Rozdział 30

4.1K 224 11
                                    

Bella

Następnego dnia rano obudził mnie natrętny telefon. Zrezygnowana, sięgnęłam po urządzenie i nie patrząc kto dzwoni, odebrałam.

- Halo? - spytałam, lecz nie dostałam żadnej odpowiedzi. - Halo - przeciągnęłam ostatnią literkę. Zdziwiona spojrzałam na ekran telefonu, który był wyłączony. Dziwne. Lecz po chwili usłyszałam dzwonek do drzwi. Wręcz miałam ochotę uderzyć się w twarz, ze swojej głupoty. Wczoraj wypiłam pół litra wina na noc, ale wątpię, aby były takie skutki. Zwalmy na to, że wcześniej musieli dosypać coś do trunku.

Kiedy kolejny raz usłyszałam pukanie do drzwi, niechętnie wstałam i udałam się do przed pokoju.

- Idę, no idę - ziewnęłam. Otworzyłam drzwi i wcale się nie zdziwiłam, kiedy zobaczyłam Maxiego i Elvisa.

- Hej, Elvis - powiedziałam i kucnęłam przy szczeniaku. Szczerze? Nie miałam ochoty rozmawiać z Maxiem, a co dopiero spędzać z nim czas.

- Co za miłe przywitanie - spojrzałam na niego z dołu, po czym wróciłam do czochrania Elvisa. Wzięłam go na ręce i przesunęłam się tak, aby Maxie mógł wejść. - Hej - powiedział i pocałował mnie w policzek.

- Cześć.

- Nie odbierałaś wczoraj telefonów, więc przyszedłem. I nie zdziwię się jeśli Zayn był tutaj wieczorem, oraz że twoje łóżko tak głośno skrzypiało, że było je słychać w całej kamienicy - złapał się za krocze i przygryzł wargę. Przewróciłam oczami i postawiłam Elvisa na podłodze. - Coś nie tak? - spytał.

- Nie - zaprzeczyłam z dużą ilością sarkazmu. - Wszystko jest jak w najlepszym porządku.

- Nie kłam, tylko siadaj i opowiadaj.

Usiadłam na kanapie i podkurczyłam nogi tak, aby stykały się z moją klatką piersiową.

- Słucham - Maxie usiadł obok mnie i otoczył mnie ramieniem.

- Jestem beznadziejna - powiedziała i wtuliłam się w jego bok.

- Nie jesteś beznadziejna. Może, czasami lekko zagubiona, ale nie beznadziejna. Co się stało?

- Zayn zaproponował mi ten układ i no przespałam się z nim. Znowu. Ale to było tak nagle! Przyszedł do mnie, spytał się o układ, po czym, jak się zgodziłam, chciał wyjść, bo jak to on stwierdził 'muszę nocować w hotelu, bo pokłóciłem się Izabell'. Więc zaproponowałam mu żeby nocował u mnie. I się zgodził. Później się z nim przespałam, a rano zrobił mi pyszne śniadanie. To było takie kochane. Poczułam, jakbym na nowo uczyła się go kochać.

- Bo tak jest - wtrącił mi się w zdanie i zgarnął moje włosy z twarzy. - Kontynuuj.

- Wyszedł ode mnie jakoś po trzynastej, a później zadzwoniła Izabell. Mówiła, ze pokłóciła się z Zaynem i że nie wrócił na na noc. Poczułam się jak kretynka. Naprawdę. Później poprosiła mnie, abyśmy poszły na zakupy, bo nie mogła patrzeć na Zayna. No to się spotkałyśmy, ale według mnie było trochę niezręcznie. A kiedy wróciłam do domu, wypiłam prawie cała butelkę wina.

- No to pięknie - kiwnął głową. - I co zamierzasz zrobić? - wzruszyłam ramionami.

- Nie mam pojęcia. Myślałam, żeby porozmawiać z Zaynem na ten temat, ale się boję. Nie wiem czemu.

- Ja też nie wiem - przekręcił głowę w bok. Usłyszeliśmy szczekanie Elvisa. - Głodny jest, a jadł przed wyjściem. Elvis! - krzyknął chłopak. Pies w ciągu kilku sekund znalazł się obok nas i próbował wskoczyć na kanapę.

- Idę mu poszukać czegoś do jedzenia - wyszłam z salonu i udałam się do kuchni.

- Tylko żeby to było jadalne! - krzyknął, kiedy otwierałam lodówkę. Wyciągnęłam z niej dwa plasterki szynki. Jeden dla mnie, a drugi dla psa. Zamknęłam lodówkę i weszłam do salonu. Wsadziłam jeden plasterek szynki i buzi i kucnęłam przy kanapie.

- Elvis! -zawołałam psa, który podniósł wysoko głowę i poruszała śmiesznie swoim nosem i ogonem. Podbiegł do mnie z językiem wystawionym na wierzch. - Trzymaj - powiedziałam, kiedy był już przy mnie. Podałam mu plasterek szynki, a on zjadł go całego za jednym razem. - Dobry piesek - pogłaskałam go po mordce i wstałam. Usiadłam obok Maxiego, który był już wpatrzony w telewizor. - A ty tylko ten telewizor.

- Cicho - uciszył mnie, zakrywając mi buzię swoją ręką. Spojrzałam na niego zdziwiona, ale zignorował mnie.

- Aha? - powiedziałam wprost do jego ręki. Nadal nie uwolnił moich ust, dlatego polizałam go po dłoni. - Fu! - wytarł dłoń w swoją bluzkę. - Wiesz, że tego nie lubię.

- Wiesz, że tego nie lubię - przedrzeźniałam go. Usłyszałam dzwonek swojego telefonu, dlatego wstałam z kanapy i westchnęłam. - Zaraz przyjdę - weszłam do sypialni i wzięłam telefon w ręce. Dzwonił Zayn.

- Czego chcesz? - odebrałam telefon. Może mało grzecznie zaczęłam, ale nie przejęłam się tym.

- Ej, coś się stało, że taka jesteś? - spytał spokojnie. Przetarłam swoje czoło dłonią i westchnęłam.

- Nie, nic się nie stało.Przepraszam - usiadłam na skraju łóżka i założyłam nagę na nogę.

- Okres? - zaśmiał się do słuchawki.

- Co? Nie! - zaprzeczyłam od razu. - Ni śmiej się.

- Nie śmieję.

- Śmiejesz - aż sama się zaśmiałam.

- Mogę wpaść dzisiaj wieczorem do ciebie? - spytał po chwili. Przygryzłam wargę i zastanowiłam się chwilę. W sumie to będzie dobra okazja, aby z nim porozmawiać. Albo żeby się przespać. Jedno z tych. - To jak?

- Jasne - wstałam z łóżka.

- Ubierz coś co mnie mega podnieci - nie wierzę, że to powiedział.

- Okej. Cześć - rozłączyłam się. - Maxie! - krzyknęłam.

- Co się drzesz, kobieto! Okresu dostałaś?

- Co? Nie! Ugh, kolejny o okresie myśli - położyłam telefon na stoliku nocnym, a Maxie wszedł do sypialni wraz z Elvisem.

- Jak to kolejny?

- Zayn do mnie zadzwonił - wydusiłam. - Przychodzi na noc.

***

Chcecie kolejną scenę 'Zajana i Belli', bo idk czy pisać, czy nie ;-;

Once in a lifetime / Z.M.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz