Northumberland

438 68 13
                                    

A taki mały na ten nowy rok 🥂






Harry'emu powoli szło coraz lepiej. Ćwiczył całe popołudnie i kolejny ranek, i czasami udało mu się wyczarować jakiegoś kwiatka albo inną małą rzecz. Nie wiedział, jak Louis to zrobił, jednak jakby odblokował coś w jego głowie i pomału, ale to bardzo pomału, udawało mu się panować nad swoimi umiejętnościami.

– No dobrze – odezwał się w pewnym momencie, przyglądając się uważnie szatynowi. – A ty? Jesteś wiatrem, tak?

– Tak – potwierdził Louis. – Konkretnie letnim wiatrem południowym.

– I co możesz robić? – dopytał Harry.

– Wszystko, co tylko może robić wiatr – odpowiedział szatyn. – Chodź, pokażę ci.

Wstał i wyciągnął rękę do Harry'ego, a ten po chwili namysłu podał mu ją i pozwolił podnieść się z ziemi. Nie miał pojęcia, co może chodzić po głowie Louisowi, ale ciekawość chyba zwyciężyła, poza tym ufał mu.

– Przybliż się i obejmij mnie, i nie bój się, nic ci nie zrobię – zaśmiał się Louis, widząc zdziwienie w oczach chłopaka, po czym sam objął go w talii, przyciągając do siebie mocniej.

– Co masz zamiar zrobić? – zapytał Harry, ale Louis tylko uśmiechnął się do niego.

– Jeśli chcesz, możesz zamknąć oczy – dodał, na co Harry pokręcił głową. – W takim razie uwaga.

I dobra, Harry przez moment nie miał pojęcia, na co ma uważać, jednak po chwili poczuł, jak jego stopy odrywają się od ziemi i aż puścił Louisa z wrażenia, jednak ten trzymał go mocno, więc prawdopodobnie to był jedyny powód, dla którego nie wylądował na tyłku. Kiedy dotarło do niego, że naprawdę unosi się nad ziemią, a lekki wiatr owiewa jego stopy, spojrzał jeszcze na Louisa, po czym ponownie przytulił się do niego.

– Więc możesz latać? – zapytał.

– Można tak to ująć – odpowiedział szatyn.

– To chyba przydatne, co?

– Tak, czasami – potwierdził Louis, unosząc ich jeszcze wyżej, a Harry, trzymając się mocno mężczyzny, rozglądał się dookoła.

To było chyba najlepsze, co spotkało go jako boga. Co tam jego podpalanie wszystkiego, kiedy Louis mógł sobie latać, gdzie tylko chciał. Uśmiechnął się odruchowo, kiedy zaczęli powoli wirować wokół własnej osi i to naprawdę było świetne.

– I co jeszcze możesz zrobić? – dopytał, spoglądając na szatyna.

– Tylko to, co może zrobić wiatr, nie jest tego chyba zbyt wiele.

– A tornada czy coś takiego? – zapytał jeszcze młodszy, patrząc szatynowi w oczy.

– Również – potwierdził Louis. – Chociaż tego akurat rzadko używam.
Harry pokiwał głową.

– Myślę, że coś jeszcze możesz zrobić – powiedział.

I nieważne, że to trochę mu imponowało, ale co się dziwić, ludzie od zawsze chcieli latać, bogowie również, a mało kto miał takie możliwości, więc taki Louis miał w tym temacie sporo szczęścia. Właściwie chyba to sprawiło, że w jego głowie pojawiło się kilka innych myśli dotyczących szatyna, niż tylko zachwyt nad jego umiejętnościami.

– Co takiego? – zapytał Louis, nie do końca wiedząc, o co chodzi Harry'emu i szukając w głowie wszystkiego, co był w stanie zrobić ze swoją mocą.

– To – odpowiedział Harry, po czym pochylił głowę i złączył ich usta.

Louis przez chwilę był zaskoczony, jednak oddał pocałunek. I dla Harry'ego to nie był tak do końca zwykły pocałunek, bo pierwszy raz byli tak wtuleni w siebie, nieważne, że Louis głównie trzymał go, żeby nie wylądował na ziemi, byli wtuleni i koniec, kropka. Do tego dochodziło jeszcze to wszystko wokół, ta cała atmosfera, którą robiło unoszenie się kilka metrów nad ziemią i lekkie wirowanie.

W końcu Harry odsunął się i od razu wlepił w Louisa pytające spojrzenie, nie wiedząc, jak szatyn na to wszystko zareaguje, jednak ten tylko uśmiechnął się i wzmocnił uścisk wokół talii chłopaka.

– Masz rację, to również mogę zrobić – powiedział, po czym tym razem to on pocałował Harry'ego.

I to było absolutnie nieistotne, że młodszy właśnie skakał w duchu z radości, całkowicie zapominając, że miał grać niedostępnego.

Ávalt ἀγάπηOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz