę.

Harry oczywiście do końca nie miał pojęcia, co z nią zrobić, więc ostatecznie stanęło na tym, że zabrał ją na małą wycieczkę po Londynie.

- Okropne te wasze podziemne rydwany - oznajmiła Afrodyta, kiedy wyszli z metra. - Tam w ogóle nie ma czym oddychać.

Harry zaśmiał się od razu.

- Tak, akurat tutaj muszę przyznać ci rację, z tym że to nazywa się metro, nie rydwan. To takie podziemne pociągi i służą do szybkiego przemieszczania się, a to, gdzie wysiedliśmy, to stacja metra, takie przystanki co jakiś czas.

Afrodyta pokiwała głową i rozejrzała się dookoła, kiedy już znaleźli się na ulicy.

- A teraz gdzie jesteśmy? - zapytała.

- Teraz jesteśmy przed budynkiem parlamentu - odpowiedział Harry - i przed tobą chyba najbardziej znana atrakcja Londynu, Big Ben, a przynajmniej tak wszyscy na niego mówią.

Wskazał na wyrastającą przed nimi wieżę, a Afrodyta przyjrzała się jej uważnie.

- Wygląda ciekawie - stwierdziła.

- Mogę ci trochę o niej opowiedzieć i wiesz co? Zrobimy ci zdjęcie, będziesz mogła zabrać je na Olimp.

Nie, żeby po tych słowach rozejrzał się dyskretnie czy żaden ze znudzonych turystów nie przysłuchuje się ich rozmowie, ale bredzenie o Olimpie w środku Londynu było chyba trochę dziwne, zwłaszcza że czasy greckich bogów minęły już wieki temu.

- Chodź - powiedział, ciągnąc ją za sobą na Parliament Square. - Stań tutaj, uśmiechnij się i nie ruszaj przez chwilę.

Odsunął się lekko, po czym wrócił do dziewczyny ze zrobionym już zdjęciem i pokazał jej efekty, na co Afrodyta od razu zakryła usta dłonią.

- Jak zamknąłeś mnie i wieżę w takim małym pudełku? Louis też takie miał, widziałam. To jakieś czary?

Młodszy zaśmiał się od razu.

- Tylko postęp technologiczny, a to nazywa się telefon, można przez niego rozmawiać z innymi ludźmi nawet na dużą odległość, można nim też robić zdjęcia i dużo innych rzeczy. Jest naprawdę przydatny, kiedy żyje się tutaj. Zrobię ci nim kilka zdjęć, a potem je wydrukujemy i kiedy wrócisz, będziesz mogła je sobie oglądać. To naprawdę fajna pamiątka.

- Zniknęło - oznajmiła Afrodyta, nadal nie odrywając wzroku od telefonu.

- Co? - zapytał Harry i sam spojrzał na niego. - A nie, nie zniknęło, po prostu wyłącza się, kiedy się go nie używa - wytłumaczył najprościej, jak umiał. - To co, może zrobię ci jeszcze jakieś zdjęcie, a potem usiądziemy tutaj i trochę ci opowiem o Londynie?

Dziewczyna od razu pokiwała głową.

- W takim razie dobrze, ustaw się jakoś. Możesz robić głupie miny albo coś... To zawsze fajnie wychodzi. Chociaż czekaj, zrobimy ci zdjęcie typowego turysty, musisz ustawić ręce tak, żeby wyglądało, jakby Big Ben był pomiędzy nimi.

Właściwie Harry trochę bał się tego spędzania dzisiejszego dnia z Afrodytą. Nie miał pojęcia, jak w ogóle się dogadają, ale wyglądało na to, że wcale nie będzie tak źle. Już teraz było zabawnie.

- I koniecznie musisz mieć zdjęcie w budce telefonicznej - dodał jeszcze - ale to wytłumaczę ci po drodze.

Ávalt ἀγάπηOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz