Rozdział 17

4.3K 257 20
                                    

Dziękuję za 2 miejsce w kategorii losowych. Aż się popłakałam c:


Bella

- Maxie, obiecuję ci, że jak tylko wrócę z tych jebanych zakupów, to skręcę ci kark i powieszę twoje zwłoki nad łóżkiem - powiedziałam do telefonu, ledwo wychodząc z kamienicy. - Albo lepiej. Zabiję, wypatroszę i powieszę nad łóżkiem.

- Ej,już mnie boli na samą myśl o tym.

- I bardzo dobrze.

Była godzina równo dwunasta, a do galerii miałam jakieś dziesięć minut. I nadal nie wiem w jakim celu ja tam idę.

- Dlaczego ja tam w ogóle idę? - spytałam zakładając okulary przeciwsłoneczne.

- Idziesz tam, ponieważ chcesz odebrać jej Zayna.

- Co? Maxie, powiedz mi w jaki sposób ma mi to pomóc odzyskać faceta, który mnie nie interesuje? - poprawiłam ramiączko spadającej torebki i przełożyłam telefon do drugiej ręki, ponownie przykładając go do ucha.

Maxie westchnął.

- Według mnie powinniście być razem. To ty powinnaś być na miejscu Izabel. Ja się po prostu o ciebie martwię. Odkąd Zayn wyjechał, nie miałaś chłopaka, tylko panów na jednorazową przygodę - przewróciłam oczami.

-Zayn nigdy nie był moich chłopakiem. Były to albo niewinne pocałunki, albo seks. Nic więcej. Moim ostatnim chłopakiem był wiesz-o-kogo-mi-chodzi.

- Oboje wiemy, że to z Zaynem, to nie były tylko niewinne pocałunki, czy seks, tak? - zamilkł, a ja westchnęłam.

Skurczybyk miał rację, ale nie powiem mu tego. Nie dam mu tej satysfakcji.

- Nie - przygryzłam wnętrze policzka. - Dobra, będę kończyć. Jestem już przy centrum handlowym.

Rozłączyłam się i schowałam telefon do torebki. Pchnęłam ciężkie drzwi od centrum handlowego i weszłam do środka. Z tego co mi wiadomo, Izabel, ma czekać na mnie na ławeczce przed Rossmanem. Rossman znajdowała się, akurat, na tym piętrze,  na którym się znajdowałam. Zauważyłam ją znudzoną. Siedziała i przeglądała coś w telefonie, co jakiś czas się rozglądając. podeszłam do niej i stanęłam przed nią. Spojrzała na mnie z dołu. Uśmiechnęła się do mnie i schowała telefon. Ten jej uśmiech nie był sztuczny, co mnie bardzo zmyliło. Albo jest dobrą aktorką, albo naprawdę chce się zaprzyjaźnić.

- Hej! - wykrzyczała radośnie i wstała z ławki. Chciałam odpowiedzieć jej to samo, ale dziewczyna przytuliła mnie. Na początku nie wiedziałam czy mam oddać ten uścisk, czy nie. Nie oddałam go. - Och, przepraszam - dziewczyna puściła mnie, a na jej policzkach pojawiły się wypieki.

- Nic się nie stało - wymusiłam sztuczny uśmiech.

Nadal cię nie lubię.

- Um, to gdzie chciałabyś pójść - spytała, trzymając ręce za plecami. Zakołysała się na piętach i uśmiechnęła. Wzruszyłam ramionami i poprawiłam ramiączko torebki.

- A ty? gdzie chciałabyś pójść? - spytałam. Ja chcę iść do domu, oglądać The walking dead. 

- Co powiesz na - zamyśliła się. - Na Primark? Widziałam tam ostatnio świetne bikini i chciałabym je kupić. Może Zaynowi się spodoba.

Miałam ochotę wykrzyczeć jej w twarz, że Zayn nie jest jej, ale się powstrzymałam. Powód? Nie wiem dokładnie.

- Jasne - nie wiem czy na mojej twarzy nie może pojawić się jeszcze sztuczniejszy uśmiech, ale myliłam się.

- Jej!- zaklaskała w dłonie i chwyciła mnie za rękę, ciągnąc mnie w stronę Primarku.

***

- I jak wyglądam? - spytała mnie Izabel, przymierzając już tysięczną sukienkę. oderwałam wzrok od telefonu i spojrzałam na nią. Jak zwykle sukienka leżała na niej idealnie. Zwykła sukienka do kostek z wiązanymi plecami, która miała motyw kwiatów. Jak to Izabel stwierdziła - kocha rzeczy z motywami kwiatowymi. Ponoć w mieszkaniu swoim i Zayna, w każdym pomieszczeniu znajduje się chociaż jeden kwiatek.

- Świetna - powiedziałam i poprawiłam się na sofie.

Okręciła się i dygnęła. Powiedziała dziękuję i weszła do przymierzalni.

- Może ty coś w końcu przymierzysz? Zarośniesz na tej sofie - przewróciłam oczami i wróciłam do przeglądania instagrama.- Znalazłam sukienkę specjalnie dla ciebie.

- Wybacz, ale nie gustuję w kwiatkach.

- Zgadywałam, dlatego wybrała ci coś w twoim stylu - wyciągnęła rękę z przymierzalni, na której znajdował się wieszak z czarną sukienką.

Zaciekawiona, podeszłam do niej i sięgnęłam po sukienkę. Wzięłam ją w rękę i przyjrzałam się jej. Była długa do kostek. Czarny materiał sukienki był dopasowany. Po bokach miała rozcięcia i miała mały krótki golf.

- Idź ją przymierzyć - Izabel wystawiła głowę za kotary i uśmiechnęła się do mnie pogodnie. Ile ona może się uśmiechać. Chcę ją nienawidzić, a nie.

- Okej - powiedziałam po chwili i z wielkim ociągnięciem weszłam do przymierzalni obok.

***

Rozdziały są jak na razie przejściowe. Nie wiem czemu, ale mam wrażenie, że to opowiadanie wam się już nie podoba. Jeśli jest coś co chcecie zmienić w tym opowiadaniu, śmiało możecie się do mnie napisać w wiadomości prywatnej, albo wyrazić swoją opinię w komentarzu c:

Zostaw po sobie ślad w postaci komentarza lub gwiazdki ccc:

Once in a lifetime / Z.M.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz