Rozdział 13

7.5K 314 43
                                    

Bella

Rano obudziłam się dość późno jak na mnie, bo o godzinie 11;37. Leżałam sobie na łóżku przez jeszcze jakieś 10 minut do pełnego obudzenia.

Kiedy byłam już przebudzona wyciągnęłam z pod łóżka butelkę z nie otwartym piciem. Musiałam się chwile mocować z korkiem, który był mocno zakręcony. Ale po chwili męczenia się z korkiem, mogłam poczuć w swoich ustach upragniony napój. Kiedy wypiłam wystarczającą ilość napoju, to zakręciłam butelkę i schowałam ją w tym samy miejscu gdzie była.

Zrzuciłam z siebie kołdrę i podreptałam do garderoby, z nadzieją, że nikogo nie spotkam. Wyszłam ze swojego pokoju zabierając z niego tylko telefon. Wraz z wybraniem dla siebie ciuchów na dzisiejszy dzień, udałam się do łazienki.

Z zamknięciem drzwi łazienki na klucz, zaczęłam się rozbierać. Puściłam wodę do wanny. Kiedy była odpowiednia ilość wody i była gorąca, ale nie za gorąca, weszłam do niej. Ułożyłam telefon na dywaniku, który znajdował się obok wanny. Nalałam do wanny swojego ulubionego płynu, o mocnym zapachu wanilii. Próbowałam się zrelaksować, ale to mi w ogóle nie przychodziło.

Po dość długim leżeniu w wannie, i próbowaniu się zrelaksowania, postanowiłam wyjść. Wytarłam się swoim ręcznikiem, po czym zawiesiłam go na poprzednim miejscu.

Ubrałam się w przygotowany dla siebie zestaw składający się z bluzki w granatowo-białe paski i spodni w kolorze czarnym.

Schowałam telefon do tylnej kieszeni spodni i pokierowałam się do swojego pokoju.

Stwierdziłam, że dzisiaj mogę posprzątać swój pokój, ponieważ nie zamierzam go dzisiaj opuszczać. Zaczęłam od pościelenia łóżka, a skończyłam na czyszczeniu zdjęć, które znajdowały się na jednej z półek. Postanowiłam w końcu wyjść z pokoju, w celu nakarmienia swojego głodnego brzucha, który już zaczął mnie denerwować.

Weszłam do kuchni, i pierwsze co zrobiłam to otworzyłam lodówkę w celu znalezienia czegoś do jedzenia. Chciałam zrobić sobie coś na szybko, a jedyne z szybkich dań była sałatka. Nałożyłam ją sobie na talerz, a do picia nalałam  soku pomarańczowego. Usiadłam przy stole i zaczęłam konsumować swój pierwszy dzisiaj posiłek. Kiedy skończyłam włożyłam brudne naczynia do zmywarki. Z kuchni wzięłam do swojego pokoju tylko karton z półtora litrowym sokiem, gdyż w każdej chwili może zachcieć mi się pić. Tamtą butelkę ze swojego pokoju, już zdążyłam wypić i teraz wala się pod łóżkiem. Później ją wyrzucę, na pewno.

Kiedy już miałam wchodzić po schodach na górę usłyszałam szloch, który należał chyba do mojej matki. Spojrzałam w stronę salonu, tak gdzie słyszałam szloch, i jak się okazało była tam moja rodzicielka w ramionach Yasera, który próbował ją chyba pocieszyć.

Chciałam podejść do niej i ją pocieszyć. Chciałam ją przytulić i powiedzieć, że nic się nie stało. Ale, coś mnie blokowało. Mój umysł mnie blokował. Serce, zaś łamało się na widok płaczącej rodzicielki. Płaczącą ją można było zobaczyć bardzo rzadko. Ostatni raz płakała bardzo dawno temu.

Prowadziłam teraz wewnętrzna walkę miedzy sercem, a umysłem. Walczyłam i wygrało to co darzyło ją wielkim szacunkiem.

- Mamo - powiedziałam cicho i zaczęłam biec pomału w jej kierunku. Tak, serce wygrało. Kiedy mnie usłyszała, wstała, wytarła swoje słone łzy i przytuliła mnie w matczynym uścisku.

To co zdarzyło się wczoraj, tak jakby wyparowało, przez ten jeden moment, który jest chyba od teraz jednym z ważniejszych.

- Tak bardzo cię przepraszam za wczoraj, córeczko. - wypowiedziała do mojego ucha. Poczułam łzy na swoich policzkach.

-Nie, to ja cię przepraszam. Zachowałam się jak zbuntowana nastolatka, a nie jak odpowiedzialna dziewczyna. - przytuliła mnie, tyko mocnej.

- Nic się nie stało, po prostu jestem nadopiekuńcza.

- Mamo, proszę cię przestać płakać-powiedziałam po chwili ciszy między nami. Po chwili czułości, która między nami występuje rzadko, odkleiłyśmy się od siebie. Wytarłam jej łzy, a ona wytarła moje. Obie zaśmiałyśmy się na ten gest. - Naprawdę cię przepraszam. Nie wiem co we mnie wstąpiło.

- To ja cię prze...

- Przestań. - powiedziałam stanowczo - To ja zawiniłam, a nie ty. I proszę nic nie mów. - westchnęłyśmy obie - Teraz powinnam się wycofać, bo chyba wam przeszkodziłam w oglądaniu twojego serialu.

- Nie przeszkodziłaś nam. - powiedziała i przytuliła mnie. - No, a teraz zmykaj do siebie, bo pewnie masz ciekawsze zajęcia do roboty.

Posłałam jej i Yaserowi jeden z moich szczerych uśmiechów. Życzyłam im miłego oglądania i ruszyłam do swojego pokoju. Na schodach zauważyłam Zayna. Nie miałam ochoty z nim rozmawiać.

- To co widziałem, było z twojej strony miłe.

- Dzięki - powiedziałam cicho, ale słyszalnie.

- Cóż. Chcesz pogadać czy coś? - zapytał.

- Nie. Nie trzeba. - posłałam mu nikły uśmiech.

- Okey. - powiedział obojętnie

Kiedy weszłam do swojego pokoju od razu spojrzałam na zegarek. Godzina na nim wskazywała 20;34. Stwierdziłam, że obejrzę sobie dzisiaj jakiś film. Po chwili leżałam już na łózko przebrana i z laptopem na kolanach. Włączyłam jaką pierwszą lepszą komedię. Kiedy się skończyła odłożyłam laptopa na stoliczek nocy. Ułożyłam się wygodnie i oddałam się w ręce snu.

--------------------------------------

Hejka! Witam was w kolejnym rozdziale!

Mam nadzieję że nie zanudził was ten rozdział. :3 

Zostaw po sobie ślad w postaci komentarza lub gwiazdki <3

Do następnego!!!

Once in a lifetime / Z.M.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz