(58) Chłopak

70 3 0
                                    

Pov. 3os
Franuzka stała na przeciwko lustra przeglądając się w nim.
- Hmm... Coś mi tu nie pasuje...- Szepneła cicho.
Po chwili podbiegła do jednej z szafek.
Zaczeła w niej grzebać a kiedy znalazła odpowiedni przedmiot znowu doskoczyła do lustra.

Zaczeła zwiazywać włosy w dwa kucyki, gumkami które wzięła z szafki.
Kiedy skończyła poprawiła swój ciemno fioletowy mundur i uśmiechneła się szeroko ukazując rząd ostrych, białych zębów.
- Kolejny dzień... I kolejny raz zobaczę Rzeszę... On jest taki cudowny...- Wyszeptała spoglądając na zdjęcie mężczyzny.

Wyszła z pokoju i powoli skierowała się na dolne piętro.
W salonie siedzieli wszyscy domownicy. Oprócz Basi...
- Oh Vichy. Jesteś. Czekaliśmy na ciebie. Chodź, musimy coś omówić- Francuzka szybkim krokiem skierowała się do stołu przy którym była reszta krajów i usiadła.

- Za nim zaczniemy. Widziałaś może Basię jak szłaś? Spytał Rzesza.
- Nie, a powinnam? Odpowiedziała czerwonooka.
- Bardzo dobrze że jej nie widziałaś. Nie może o tym wiedzieć- Kobieta zdziwiła się lekko.
- Znowu coś o Adamie? Prychneła.
Nigdy nie ukrywała tego że nie tolerowała tego chłopaka, i nigdy nie będzie go tolerowała.
Wydawał się jej dziwny.
I denerwujący.

- Nie. Tym razem chodzi o kogoś innego ale ona tego kogoś zna. I chyba lubi. Dowie się jak go tutaj możliwe że zabierzemy- Kobieta zdziwiła się delikatnie.
- O kogo chodzi? Spytała.
Rzesza uśmiechnął się szeroko.
- Dowiesz się w swoim czasie. Ale powiem tyle. Jest niebezpieczny na swój sposób- Odparł nadal uśmiechając się.

Francja Vishy spojrzała na Imperium Japońskie z zapytaniem.
Ta jedynie wzruszyła ramionami.
- Dobrze, na dziś tyle. Powiem wam kiedy będzie akcja- Odparł Rzesza po czym wstał i skierował się w stronę schodów.
Francuzka szybko zerwała się na równe nogi i wyrównała kroku z Niemcem.

- Rzeszo...- Szepneła cicho tuląc się do ramienia starszego.
- Coś się stało Vishy? Uniósł brew.
- Nic specjalnego. Ale chyba nie zabronisz mi przytulać się do ciebie. Racja? Mężczyzna przekręcił oczami.

- Oczywiście że nie. Nie mogę ci nic zabronić- Burknął.
Kobieta zaśmiała się przy okazji mocniej wtulając.
- Powiedz mi Rzeszo...- Położyła dłoń na klatkę piersiową Niemca.
Kiedy zauważyła że uzyskała jego uwagę kontynuowała swoją wypowiedź.

- Co to za chłopak i czemu się tak uśmiechasz kiedy o nim mówisz...- Spojrzała na twarz Niemca.
Przystaneli na chwile.
Przez chwile nie było na niej żadnych emocji jednak po chwili rozkwitł na niej szeroki uśmiech.
- Ah... Znaczy że chodzi ci o tego Polaka co o nim dzisiaj rozmawialiśmy, tak? Wytłumacze ci czemu się tak uśmiecham. No wiesz... Nie wiem jak mam ci to wyjaśnić... Jest całkiem ładny. A z tego co zapamiętałem to powinien być i całkiem posłuszyny. Jest bardzo mądry i zabawny. Ah... Jak jechałem do Auschwitz to nie zabierałem ani Adasia ani Polski bo wiedziałem że sam ten chłopak da mi wystarczającą rozrywkę- Francuzka otworzyła szeroko oczy.

- Jak wygląda- Warkneła.
- A co zazdrosna jesteś?
Starszy uniósł brew i ruszył.
- Ja? Nie... Po prostu... Po prostu chce wiedzieć czym ciebie z wyglądu zachwycił- Uśmiechneła się lekko.
- Ta jasne...- Przekręcił oczami.

- No więc. Ma niebieskie oczy i blond włosy. Jest niski, ma krągłe biodra, duże usta, Ładne nogi i brzuch. Nie wiem co ci jeszcze mówić- Wzruszył ramionami.
- Ale nie ma piersi- Powiedziała szybko kobieta.
- Nie? I chyba nie powinien mieć skoro to chłopak. Ale tak czy siak jest cudowny...- Warknął zadowolony.
Vishy otworzyła szeroko oczy.
On jest jeszcze większą konkurencją dla mnie niż Adam...
Pomyślała przerażona.

Tym czasem Rzesza napawał się myślą że za niedługo znowu będzie miał swojego Polaczka u boku.
Tylko tym razem musi to pójść inaczej.
Ten komuch nie może i jego dostać.
Obiecał że będzie tylko i wyłącznie Rzeszy i ma tej obietnicy dotrzymać.

Rozmyślając tak doszli do biura Rzeszy.
Niemiec wszedł do pomieszczenia i zamknął drzwi nawet nie spoglądając na zdruzgotana Francuzkę.
Kobieta stała przed drzwiami jeszcze chwile po czym oparła głowę o drewno i westchneła cicho.

- A kiedyś byłam dla ciebie taka ważna...-

Tym czasem Rzesza usiadł na swoim fotelu i westchnął głośno.
Położył nogi na stół i uśmiechnął się.
- Jaka ona głupia jest. Chyba nie myślała że zawsze będę myślał tylko o niej- Przekręcił oczyma.

Nie będzie myślał o niej zawsze. Przecież ma swoje ważniejsze sprawy niż jakaś tam Francuzka co go pokochała.
Rzesza prychnął ponownie i pokręcił głową.
Vishy już od dawna powinna rozumieć że nie jest dla niego kimś ważnym... No dobrze. Lubił ją.
Ale nie była kimś tak ważnym aby rezygnować dla niej z jego trzech zabawek.

Rzesza wyjął cygaro i już po chwili stał przy oknie paląc w spokoju.
W ręku trzymał zdjęcie.
Przedstawiało ono jego i pewnego blondyna.
- Oh... Nie mogę się doczekać aż będziesz tu- Westchnął zadowolony.
Przymknął oczy.
- Dopilnuję żeby nikt inny oprócz mnie ciebie nie dotykał... Jesteś tylko mój- Warknął zaciskając rękę ze zdjęciem w pięść

Nie takie szczęśliwe zakończenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz