Rozdział 31

4.1K 225 11
                                    

Upewnij się, że przeczytałeś dwa poprzednie rozdziały (29 i 30). Watt dostał ostatnio łaka i nie pokazuje się w powiadomieniach, soooł miłego czytania c:


Bella

- Że co? Ale że jak? Po prostu ty przychodzi, bzykacie się i wychodzi? - spytał.

- Co? Nie!- zaprzeczyłam. - Zayn taki nie jest. Nigdy taki nie był. Zresztą, Maxie, co cię to obchodzi? Sam chciałeś, aby ponownie było coś między mną a nim.

- Coś mi t,u po prostu, nie pasuje. To tak, jakby mógł zdzwonić do ciebie, kiedy tylko chce, a ty będziesz się na to zgadać. Nie serio, coś mi tu nie pasuje.

- To jak to rozgryziesz, to mi powiedz. A teraz wyjdź - wypchnęłam go drzwi sypialni - bo muszę się ubrać i zjeść pożywne śniadanie - chłopak przewrócił oczami i nawet zamknął za sobą drzwi.

- To może ja ci zrobię to pożywne śniadanie? - krzyknął, kiedy ja stałam przy szafie.

- Tosty francuskie będą okej! - odkrzyknęłam i wyciągnęłam z szafy krótkie dresowe spodenki, wraz z za dużą bluzką. Do tego zwykła bielizna, najwyżej wieczorem zmienię na coś bardziej z wyższej półki. Nie lubię skarpetek, ani kapci. Zawsze pocą mi się w nich nogi. Nie lubię tego.

Przebrałam się szybko w naszykowane ciuchy pobiegłam do łazienki, aby doprowadzić swój wygląd do ładu i składu. 


- Bella! Ile można siedzieć w łazience!? - Maxie dobijał się do drzwi łazienki. Dwadzieścia minut przygotowywania się w łazience, to chyba nie tak długo?

- Już wychodzę - powiedziałam, otwierając drzwi.

- To dobrze, bo lać mi się chce. Wynocha - naglił mnie. Zamknął się w łazience i krzyknął. - Śniadanie masz już na stole! Uważaj, aby Elvis czegoś ci nie chapnął.

- Dobrze, mamo - parsknęłam śmiechem.

***

- Hej, Zayn - przywitałam się z mężczyzną szczerym przytulasem i czułym pocałunkiem w usta.

Stara miłość nie rdzewieje - jak to mawiała moja babcia.

- Cześć - zamknął za sobą drzwi i wpił się w moje usta, jednocześnie ściągając kurtkę i buty. - Na co masz ochotę? - powiedział kiedy się ode mnie odkleił. Przygryzłam lekko wargę. Teraz mam szansę.

- Zgadnij - oparłam się rękami o jego klatkę piersiową, a on przyciągnął mnie do siebie jeszcze bliżej.

- Nie wiem. Niech pomyślę - udawał, że się namyśla. No dalej, porozmawiaj z nim. Uśmiechnęłam się do do niego - Na szarlotkę?

 - Nie zgadłeś, więc nie dostaniesz nagrody.

- A dostanę chociaż nagrodę pocieszenia? - przybliżył swoje usta do mojego ucha i nadgryzł go delikatnie.

- Nie wiem, nie wiem - odsunęłam się od niego. No dalej, porozmawiaj z nim.

- Wolisz przejść od razu do sypialni, czy coś przed tym porobić? - przyjrzał się uważnie mojej twarzy. No dajesz, idiotko! Ostatnia szansa!

- Możemy przejść od razu do sypialni - i wskoczyłam mu na ręce, całując niespodziewanie w usta.

Ty głupia idiotko, będziesz żałować, że z nim nie porozmawiałaś! 

***

- I co ja mam teraz zrobić, Maxie!? - prawie krzyknęłam. Jest po pierwszej w nocy, a Zayn dopiero co zasnął. Nie chcę go obudzić. Tak bardzo, żałuję, że z nim nie porozmawiałam. - Jestem kretynką, Maxie - pociągnęłam nosem i na nowo zaczęłam krążyć po salonie.

- Spokojnie. Jak to się stało, że z nim nie porozmawiałaś? - przymknęłam oczy.

- Nie wiem, Maxie, nie wiem - złapałam się za czoło.

- A on jest teraz u ciebie? 

- Tak - powiedziałam po chwili. - Śpi.

- Posłuchaj mnie teraz uważnie, Bell. Postaraj się z nim porozmawiać. Jak nie pyknie, to trudno. Wtedy ja z nim porozmawiam. Okej? - kiwnęłam głową, ale dopiero po chwili skapnęłam się, że mnie nie widzi.

- Okej.

- Jestem przy tobie - uśmiechnęłam się smutno i zakończyłam połączenie. Usiadłam na podłodze pod ścianą i oparłam o nią głowę.

- Jesteś beznadziejna, Bell - powiedziałam do siebie.

***

Następnego dnia obudziły mnie czyjeś usta. A mianowicie usta Zayna.

- Dzień dobry, kochanie - czy ja się przesłyszałam? - Coś nie tak?

Dzięki temu jednemu zrobieniu poczułam się inaczej. Nie wiem, tak jakoś wyjątkowo. Motyle zaatakowały mój brzuch, a na policzki wkradł się rumieniec.

- Wszystko okej - powiedziałam i pocałowałam go w usta - Dobry. - uśmiechnął się do mnie.

- Co masz ochotę zjeść? - wziął jedną moją dłoń i zaczął pocierać moje knykcie.

-  Kocham twoją kuchnie, więc nie ważne go ugotujesz to zjem.

- W takim razie, co powiesz na tosty francuskie? - ucałował moją dłoń i wstał z łóżka.

- Jadłam je wczoraj, ale dzisiaj też mogą być - posłałam mu mały uśmiech.

- W takim razie idę szykować - założył na siebie bokserki i wyszedł z sypialni.

Dzisiaj z nim porozmawiam. A raczej mam taką nadzieję

***

Dodaję kolejny c:

Bella taka desperatka >>>      

Nie miejcie o niej, aż tak złego zdania i proszę was! Zaczekajcie, aż będzie działa się prawdziwa akcja. Bo to to pikuś, do tego co wam szykuję. Tak, że w następnych rozdziałach, będzie wielki zwrot akcji, soooł

Chciałabym poznać waszą opinię właśnie na temat Belli, więc proszę was o komentarze, a może uda mi się wstawić kolejny 

To wy sobie czytajcie, a ja idę w końcu coś zjeść c:


Once in a lifetime / Z.M.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz