Rozdział 47

17 1 0
                                    

Pov Yukimaru

- Więc to tutaj znajduje się Nero, co?

Ririn: Tak twierdzi mój informator. Nie wiem ile w tym prawdy.

- Rozumiem. Zatem bierzmy się do roboty.

Wylądowaliśmy na suchej ziemi. Temperatura tu jest bardzo gorąca, przez co życie jest mocno ograniczone. Większość roślin jest całkowicie wysuszone, przez co roślinożerne zwierzęta nie mają czym się żywić. Panuje tutaj doskonały przykład prawa dżungli, który jest moim celem.

- Strasznie tu gorąca.

Ririn: Zgadzam się, mistrzu. Niezbyt mi się to nie podoba. Gdybym nie miała swojego parasola, byłabym martwa.

- Wampiry w końcu muszą unikać słońca.

Ririn: Wyższe wampiry nie mają z tym problemu, ale ja nie jestem wyższym wampirem. Oczywiście posiadam silną regenerację, ale na słońcu bym przetrwała maksymalnie dziesięć minut.

Zaczęliśmy iść w stronę północy. Z tego co się orientuję to właśnie w tę stronę powinna znajdować się świątynia, w której Nero został zapieczętowany.

Ririn: Mistrzu?

- Tak?

Ririn: Co zamierzasz zrobić po pokonaniu Nadachi?

- Podbić wszystkie istniejące światy i sprawić, by wszędzie panowało prawo dżungli. W końcu tylko ci silni coś znaczą, reszta to obrzydliwe robactwo, które nie zasługuje na życie.

Ririn: Rozumiem. W takim razie nie mogę się doczekać, by być świadkiem podbojów mistrza.

- Czy twój informator zdradził ci informacje na temat przybliżonej liczby strażników?

Ririn: Mój informator twierdzi, że Nero pilnuje mniej więcej piętnastu silnych mnichów.

- Mnisi? Walka z tak żałosnymi istotami nawet zabawna nie będzie. Ty ich zabijesz.

Ririn: Przyjęłam. Z rozkoszą skosztuje krwi mnichów.

Nawet nie zauważyłem, że dotarliśmy do lasu obumarłych drzew. Wyglądem przypomina najnormalniejszy w świecie las, ale różnica polega na tym, że wszystkie drzewa są całkowicie wysuszone.

- Tak z ciekawości pytam. Czy to prawda, że każdy wampir ma swój ulubiony typ krwi?

Ririn: To prawda. Moim ulubionym typem krwi jest zdecydowanie 0 Rh-. Lubię tę grupę krwi ponieważ zachowuje odpowiedni balans między słodkością a słonością.

- To krew może być słona?

Ririn: Oczywiście, że tak. Każda grupa krwi ma inny smak.

- Rozumiem.

W końcu opuściliśmy las, a przed nami pojawiło się miasto portowe.

- Chyba musimy przepłynąć to morze.

Ririn: Na to wychodzi. Podczas latania nie mogłabym się ochronić przed słońcem.

Weszliśmy do miasta. Na ulicach walają się ludzkie zwłoki, co nie jest zbyt szokujące.

Zaczęliśmy się rozglądać za dobrym statkiem. Większość z nich jest w opłakanym stanie.

- To zaczyna mnie irytować. To morze strasznie śmierdzi.

Ririn: Tak. Ciężko jest tu wytrzymać.

???: To nie jest nic nadzwyczajnego. W końcu to morze jest trujące.

Bogini wśród bohaterówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz