Rozdział 47

4.3K 245 17
                                    

Zayn

- Wydaje mi się, że teraz będzie o jedną osóbkę więcej - zaniemówiłem.

Moje oczy powiększyły się do rozmiarów piłki golfowej, a uśmiech sam cisną się na usta. Skanowałem oczyma cała jej twarz szukając jakieś podpuchy, lecz dopiero po chwili ogarnąłem, że po co miała by kłamać.

Kiedy na dłużą chwilę  zaniemówiłem, Uśmiech Belli zmalał.

- Powiesz coś? - spytała z nutką nadzieji.

Szybko otworzyłem ramiona i kucnąłem, tak aby być na tym samym poziomie co Bella.

- Oczywiście, że się cieszę! - powiedziałem radośnie i opatulił szczelnie Bellę podnosząc ją do góry i okręcając kilka razy. Piszczała i śmiała się jednocześnie, co było moją muzą. Ona nią jest cała.

Razem z dzieckiem.

Cholera

Dopiero teraz uświadomiłem sobie, że zostałem ojcem.

Kurwa mać

ZOSTAŁEM OJCEM

- Już dość, Zayn! - zaśmiała się, mocno trzymając moją szyję - W głowie mi się przez ciebie kręci.

- Nic nie poradzę, że się cholernie cieszę - postawiłem ją na ziemi, ale nie wypuściłem z objęć. Spojrzałem dziewczynie głęboko w oczy i uśmiechnąłem się. Odwzajemniła uśmiech i pocałowała mnie w usta. Oddałem ten, jakże delikatny pocałunek i przyciągnąłem ją jeszcze bliżej siebie. - Kocham cię - powiedziałem, kiedy nasze wargi się od siebie oderwały.

- Kocham się mocniej - uśmiechnąłem się.

- No i jak tam! Nie przychodzicie do mnie od 10 minut, ale słysząc po twoich krzykach Bell, to widzę, że jest dobrze. Mam rację?

Bella oderwała się ode mnie i spojrzała na Maxiego. Uśmiechnęła się i podbiegła do niego rzucając się mu na szyję.

- Jestem w ciąży, Maxie! Ogarniasz? - zapiszczała.

- O ja cie! Zostałem wujkiem! Albo zostanę! Jeden chuj!- wykrzyknął radośnie i oddał jej uścisk, a ja się zaśmiałem na jego słowa.

- Dobra Maxie, dusisz - chłopak odsunął się szybko i zaczął panikować.

- O matko bosko! Czy robiłem krzywdę mojemu maleństwu?! Boże, jestem taki złym wujkiem! - zaczął rozpaczać.

- Nie, nic się nie stało - usłyszałem jej dźwięczny głos.

- Napewno? - spytał.

- Napewno - uśmiechnęła się i spojrzała w moją stronę - Zayn?

- Tak? - podszedłem do niej i przytuliłem od tyłu. Wzruszyła ramionami.

- Nic. Po prostu chciałam się do ciebie przytulić.

- Awww, jak wy słodko razem wyglądacie - Bella zawstydziła się co wyglądało przesłodko.

I aby ją jeszcze bardziej zawstydzić pocałowałem ją w kark.

- Dobra, to ja spadam - Maxie odezwał się po chwili i podrapał po karku. - Bardzo chciałbym siedzieć z wami tu cały dzień, ale wiem, że Zayn musi się tobą nacieszyć zanim no wiesz.. dzidziuś i te spawy.

- Maxie wszyscy wiemy, że idziesz spotkać z tym twoim kolegą - Bella oparła się o moją klatkę piersiową.

- Aż tak to widać? - kiwnęła głową. - Dobra, narka kochani. Jutro wpadnę - ucałował Bellę w policzek i uścisną moją dłoń, po czym wybiegł z mieszkania dziewczyny.

- Skąd wiedziałaś, że idzie się z kimś spotkać? - spytałem, kiedy Bella oderwała od moich ramion i udała się do salonu. Poszedłem za nią krok w krok.

- Zgadywałam - wzruszyła ramionami i usiadła na kanapie krzyżując nogi. Kucnąłem przed nią i złapałem za dłoń. Podniosłem ją na wysokość swoich ust i pocałowałem ją, nie tracąc kontaktu wzrokowego. Podniosła jedną brew do góry niewiedząc  co ja wyprawiam.

- Jesteś piękna - powiedziałem tak po prostu.

- Może i jestem piękna teraz dla ciebie, to za kilka miesięcy będę zbliżona wyglądem do orki. Wtedy będziesz pewnie chodził po mieszkaniu i krzyczał coś w stylu 'uratować orkę', kiedy nie będę sobie mogła z czymś poradzić - zaśmiałem się. - Ej, nie śmiej się, okej? - aż sama się zaśmiała.

Po chwili przestaliśmy się śmiać i zapała miedzy nami cisza. Z ciekawości podniosłem lekko jej koszulkę do góry i pogłaskałem go. To niesamowite, że teraz znajduje się tam żywa istota.

- Jest jeszcze malutki - spojrzałem w oczy dziewczyny. - Kogo byś wolał? Chłopca, czy dziewczynkę?

- Woah, to trochę trudne pytanie, ale chyba jak prawdziwy facet chciałbym syna. Dziewczynka też by była świetna. A ty?

- Bliźniaki - zaśmiała się, a mi aż się nie dobrze zrobiło. Jeden potomek mi na razie wystarczy, choć w ogóle nie potrafię zajmować się małymi dziećmi. - Nie no żartuję. Chciałabym dziewczynkę, tak jak prawdziwa kobieta. Ale taki mały synek też byłby świetny - wystawiła mi język.

Pokręciłem głową na boki, siadając na kanapie obok dziewczyny, aby po chwili posadzić ją na swoich kolanach.

- Kocham cię. Cię i tego małego szkraba - złapałem ją za brzuch.

- Kocham cię i twojego przyjaciela w spodniach - złapał mnie za moje przyrodzenie i ścisnęła je lekko.

- Prowokujesz - wyszeptałem do jej ucha.

- Może specjalnie? - pocałowała mnie w sam środek ust.

***
Wydaje mi się, że to ostatni rozdział na OIAL. SŁYSZYCIE MÓJ PŁACZ ??? 😭😭😭

Komentujcie i gwiazdkujcie misie

Once in a lifetime / Z.M.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz