(23) Zapomnienie

63 1 0
                                    

Pov. Polska
Szliśmy z Ameryką po drodze. Co chwilę śmieliśmy się z czegoś.
- A. A pamiętasz jak nasi rodzice zawsze byli przerażeni kiedy znikaliśmy? Oh Boże. Ty Australia i Nowa Zelandia zawsze szukaliście niebezpiecznych zwierząt. Ja zawsze wdrapywałem się na jakies wysokie punkty i potem nie umiałem zleźć a Kanada i Czechy zawsze szli z siekierą w las- Obydwoje wybuchliśmy śmiechem przypominając sobie tamte czasy.

Nawet nie zauwarzyliśmy a już byliśmy pod moim domem.
- Może wejdziesz? Spytałem.
- Nie, dziękuję. Muszę jeszcze do kogoś pójść ale obiecuje że za niedługo skorzystam z tej propozycji- Zaśmiał się czarnooki.
- No dobrze. To do następnego- Uśmiechnąłem się. Ameryka przytulił mnie do siebie i pocałował delikatnie w policzek.

- Widzimy się za niedługo Poli. Pamiętaj że jakby się coś działo zawsze możesz do mnie przyjść, napisać czy zadzwonić. O każdej godzinie. Pamiętaj- Jeszcze raz pocałował mnie w policzek po czym poszedł drogą dalej.
- Papa- Krzyknąłem na co on mi odmachał. Wszedlem do domu i od razu napotkałem uśmiechnięte twarze trzech domowników.

- Co z wami? Spytałem stając w miejscu.
- Umówiliście się już gdzieś- Spytał Słowacja.
- Weź przestałań. Nie nigdzie się nie umówiliśmy. Chyba że na następne PRZYJACIELSKIE spotkanie. Bo jesteśmy dwoma PRZYJACIÓŁMI i to normalne w PRZYJAŹNI- Przekręcilem oczami i pobiegłem schodami na górę.

Westchnąłem widząc ten sam nudny pokój.
Zszedłem na dół.
- Czechy móglbyś proszę zamówić parę rzeczy do mojego pokoju? Zaraz zacznę remont i by się przydało parę nowych rzeczy- Podrapałem się po karku.
- Mhm. Jasne. Tylko poproszę listę tych rzeczy. I coś zgaduję że to nie będzie parę rzeczy- Zaśmiał się Czech siadając przed telewizorem zaraz obok Węgier.

- No może trochę więcej niż parę. Zaraz dam ci tą listę- Znowu pobiegłem do mojego pokoju i zacząłem przygotowywać listę. Po skończeniu poszedłem do brata. Nie było go w salonie ani nigdzie na parterze więc zgaduję że będzie w swoim pokoju. I miałem rację. Kiedy zszedłem tam leżał na łóżku. trzymajac jednego ze swoich królików na klatce piersiowej.

- Proszę- Podałem mu kartkę.
- Czarna fraba, granatowa farba, niebieska farba, żółta farba, lampki, szafki, łóżko, biurko i krzesło, lampki w krztałcie gwiazd, księżyca oraz słońca, farby w puszce i... Wata? Spojrzał na mnie zdziwiony.
- Duuuużo waty- Zaśmiałem się.

- A na co ci duuuuużo waty? Spytał zdziwiony.
- No jak to na co? Na chmury- Uśmiechnąłem się.
Chłopak patrzył na mnie otępiałym wzrokiem po czym kiwnął głową.
- Okej. Skoro potrzebujesz- Wzruszył ramionami.

Wyszedłem z jego pokoju bardzo zadowolony i położyłem się na łóżku. Nawet nie zauwarzyłem kiedy zasnąłem.
Kiedy otworzyłem oczy była juz godzina 12:56. Spojrzałem na wyświetlacz telefonu. Zobaczyłem tam wiadomość. Weszłem w nią. Była od nieznanego mi numeru. Jedna z dziwniejszych rzeczy była taka że wiadomość była zapisana cyrylicą.
- Witaj Polska. Mam nadzieję że nadal pamiętasz swojego przyjaciela Rosję. Zauwarzyłem że mieszkamy całkiem blisko siebie więc czy nie chciałbyś się spotkać?
Przeczytałem tą wiadomość jeszcze parę razy. Byłem taki szczęśliwy. Rosja to jeden z moich bliższych przyjaciół więc to chyba oczywiste że się cieszę
- Hej Rosja! Jasne. Możemy się spotkać. Kiedy i gdzie?
Na odpowiedź nie musiałem długo czekać bo przyszła natychmiastowo.
- Masz dzisiaj czas? Jeżeli tak to możemy się spotkać o 16. Mógłbym podejść po ciebie pod twój dom-
- Jasne. Nie mam planów. To do 16-
Nie dostałem już odpowiedzi. Spojrzalem na zegarek. Była 13 więc miałem jeszcze 3 godziny do spotkania. Zszedłem z łóżka i poszedłem na dół.
- Dzisiaj wychodzę- Odparłem.
- Gdzie? Z kim? O której i na jak długo? Jeżeli to Ameryka pozdrów go odemnie- Zaczął zasypywać mnie pytaniami Czechy.

- Nie wiem. To nie Ameryka. Wychodzę z Rosją. O 16 na jak długo nie wiem- Wzruszyłem ramionami.
- Oh. Tak czy siak. Pozdrów go odemnie- Uśmiechnął się do mnie.
Kiwnąłem głową.
- A. Zjedz coś przed wyjściem. Zrobić ci coś do jedzenia? Spytał. Pokiwałem głową na nie. Czechy poszedł do salonu a ja do mojego pokoju. Kiedy tam wszedłem położylem się na łóżku.

Zamknąłem oczy i nawet nie wiem kiedy zasnąłem. Obudziłem się o 15:50. Kiedy zrozumiałem że mam 10 minut do spotkania wyskoczyłem z łóżka prawie się przerwacając. Pobieglem do szafy i zacząłem na szybko wybierać ubrania. Postanowiłem ubrać czarne spodnie, biąła koszulę i mój ulubiony kremowy sweter. Szybko się ubrałem i zająłem się ogarnianiem bałaganu na mojej głowie. Udało mi się rozczesac włosy jednak na ułożenie ich nie miałem czasu. Szybko je rozstrzepałem.

Zbiegłem na dół w myślach przklinajac siebie. Nie było tam nikogo. Po chwili usłyszałem dzwonek. Wziąłem tosta w zęby i zacząłem zakladac buty jedząc go. Po chwili podbiegłem do drzwi. Otworzyłem je nadal trzymając kawałek pieczywa w zębach. Wyjąlem go z ust i już chciałem przywitać Rosję kiedy chłopak przytulił mnie.

- Towarzyszu Polsko! Jak my się dawno nie widzieliśmy! Krzyknął starszy i przytulił mnie do siebie. Czułem od niego delikatny zapach wódki. Jednak zignorowałem to. W końcu nawet podczas czasów komuny często podkradaliśmy alkohol jego ojcu. Oddałem przytulasa uśmiechajac się lekko.

- Oh. Witaj Czechy- Odwróciłem się i spojrzałem w stronę mojego brata który już wyszedł z ukrycia.
Podrapał się po karku i pomachał Rosji. Zlapałem Rosjanina za rękę i wyciagnąłem go z mieszkania kończąc mojego tosta.

- Jak sobie radziłeś przez te lata- Spytał brązowooki.
- A powiem że było całkiem nieźle. Jak widzisz zamieszkałem z bratem, Węgrami i Słowacją. Niedawno spotkałem się z Ameryką. A jak ty sobie radzisz? Spytałem.
Jego twarz tak jakby lekko posmutniała.

- Nie narzekam. Chociaż mogło być lepiej... Z Ameryką? Po tym co ci zrobił nadal chcesz z nim rozmawiać? Spytał widocznie chcąc odejść od drażliwego tematu.
- Tak, chyba mu wybaczyłem. Sam nie wiem dlaczego? Podrapałem się po głowie.
- Jeżeli coś by się stało to obiecuje że dam go mojemu niedźwiedziowi do pożarcia- Prychnął.

- Masz niedźwiadka? Spytałem uśmiechając się szeroko.
- Chyba raczej niedźwiedzia. Strasznie wielkie bydle. Znalazłem go w lesie. Jego matka została zastrzelona. Nawet ciała nie zabrali. Nie mogłem zostawić go samego- Westchnął.

Słuchałem tej opowieści jak oczarowany.
- Będę mógł go zobaczyć? Jak się nazywa? Spytałem po chwili ciszy.
- Jasne, tylko ostrzegam. Ta bestia może zaatakować. Jeżeli przewali cię na ziemie to... Się na tobie położy i zacznie lizać. Najczęściej po odkrytych miejscach takich jak twarz. Nazywa się Sybir- Uśmiechnął się.

- Sybir... Tak samo jak ten niedźwiedź twojego ojca tak?
- Tak. W zasadzie. Jest on pod względem wyglądu taki sam. Jak chcesz możemy pójść do mnie i ci go pokarzę- Podrapał się po karku.
- Jeżeli to nie będzie problem- Spuściłem wzrok.
- Oczywiście że nie. Przy okazji zobaczysz gdzie mieszkam. Nie będziesz miał problemu z trafieniem jak się umówimy na picie wódki-
- No dobrze. W takim razie chodźmy- Złapał mnie za rękę i pociągnął w kierunku przeciwnym do którego szliśmy

Nie takie szczęśliwe zakończenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz