Uwielbiam tego Harry'ego 😂 to chyba mój ulubiony Harry ze wszystkich ff, które napisałam
Harry zrywał się na dźwięk każdej wiadomości jeszcze kolejnego dnia, ale z każdym następnym tracił coraz bardziej nadzieję, że Louis mu odpisze. Już nawet nie miał ochoty patrzeć na telefon. Odkąd wysłał wiadomość szatynowi, minęło kilka dni, więc miał jedynie chęć zakopać się w koc na kanapie, z kubełkiem lodów i włączyć jakąś komedię romantyczną na netflixie, tylko po to, żeby się nie rozpłakać i nie użalać nad sobą, że był tak beznadziejny, że nawet jeszcze naprawdę nie był z Louisem, a ten już go zostawił.
Zakopał się cały, pozostawiając na wierzchu tylko twarz i dłonie, w których trzymał lody i łyżeczkę. Wziął trochę do ust, po czym wpatrzył się w ekran. Było ciemno, a i jego skóra od kilku dni szarzała coraz bardziej, jakby stapiał się z tym ponurym otoczeniem, w którym właśnie przebywał. Wcześniej był u niego Zayn, pomagając mu kolejny dzień trochę się urządzić, ale Harry nie miał na to ochoty, więc zupełnie nie przeszkadzały mu wszędzie jeszcze porozstawiane pudła.
Westchnął ciężko, kiedy jego telefon zaczął nagle dzwonić, jednak nie miał ochoty odbierać. Może to znowu Zayn, ale najwyżej oddzwoni później, zresztą nawet nie wiedział, gdzie ten telefon był, bo dźwięk był jakiś przytłumiony. Wziął tylko pilota i zrobił głośniej, żeby nic nie przeszkadzało mu w oglądaniu. W końcu telefon ucichł, żeby zaraz zacząć dzwonić ponownie, więc Harry skrzywił się i odstawił lody, po czym wyszedł ze swojego kokonu i rozejrzał się. Nie miał zielonego pojęcia, gdzie go położył, ale dźwięk dochodził jakby z któregoś pudła. Zabije Zayna za to, że mu przeszkadzał. Zbliżył się do stosu i faktycznie dźwięk był głośniejszy, więc zaczął przeszukiwać karton z poduszkami, jakich sobie nakupił, żeby mieć tutaj wygodnie i przytulnie. Telefon ucichł, żeby zaraz rozdzwonić się ponownie i Harry słyszał go coraz lepiej, aż w końcu wymacał go na dnie między poduszkami. Wyciągnął go i o mało co nie wypadł mu z rąk. Zapisał ten numer kilka dni temu.
– Louis – powiedział cicho, całkowicie przerażony. – Louis, o matko, Louis! Halo? – odezwał się, odbierając i okręcił się przerażony, chcąc znaleźć sobie jakieś miejsce, żeby usiąść, ale poleciał na podłogę, potykając się o kolejne pudło, a telefon wypadł mu z rąk. – Cholera – powiedział, czołgając się do niego i biorąc z powrotem w rękę. – Halo? – powtórzył.
– Witaj, Harry – odezwał się szatyn. – Coś się stało?
– Nie – odpowiedział od razu chłopak, czując, jak robi mu się gorąco ze wstydu. Nie miał pojęcia, dlaczego zawsze musiał się kompromitować przy tym mężczyźnie.
– Na pewno? – zapytał Louis. – Wydawało mi się, że coś upadło.
– Nic takiego, potknąłem się tylko – powiedział Harry, odwracając się na plecy, może lepiej, żeby jeszcze nie wstawał? – A co u ciebie?
Szatyn zaśmiał się od razu.
– Dostałem twoją wiadomość i chciałem cię przeprosić, że nie odpisywałem, telefon mi się rozładował i byłem na naprawdę niezłym zadupiu, ale wracam już do Londynu, więc może miałbyś ochotę spotkać się jutro?
Harry wyciągnął głośno powietrze. Naprawdę dobrze, że nie wstawał. Zamachał nogami, wydając z siebie niemy okrzyk radości, jednak sekundę później uchylił się, o mało nie dostając w głowę elegancką lampą, którą sprawił mu Zayn.
– Tak, chętnie – potwierdził.
– Znowu coś spadło? – zapytał Louis, a Harry zaśmiał się cicho.
– To tylko lampa, wiesz mam nowe mieszkanie, jeszcze się urządzam.
– Och – odezwał się szatyn. – Wiesz, jeśli...
– To o której chciałbyś się spotkać? – wszedł mu w słowo Harry, na co Louis znowu się zaśmiał.
– W południe? – zaproponował. – Możemy się gdzieś przejść.
– Może być – potwierdził Harry.
– Odbiorę cię, jeśli nie masz nic przeciwko – dodał jeszcze szatyn, nie chcąc w żaden sposób narzucać się temu chłopakowi.
– Okej – odpowiedział młodszy.
– W takim razie wyślij mi adres – powiedział Louis. – Będę po ciebie w południe.
– To do zobaczenia? – zapytał Harry, nie mając pojęcia, co powiedzieć, on zupełnie nie umiał randkować, a już tym bardziej nie z kimś takim, jak Louis.
– Do zobaczenia – odpowiedział szatyn, po czym rozłączył się i wtedy Harry pozwolił sobie zapiszczeć głośno. Szedł na kolejną randkę z Louisem i znowu błyszczał.
Usiadł gwałtownie, po czym od razu rozejrzał się dookoła. Cholera. Louis go odbierze, a on miał tutaj totalny bałagan. Musiał posprzątać, bo co, jeśli zaprosi szatyna do środka po ich randce albo nawet jeszcze przed.

CZYTASZ
Ávalt ἀγάπη
FanfictionWydawałoby się, że świat mitologicznych bogów i gigantów odszedł w zapomnienie, a przynajmniej dla ludzi, Harry jednak człowiekiem nie jest. Kolejny raz próbuje żyć wśród śmiertelników, kiedy jego odziedziczony po ojcu chaos doprawiony magią matki z...