Rozdział 45

3.9K 225 8
                                    

PRZECZYTAJ NOTKĘ! WAŻNE!


Bella

- Wow - tylko tyle udało się powiedzieć Maxiemu, kiedy razem z Zaynem skróciłam mu cały ostatni wieczór - Ale jak? - odniósł się do wszystkiego.

Wzruszyłam ramionami i poprawiłam się przy boku Zayna, który robił delikatne okrężne ruchy na moim boku.

Aż dreszcze przeszły po moim ciele.

- Sama nawet nie wiem - Maxie przechylił głowę.

- A mówiłaś Zaynowi, no wiesz... - na początku nie zrozumiałam o co mu chodzi. Dopiero po kilku dobrych chwilach zrozumiałam i od razu kiwnęłam głową.

- Mówiłam mu.

- Ale o czym? - mężczyzna dopytywał, a ja westchnęłam. Naprawdę nie mam ochoty o tym mówić

- O tym, że robiłam testy i wyszły negatywnie - nie powiem, ale kiedy powiedziałam to nagłos już kolejny raz, zrobiło naprawdę mi się przykro.

- A, o tym... - nie dokończył, gdyż Maxie mu przerwał.

- Bell, może mogłabyś zrobić mi kawy? Od rana jej nie piłem - uśmiechnął się do mnie.

- Maxie, masz rączki i nóżki? Wiesz gdzie jest kuchnia i inne rzeczy, więc czemu nie możesz iść i sam sobie zrobić? - podniosłam jedną brew do góry.

- Co? Coś mówiłaś? - Maxie natychmiastowo pogłośnił telewizor na maksa i udawał, że nie słyszy.

Idiota.

- Dobra już idę zrobić ci tą kawę - machnęłam na niego ręką i wyszłam z salonu do kuchni.

Zayn

Maxie ściszył odrobinę telewizor i przybliżył się do mnie. Pokazał gestem ręki, abym i ja to uczynił.

- O nie kolego, nie będę się z tobą całował - uniosłem ręce w geście obronnym i ponownie oparłem się o oparcie kanapy.

- Co? - podniósł do góry jedną brew i pokręcił przeczą głową. - Nie o to mi chodzi, baranie - przewróciłem oczami i ponownie się pochyliłem.

- Tylko jeśli spróbujesz mnie pocałować, osobiście cię wykastruję i obetnę język.

- Boże, Zayn! - wetchnął cicho. - Mam ci do przekazania ważną wiadomość, a ty się ze mnie nabijasz.

- No dobra, koniec. Więc co chciałeś mi powiedzieć?

Maxie odruchowo spojrzał w stronę kuchni, po czym zwrócił swoje oczy ku mnie.

- Chodzi mi o Izabell - ściszył głos, - a głównie o dziecko.

- Co z nim? - spytałem od razu.

- No właśnie nic - zdziwiłem się trochę, bo nie wiedziałem za bardzo jak to rozumować.

- To znaczy? - chciałem go zachęcić do dalszego mówienia.

- Z tego śledzenia Izabell, to znaczy nie śledziłem twojej byłej - poprawił się. - Serio, wcale jej nie śledziłem.

- Do rzeczy. Bella zaraz przyjdzie tu z twoją kawą - przewróciłem oczami, choć to co przed chwilą powiedział Maxie było dość zabawne.

- Z tego co zrozumiałem dziecka nie ma.

Moje serce się zatrzymało, a oczy przybrały wielkość pięciozłotówek. Wiedziałem - cisnęło mi się na usta, lecz udało mi się je potrzymać.

- Znaczy to nie jest pewne - od razu zaprzeczył. - Ale sądzę, że 91 procent jest prawdą, iż tego dziecka nie ma.

Miałem teraz ochotę iść do Belli i ją uściskać.

- A te pozostałe 9 procent? - nadal utrzymałem pokerową twarz, choć serio miałem ochotę skakać.

- Ten facet co z nią szedł mówił coś o zapłodnieniu, czy coś - wzruszyła ramionami.

- Ale tak, czy siak dziecko już nie było by moje.

- Co racja to racja - kiwnął głową. - Dobra, Bella idzie.

- Powiedzieć jej? - spytałem, kiedy poczułem zapach kawy.

- Jak chcesz...

- Kawa dla jaśnie księcia - zaśmiałem się pod nosem.

- Dzięki ci, dziewojo nieludzka - Bella przewróciła oczami i chwyciła pilota, aby ściszyć telewizor. - Co robiliście jak mnie nie było?

- Gadaliśmy sobie...

- Izabell nie jest w ciąży - nie wytrzymałem, że aż musiałem mu przerwać.

Dziewczyna spojrzała najpierw na mnie, a potem na Maxiego. I tak w kółko.

- Żartujesz sobie ze mnie? - spytała, a po chwili przełknęła gulę w gardle. - Chcesz mnie tym upokorzyć? Czy co?

- Nie, nie. Nie o to mi chodziło - zaprzeczyłem natychmiast.

- A o co? Nie jestem w ciąży i myślisz, że jak powiesz, że Izabell też nie jest w ciąży, to poczuję się lepiej!?

- Bell, posłuchaj... - przerwała mi.

- Nie to ty posłuchaj! Wcale nie czuję się lepiej! Okej?' Wcale! - zobaczyłem w jej oczach łzy.

Do diaska. Przecież nie tak to miało wyglądać.

Po chwili dziewczyna złapała się za brzuch i z płaczem pobiegła do łazienki.

- Bella - powiedziałem jej i mię i wybiegłem za nią do łazienki. Widok dziewczyny pochylającej się nad toaletą, był dla mnie już znany. - Bella...

- Odejdź - powiedziała, a ja tylko westchnąłem i podszedłem do niej. Zebrałem jej włosy w aka kucyk i trzymałem je.

- Może zrobisz ponownie testy ciążowe? - Usłyszeliśmy głos Maxiego, który stał oparty o framugę drzwi.

- Nie - powiedziała, kiedy spuściła swoje wymiociny w toalecie. - Nie zamierzam upokarzać się po raz drugi.

***

Witam po tygodniowej przerwie. Rozdziałów nie było, gdyż przez tydzień byłam we Włoszech i było po prostu cudownie 😍

Wracając mam do was pytanie:

- Czy idzie z was ktoś na festiwal kolorów, który odbędzie się we Wrocławiu na polach marsowych? Bo ja tam będę i fajnie by było kogoś z was spotkać i porozmawiać.

Oczywiście będę miała karton z napisem 'free hugs and kiss' ( w sumie jak większość 😂😂)

Jak coś to piszcie w wiadomościach, twitterze, instagramie, fejsie, czy nawet snapie. Całe życie online sooooł

Dajcie znać!

Once in a lifetime / Z.M.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz