Londyn

240 36 2
                                    

No i co wy na to?😏








– Słucham? – zapytał Louis, kiedy tylko Afrodyta oznajmiła im, że to Zeus ją tutaj przysłał. – Chyba sobie żartujesz.

Momentalnie się wściekł, ale na razie starał się nie wybuchnąć i jakoś nad sobą zapanować, chociaż to już trochę graniczyło z cudem.

Afrodyta westchnęła ciężko, krzywiąc się.

– Nie jestem z tego dumna, ale zmusił mnie do tego i najgorsze… – zawahała się, jakby sama nie wiedziała, czy ma ochotę to powiedzieć, ale skoro już zaczęła, to pewnie szatyn i tak to z niej wydusi. – Najgorsze jest to, że kazał mi cię otruć, Notosie, ale ja po prostu nie jestem w stanie tego zrobić. Nie, kiedy widzę, jak bardzo jesteście w sobie zakochani i jacy szczęśliwi. I mam gdzieś te wszystkie spory i to, że nie powinniście być razem, poza tym nawet nie mam teraz ochoty wracać.

Harry otworzył usta szczerze zaskoczony, ale to wszystko brzmiało, jak jeden wielki żart. W życiu nie przyszłoby mu do głowy, że ktokolwiek ma zamiar ich otruć. No dobra, tylko Louisa, ale i tak… 

No głupszej rzeczy w życiu nie słyszał i sądząc po minie szatyna, on również. 

– Powiedzcie coś – wydusiła z siebie Afrodyta po dłuższej chwili ciszy, jaka zapanowała między nimi, jednak nadal siedziała, wbijając wzrok w stolik.

– Ja… – zaczął Harry, odruchowo kładąc uspokajająco dłoń na dłoni szatyna, w razie, gdyby ten miał zacząć robić jakąś awanturę. – Ja… Myślę, że w końcu powinniśmy to wszystko przegadać.

– Co? – zapytał Louis, bo wypowiedź Harry’ego totalnie wybiła go z obmyślania jak najszybszego dotarcia na Olimp i ostatecznej konfrontacji z Zeusem.

Młodszy uśmiechnął się do niego nieśmiało.

– Myślę, że powinniśmy zwołać jakieś zebranie czy coś, bez żadnego rozlewu krwi, żebym nie musiał cię znowu ratować. Nie, żebym cię nie uratował, ale po prostu chcę, żeby to odbyło się pokojowo.

Szatyn zamrugał szybko, jeszcze bardziej zdezorientowany niż przed chwilą.

– Zeus nie da nam spokoju, tego się nie da przegadać, więc nie wiem, jak to sobie wyobrażasz – odpowiedział.

– A ja myślę, że się da, w końcu dogadałeś się z moim ojcem.

Louis zaśmiał się krótko.

– Nie nazwałbym tak tego – stwierdził.
– A ja tak, bo przynajmniej przestał się wtrącać, więc może po prostu, gdybyśmy porozmawiali z Zeusem…

– Zeusa nie uda nam się urobić tak łatwo, Harry…

– Wydaje mi się, że jednak pomysł Harry’ego jest lepszy – wtrąciła się Afrodyta i oboje wzdrygnęli się, jakby już zapomnieli o jej obecności. – Zresztą warto spróbować, może naprawdę uda się rozwiązać to wszystko pokojowo. 

Louis westchnął ciężko. Sam nie wiedział, co ma o tym wszystkim myśleć i coś mu się wydawało, że potrzebował teraz pogadać z Niallem i Liamem, zwłaszcza Liamem, bo miał o wiele bardziej trzeźwe spojrzenie na świat od Amorka. 

– Naprawdę wysłał cię tutaj, żeby mnie otruć? – zapytał, zwracając się do Afrodyty, a ta pokiwała głową.

– Co myślisz o zwołaniu zebrania w Åsgardzie? – odezwał się Harry.

Louis zatopił twarz w dłoniach, po czym wypuścił długi oddech. Naprawdę chciał być z tym chłopakiem, ale dlaczego wszyscy jeszcze bardziej musieli im to komplikować? Już wystarczająco ich związek komplikowało to, że pochodzili z dwóch wrogich światów. 

Harry i Afrodyta przyglądali mu się uważnie, nie mając zamiaru się odzywać. Lepiej, żeby szatyn czasami nie wybuchnął, chociaż młodszemu wydawało się, że nawet trochę zaczynał się uspokajać, mimo wszystko nie zamierzał nakręcać tykającej już bomby.

– Zebranie na pewno musimy zwołać, ale w Åsardzie?

Harry uśmiechnął się lekko. Jednak Louis zaczynał się uspokajać, chyba że to było coś w rodzaju ciszy przed burzą, ale oby nie.

– Przecież nie u ciebie – odpowiedział. – Chodźmy, powinniśmy się tym zająć jak najszybciej. Afrodyto, ty również – dodał jeszcze Harry, wstając i ruszając w kierunku wyjścia. 

Powinni się gdzieś schować, zanim zawoła Heimdala, bo przecież nie znikną sobie w środku pubu wśród zwykłych śmiertelników. Nie oglądał się, ale miał nadzieję, że zarówno Louis, jak i Afrodyta ruszyli za nim, a kiedy już będą po drugiej stronie, powie strażnikowi, żeby sprowadził też Zayna, Liama i Nialla.

Miał nadzieję, że ojciec i Odyn nie zamarudzą się, że ściągał do Åsgardu coraz więcej greków, ale w końcu chodziło o niego i jego przyszłość. 

Ávalt ἀγάπηOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz