Małe opóźnienia...
Harry chyba co chwilę zerkał na zegarek i zdecydowanie był zdania, że jego wskazówki w ogóle się nie poruszały, do tego nie miał pojęcia, ile jeszcze czasu Louis spędzi z tymi ludźmi i jak na złość, jednocześnie nie miał do kogo zagadać, bo wszyscy byli tutaj czymś zajęci.
Czekanie na randkę było po prostu okropne.
W końcu jakieś pół godziny później dwójka ludzi wyszła z gabinetu Louisa i Harry ożywił się od razu. Spodziewał się, że szatyn pójdzie za nimi, jednak ten nadal był w środku. Młodszy przez chwilę czekał na niego, aż w końcu doszedł do wniosku, że może powinien po niego iść, jednak zrezygnował z tego ostatecznie i nadal zajmował całkiem wygodną kanapę. Tak minęło mu jakieś kolejne pięć minut i kiedy w końcu stwierdził, że jednak pójdzie po Louisa, ten wyszedł ze swojego gabinetu.
− Gotowy? − zapytał od razu i Harry pokiwał głową. − Przepraszam, że musiałeś się naczekać.
− Jest w porządku − odpowiedział młodszy, wstając i podchodząc do szatyna. − To gdzie idziemy?
Louis uśmiechnął się od razu.
− Zabieram cię do kina, co ty na to?
− Dawno nie byliśmy w kinie − stwierdził Harry.
− No właśnie − przytaknął Louis, splatając ich palce i wychodząc z budynku.
Jego samochód stał obok na parkingu, więc otworzył młodszemu drzwi, po czym sam usiadł za kierownicą. Do kina nie mieli zbyt daleko, ale o tej porze londyńskie ulice pozostawiały wiele do życzenia. W końcu jednak udało im się dotrzeć na miejsce. Oczywiście w międzyczasie Louis wykorzystał okazję, wypytując Harry'ego o całą sprawę z Ozyrysem, żeby potem już skupiać się tylko na tym chłopaku. Był ciekawy, jak to rozwinie się dalej, ale naprawdę liczył, że po tym wszystkim Zeus wreszcie się od nich odwali.
− Wybierz film, a ja kupię coś do jedzenia − powiedział, kiedy weszli do środka.
Młodszy pokiwał głową. Nie spodziewał się tego kina, ale cieszył się, że Louis go tutaj zabrał, w końcu to tu mieli pierwszą randkę. Przyjrzał się filmom i szybko postawił na coś, co widział już jakieś milion razy, ale ten film nigdy mu się nie znudzi, więc kupił bilety.
− Pamiętnik? − zapytał szatyn, kiedy wrócił do niego z przekąskami. − Znowu?
Harry od razu wyszczerzył zęby.
− Wiem, że go lubisz − odpowiedział.
− Nie lubię − poprawił od razu szatyn − no, może trochę, ale lubię przyglądać się tobie, kiedy go oglądasz, poza tym wiem, że go uwielbiasz.
− I właśnie dlatego jesteś moim ulubionym chłopakiem − zaśmiał się młodszy, na co Louis posłał mu groźno-niezadowolone spojrzenie, a Harry rozchichotał się jeszcze bardziej i złapał jego twarz w dłonie, całując lekko. − Jesteś najlepszym chłopakiem na świecie − powiedział.
Szatyn pokręcił głową, uśmiechając się pod nosem.
− Chodź, zanim się rozmyślę − upomniał i gdyby nie był trochę za bardzo obładowany jedzeniem, to pewnie podroczyłby się jeszcze z Harrym.
Poszli do sali, gdzie zajęli sobie miejsca. Plus tych małych kin był taki, że odwiedzało je zwykle niewielu ludzi i często można było trafić na pustą salę, a że było dość wcześnie, to i teraz mieli ją całą dla siebie. Szatyn odłożył przekąski i usadowił się wygodnie, czując, jak młodszy mości się obok niego.
− Głodny? − zapytał.
− Jak wilk − powiedział od razu Harry. Naczekał się trochę na szatyna, a na czułości przyjdzie czas później.
Pewnie i tak Louis będzie go przytulał, kiedy będzie wypłakiwał mu się w ramię, ale nie jego wina, że ten film był tak wzruszający i, co było w Louisie najlepsze, ten nigdy nie powiedział słowa na to, jak Harry go przeżywał, przeciwnie, szeptał mu zawsze te wszystkie pocieszające słówka.
![](https://img.wattpad.com/cover/286732123-288-k903409.jpg)
CZYTASZ
Ávalt ἀγάπη
Fiksi PenggemarWydawałoby się, że świat mitologicznych bogów i gigantów odszedł w zapomnienie, a przynajmniej dla ludzi, Harry jednak człowiekiem nie jest. Kolejny raz próbuje żyć wśród śmiertelników, kiedy jego odziedziczony po ojcu chaos doprawiony magią matki z...