Rozdział 5

9.8K 372 46
                                    

  Bella

 Obudziły mnie promienie słoneczne padające z okna, które było naprzeciw łóżka. Zaraz... w moim pokoju okno jest z innej strony. Dobra. Pomału sobie przypominam gdzie jestem. Mianowicie: jestem u wujka, który mnie wczoraj przygarnął na noc. Spoglądam na zegarek, który znajduje się na stoliczku obok łóżka. Zegar wskazuje 9:10. Pora wstawać. Wychodzę z wygodnego łóżka na zimne panele. Kieruję się do drzwi, które po chwili otwieram. Gdy znajduję się za drzwiami, czuję mój ulubiony zapach kawy o poranku. Schodząc po schodach, wyczuwam jeszcze kilka innych zapachów, które znajdują się w kuchni. Chcę wejść do kuchni, ale kiedy widzę wujka, który śpiewa piosenkę wydobywającą się z radia, to wycofuję się i opieram biodrem o framugę drzwi. Moja podświadomość śmieje się z wujka i zapisuje ten moment w pamięci, razem z innymi śmiesznymi scenkami z wujkiem w roli głównej. Nie kontroluję małego śmiechu, który wydobył się z moich ust. Kiedy ja się śmieje, wujek się odwraca.

 - Dzień dobry, słońce - mówi do mnie z wielkim uśmiechem na ustach.

 - Dzień dobry - odpowiedziałam z tym samym wielkim uśmiechem. 

- Co tam knujesz?

 - Śniadanie. - odpowiedział, śmiejąc się i wracając do robienia tego, co zaczął. - Za chwileczkę będzie gotowe. Siadaj, a ja zaraz ci podam. 

 - Okey.Po chwili, a może nawet dwóch, wujek stawia przede mną talerz z grzankami posmarowanymi Nutellą. Obok talerza postawił gorącą czekoladę, w tym samym kubku co wczoraj. Cicho podziękowałam za posiłek i przyglądałam się dosłownie przez sekundę talerzowi wujka. On natomiast na talerzu miał grzanki z serem, szynką i jeszcze warzywami. Za to do picia miał kawę. Pewnie to ona tak pięknie pachniała i nadal pachnie.

 - O której mam cię zawieźć do domu? - zapytał się mnie po chwili ciszy, która zapanowała pomiędzy nami. Przygryzłam dolną wargę z przyzwyczajenia. 

 - Um...nie wiem - odpowiedziałam pierwszą rzecz, która przyszła mi na myśl. 

 - Bella, kochanie, mama się o ciebie martwi.

 - Wiem, ale ja nie chcę wracać. U ciebie też jest mi dobrze. - próbowałam mu się podlizać. 

 - Wiem, wiem, ale mama się o ciebie martwi 

 - Hmn...Dobra. Zjem śniadanie i pójdę się ubrać. Widzę, że chcesz się mnie już pozbyć. - podniosłam jedną brew do góry.

 - Nie, nie, nie. W żadnym razie, ale jestem dzisiaj trochę zajęty i tak jakoś...ale w przyszły weekend możesz do mnie wpaść, to sobie obejrzymy jakiś meczyk. Co ty na to? 

 - Okey. - uśmiechnęłam się.

 Dalszy posiłek spożyliśmy w ciszy. Kiedy odkładałam talerz do zmywarki, pędem ruszyłam na górę, uważając na schodach, aby się nie zabić. Gdy znalazłam się w pokoju, w którym się obudziłam, od razu pobiegłam do łazienki się ubrać. Gotowa wyszła z niej i pokierowałam się na dół, od razu do holu. 

 - Gotowa! - krzyknęłam. Od razu obok mnie pojawił się wujek. - Czym jedziemy? - zapytałam z ciekawości.

 - A czym chcesz?

 - Nie odpowiada się pytaniem na pytanie. Ale możemy jechać motorem. - uśmiechnęłam się znacząco. 

 - Dobrze...więc zapraszam. - Odpowiedział mi uśmiechem. - Coś dzisiaj dużo się uśmiechasz. Nieprawdaż?

 - Zgadza się, ponieważ ktoś mi zrobił dobre śniadanie.

 - Cieszę się. 

 Wujek zakluczył drzwi i poprowadził mnie do garażu, który po chwili się otworzył. On usiadł na maszynie i czekał na mnie. Założyłam kask i uczepiłam się go, jak mała małpka swojej matki. Po chwili już wyjeżdżaliśmy z podjazdu. W między czasie wujek zamknął garaż pilotem, który po chwili schował do kieszeni spodni. Dosłownie sekundy później jechaliśmy dobrze znaną mi drogą, która prowadzi do mojego domu. Jechaliśmy może przez dziesięć minut. Gdy wujek zaparkował motor, nie zszedł z niego, tylko mi pomachał i dał znać, że zadzwoni później. Po chwili widziałam tylko pył, który wydobywał się z maszyny znajdującej się już daleko. Odwróciłam się i ruszyłam wolnym krokiem do głównych drzwi domu. Wchodząc na ganek domu, zastanawiałam się, co takiego powiem mamie. Stanęłam przed drzwiami i zawahałam się miedzy otworzeniem drzwi i wejściem obojętnie a zapukaniem i spotkaniem mamy, która się pewnie bardzo o mnie martwiła. Wybrałam jednak tę drugą wersję. Tylko że zamiast mamy, drzwi otworzył mi, nie kto inny, jak w samej osobie, bez koszulki i w luźno zwisających dresach, Zayn.

 - O proszę, proszę. Księżniczka przypomniała sobie, gdzie jest jej dom? - zapytał z wyczuwalnym sarkazmem w głosie. 

 - Ha ha ha...Bardzo śmieszne. A teraz mnie przepuść, bo chciałabym przejść i do końca dnia nie zniszczyć sobie go przez ciebie. - teraz, panie Zayn, to ja rozdaję karty.

 - Uuu...zadziorna. Myślałem, że będziesz grzeczną i potulną córeczką.

 - No to źle myślałeś i wielu rzeczy o mnie nie wiesz. - nieszczery uśmiech wkradł mi się na twarz. Jeszcze mam dobry humor. Jeszcze. 

 - Ależ proszę - ukłonił się nisko. Prychnęłam, na co się zaśmiał pod nosem.

 - Jestem, mamo! - krzyknęłam, wchodząc do kuchni, aby nalać sobie soku do szklanki. 

 - Martwiłam się o ciebie - usłyszałam za sobą głos mamy.

 - Wiem, przepraszam, że tak wczoraj wyszłam, nic nie mówiąc. - przytuliłam się do swojej rodzicielki, bardzo mocno, jak zawsze. 

 - Dobrze. A teraz chodź do salonu, bo musimy porozmawiać we czwórkę. - powiedziała poważnie.

 - Oł...Czyli jakaś poważna rozmowa, czy coś?

 - Nic takiego. Tylko chcieliśmy wam coś powiedzieć... - Zapowiada cię straszna rozmowa...

 ------------------------------------------------------ 

 Hej, Hejo,Hejko

 Wstawiam rozdział po dość długim czasie.Dlaczego nie było tak długo rozdziału? Bo było DUŻO NAUKI !!! JEJ. (czujecie sarkazm). 

 Wracając do rzeczy, postaram się wrzucić rozdział jeszcze dzisiaj, ale nie obiecuję. Za to na pewno jutro będzie, na pewno. ;3 A i czasami będą pojawiać się postacie takie jak, np. Jenna, które później zostaną wyjaśnione.

 Komentujcie, gwiazdkujcie! To mnie bardzo motywuje! ;33Do następnego! ;)  

Once in a lifetime / Z.M.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz