Rodział 33

5K 276 18
                                    

Bella

Od godziny probuję spakować coś ładnego i wygodnego zarazem. Prawdopodobnie nad jeziorem spędzimy caludki tydzień. Czyli mam 7 dni, aby naprawić relację z Zayn'em. Mam nadzieję, że mi się uda.

Kolejny raz, w ciągu godziny westchęłam, jednocześnie kopiąc moją szafę z myślą, że wyskoczy z niej jakiś zajebisty strój. Najlepiej kilka. Lecz po chwili tego pożałowałam.

Co ja sobie myślałam kopiąc szafę?!

Odruchowo usiadłam na łóżku (zawalonymi ciuchami) i złapałam się za bolącą stopę i powstrzymałam jęk bólu. Głupia szafa.

Kilka minut później wstałam i wyciągnęłam z szafy torbę na wyjazd. Rzuciłam ją na podłogę. Wyciągnęłam jeszcze wszystkie ciuchy, jakie posiadam. Przetarłam czoło ręką i wzięłam się do pracy.

Z tego co mi wiadomo pogoda będzie dopisywać. Wśród sterty ciuchów znalazłam kilka ładnych zestawów ubrań na cały ten wyjazd. Naszykowane ciuchy spakowałam do torby. Zostały mi jeszcze tylko buty i bielizna. Wzięłam kilka par majtek i staników. Do tego dorzuciłam dwa stroje kąpielowe. Z butów wezmę pewnie tylko trampki i japonki na plażę.

Zamykając torbę, nie mogłam powstrzymać uśmiechu, który wkradał mi się na usta. Odłożyłam torbę na bok. Teraz muszę pochować wszystkie wyciągnięte rzeczy. Westchnęłam i zaczęłam je składać.

Po półgodzine wszystkie ciuchy były na swoich miejscach. Mogłam wreszcnie odpocząć. Nie lubię sprzątać - fakt. Ale czasami trzeba się poświęcić.

*

Następnego dnia obudziłam się o godzinie 9:41. Nie mam pojęcia czemu tak wcześnie wstałam.

Rozciągnęłam się i przetarłam oczy. Wczoraj poszłam spać koło pierwszej w nocy. Jak zwykle się zaczytałam. A potem miałam świetny sen. Z Zayn'em w roli głownej.

Wstałam na równe nogi. Wyszłam ze swojego pokoju, udając się na dół do kuchni, aby nalać sobie szklanki wody. Wszyscy pewnie jeszcze śpią, więc zeszłam po schodach jak najciszej. Schodząc ze schodów, wyczułam przepiękny zapach. Pewnie mama też nie może spać. Oparłam się o framugę drzwi. Chyba trzeba zbierać moją szczękę z podłogi.

Jasna cholera!

Zayn, jak gdyby nigdy nic, stał przy kuchęce i robił naleśmiki. Skąd to wiem? Kikla naleśników było już gotowych do skosztowania.

Ślinka ciekła mi z dwóch powodód. Pierszym powodem były naleśniki, zaś drugim - Zayn. Gotujący Zayn. W samych dresach, które wręcz ubóstwiam!

Matko boska.

Nie wiedząc co ze sobą zrobić, cały czas stałam oparta o framugę drzwi. Właśnie z tego miejsca miałam najlepszu widok na niego całego. No i na naleśniki, oczywiście. Stałam tak kilka minut, dopóki nie wytrzymałam. Udałam się po szklankę wody. Przecież po to tu przyszłam, racja? Podeszłam do blatu i otworzyłam szafkę, aby wyciągnąć z niej szklankę.

Zayn, widziąc mnie, zaprzestał wykonywanej pracy. Spojrzał na mnie wygłdoniałym wzrokiem, ale nic nie powiedział. Zlustrował mnie swoim spojrzeniem. Widziałam jak oczy  mu błysnęły. Fakt - miałam na sobie tylko piżamę, która składała się z crop topu i króciutkich spodenek materiałowych. Śpię w tej piżamie tylko wtedy, kiedy kest mi gorąco.  A dzisiaj w nocy było mi strasznie gorąco.

- Cześć - powiedziałam przerywając między nami tą niezręczną ciszę. Wyciągnęłam z lodówki zimną niegazowaną wodę.

- Hej - odpowiedział i wrócił do robienia naleśników. Ja w tym czasie nalałam wody do szklanki.

Butelkę odstawiłam na bok, a sama usiadłam na blacie. Wzięłam do ręki szklankę i upiłam łyk lodowatej wody.

Nastała niezręczna cisza. Znowu. Nie mając żadnych asów w rękawie, zapytałam o najgłupszą rzecz, o jaką mogłam spytać.

- Co robisz? - dopiero po chwili doszło do mnie co powiedziałam.

Przecież to oczywiste że robi naleśniki, tępa idiotko!

- Robię naleśniki. Dla nas. Znaczy dla wszystkich - czekaj, co?

Czy on powiedział 'dla nas'? Chyba tak, albo się po prostu przesłuszałam. To przez tą lodowatą wodę. Mózgowstrząsu zaraz dostanę.

Kiwnęłam głową na jego słowa i upiłam kolejnego łyka.

- Mogę jednego zjeść? - spytałam. Nie miałam pomysłu na inne pytanie.

- Tak, jasne - przerzucił kolenego naleśnika. Wyciągnął talerz i ułożył na nim cztery naleśniki w kszałcie trójkątów. Chiałam jednego, ale cztery też mpgą być.  Oblał je czekoladą i podał mi talerz. Podziękowałam, a Zayn wrócił do robienia kolejnych.

Położyłam talerz na moich kolanach, a pustą szklankę odstawiłam na bok. Wreszcie mogę poświęcić całą uwagę na naleśniki. Wzięłam jednego do ręki i ugryzłam kawałek.

Niebo w gębie.

Spojrzałam na Zayn'a, który patrzył na moje usta. Przełknęłam to co miałam w buzi. Chłopak zostawił na chwilę wykonywaną pracę i podszedł do mnie. Podniosłam jedną brew do góry, a on pokręcił głową i zbliżył swoją rękę do mojej twarzy. Przejechał dłońmi po moich ustach. Na początku nie miałam zielonego pojęcia co on robi. Dopiero po chwili skapnęłam się, że mam brudne usta od czekolady. Zayn wytarł czekoladnę z moich ust i wziął palca do buzi, na którym miał resztki mojej czekolady. Wrócił do pracy.

Dlaczego wróciłam myślami do śniadania, które mi ostatnio przygotował?

***
1/7 No to zaczynamy nasz maraton!

Jeśli rodził ci się podoba, proszę skomentuj i zagwiazdkuj c:

Once in a lifetime / Z.M.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz