(61) Problem?

70 2 0
                                    

Minął już prawie rok odkąd PRL nie żyje.
Z każdym dniem czuje coraz większą złość na siebie.
To moja wina że to się stało.
Tego dnia wypadają urodziny PRL'a.
Miałem plan żeby PRL spędził je jak najlepiej.
W końcu ostatni rok dla PRL'a był tym najgorszym w jego dotychczasowym życiu.
Odkąd PRL nie żyje mam czas na przemyślenia.
I doszedłem do wniosku że jestem potworem.
Tak brawo ja, nareszcie się o tym dowiedziałem.
Bo jak inaczej można nazwać kraj który prawie zabił swojego męża przez zwykłą plotkę i potem chyba rok znęcał się nad przyjacielem.
Tylko PRL był dla mnie oparciem kiedy Polska umierał.
Co ja gadam.
Zawsze był dla mnie oparciem.
Od lat najmłodszych mnie wspierał.
A ja jak mu się odpłaciłem? Przyczyniłem się do jego śmierci.
To moja wina że nie żyje.
Z zamyśleń wyrwał mnie dźwięk dzwona z pobliskiej, starej cerkwi.
Westchnąłem głośno wracając do rzeczywistości.
- Dziś są twoje urodziny PRL... Wszystkiego najlepszego. No cóż... Miałem inne plany na ten dzień. Chciałem żebyś po dzisiejszym dniu znowu zaczął patrzeć na mnie jak na przyjaciela a nie jak na kogoś kto cię krzywdził...- Spuściłem wzrok na kwiaty które miałem w ręce.
- I wiesz co ci powiem? Coraz bardziej chce znowu się z tobą spotkać. Nie obchodzi mnie to że mam męża, dzieci. Życie bez ciebie nie jest takie samo...- Po moich policzkach spłyneły łzy.
- Tęsknię...-
Dziwnie się czuje płacząc. Zauważyłem że częściej zacząłem to robić kiedy Polska umierał. A teraz kiedy codziennie myśle co PRL mógłby robić...
Dzisiaj znowu dzwoniłem do niego. Miałem nadzieje że odbierze i tak jak zawsze wścieknie się że tak wcześnie dzwonie.

Pov. 3os
Wszystkie kraje z oddziału siedziały przy stole.
Od paru godzin trwało zebranie na którym musieli być wszyscy.
Przeprowadzane było jak zwykle. Czyli nudno.
Niemcy Wschodnie bujał się na krześle znudzony.
PRL siedział z nogami na stole, potajemnie podając między sobą karteczki z innymi domownikami.
Jugosławia i Litwa jak zwykle tulą się do siebie.
Łotwa patrzy maślanymi oczami na Niemcy Wschodnie który niezbyt się nim interesuje.

- Normalnie...- Pomyślał PRL.
- Mam pytanie- Związek Radziecki spojrzał na niego.
- Tak? PRL? Spytał.
- Kiedy koniec. Trochę nudno nie sądzisz? Prychnął.
- To są ważne sprawy. Obiecuję że... Dwadzieścia minut i koniec- Po sali rozniósły się westchnięcia niezadowolenia.
- A może Piętnaście...- Dodał Niemiec.
- Piętnaście. A teraz skupić się to może i wyrobimy się w dziesięć-

PRL się nie skupił.
Zresztą od początku nie był skupiony.
Nie możliwym dla niego było skupienie się kiedy jest w sali ze Związkiem Radzieckim.
Ciągle zastanawiał się jakby to było kiedy by już wtedy powiedział że go kocha... Przynajmniej teraz by się nie zastanawiał nad tym kiedy powiedzieć Rosjaninowi że także go kocha.

Po sali rozniósł się huk. Wszyscy spojrzeli w stronę hałasu.
- Ała...- Jęknął Niemcy Wschodnie.
- A nie mówiłam że się wywalisz na tym krześle. Pisałam ci a ty tylko przekręcałeś oczami- Powiedziała Jugosławia.

PRL wstał i podszedł do chłopaka pomagając mu usiąść.
- Krzykami nic nie rozwiąrzemy Juga. Kapral Niemcy Wschodnie. Co to za niesubordynacja- Spytał klękając obok.
- Nie wiem... Przepraszam. Tak nagle poleciałem do tyłu... To jej wina! Krzyknął szybko wstając.

Przez to że za szybko wykonał ruch stracił równowagę i upadł na podłogę.
- Hej! Powiedział szybko Polak który na szczęście dla Niemiec Wschodnich złapał go zanim upadł.
- Na dzisiaj zakończymy spotkanie. PRL zabierz Niemcy Wschodnie do gabinetu Węgier- PRL pokiwał głową.

- Dasz radę sam iść? Spytał Polak.
- Tak, nawet nie widzę potrzeby żeby...- Związek Radziecki przerwał mu.
- Ale ja widzę. Dlaczego ty tak bardzo chcesz unikać Węgier i jej gabinetu- Przekręcił oczami.
- Ona mi coś wytnie. Dowódco! Ja się naprawdę dobrze czuje- Nadal próbował bronić swoich racji.

Każdy wiedział jednak że od początku przegrał tą wojnę na zdania.
- Niemcy Wschodnie. Widzę że bardzo chcesz pomagać dzisiaj w kuchni Jugosławii aby ta trochę odpoczeła. Idziesz do gabinetu Węgier i koniec kropka. Ah i dzisiaj mam ciebie widzieć w kuchni. Będę przychodził i sprawdzał czy na pewno robisz to o co prosi ciebie Jugosławia- Niemiec kiwnął głową i ze spuszczoną głową razem z PRL'em wyszedł z pokoju.

- Musiałeś się stawiać? Wiesz że ZSRR daje kary każdemu. Nawet mi. To twoja trzecia kara w tygodniu. A mamy czwartek- Powiedział PRL.
- Ale to nie moja wina że pan ma lepsze kontakty z dowódcą i pana oszczędza- Pisnął Niemiec.

- I co z tego że mam lepsze kontakty z ZSRR'em. Wymaga ode mnie więcej co sprawia że też dużo kar bym miał. No właśnie bym miał. Ja wykonuje wszystkie prace powierzone mi sumiennie. Pomimo że mam ich znacznie więcej. Bo ty tylko sprzątasz salon i przed pokój. A ja wstaje rano żeby zapisywać czy się obudziliście, zapisuje czy wykonujecie powierzone wam zadania, zapisuje godziny, treningów, obrad i ich przebieg, zajmuje się wszystkimi sprawami organizacyjnymi a na koniec tygodnia zdaje ze wszystkiego raport. Wiele razy, naprawde wiele razy konsekwencje obeszły ci bokiem za to że czegoś nie zrobiłeś albo nie wstałeś na czas czy coś innego. Ledwo mi się udaje ciebie wybraniać. Młody, nie mówię tego żeby tobie dopiec czy coś. Sam rozumiesz że ZSRR jest dość szorstko nastawiony do dyscypliny i dba żeby w jego oddziale była jak największa. Obydwoje dobrze wiemy że bez ZSRR'a nie miał byś nic... A twoje niktóre odpały łatwo mogą ciebie usunąć stąd. A sam sobie nie poradzisz- Skończył wypowiedź przed drzwiami Węgierki.

- Wchodź, jeżeli jej nie ma w środku poczekaj tam na nią. Ja będę tu na ciebie czekał- Niemiec pokiwał głową i wszedł do gabinetu.
Po chwili na korytarzu słychać było stukanie obcasów.
Polak spojrzał w stronę hałasów gdzie ujrzał Węgierkę.
Kiwneli do siebie głowami po czym dziewczyna weszła do gabinetu...

_____________________________
Za niecałe 7 godzin muszę wstać do szkoły... Idealny moment na wstawienie rozdziału ;)

Nie takie szczęśliwe zakończenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz