(87) Coś się dzieje

53 5 0
                                    

Pov. 3os
Czechy siedział zdenerwowany w salonie.
Siedział na kolanach Niemiec który obejmował go jedną ręką.
Drugą miał splątaną z ręką niespokojnego Czecha
Na kanapie siedział Brytania a obok niego Francja.
Brytyjczyk patrzył na Niemca wzrokiem mówiącym wszystko.
Jednak ten na to nie reagował co tylko potęgowało złość ciemnookiego.
Obok małżeństwa na kanapie siedzieli ich dwa najstarsi synowie.

- Na kogoś czekamy? Spytał wreszcie  Brytyjczyk.
- Tak. Na Rosję. W tej sprawie na prawdę potrzebujemy jego pomocy- Odparł spokojnie Czech.
- Po co on tu. Będzie tylko przeszkadzał- Prychnął Ameryka.
- Pierwszy raz się z tobą zgadzam- Odparł jego ojciec.
- Czy wy możecie chociaż na chwilę przestać być dla niego tacy źli? Co on wam zrobił. Nawet jeszcze nie przyszedł a wy już źle o nim mówicie- Westchnął jednooki.
- Wiesz Czechy...- Zaczął Brytyjczyk jednak nim zdążył dokończyć do drzwi domu grupy wyszehradzkiej rozległo się pukanie.
- To zapewne on- Odparł zielonooki i wstał z kolan swojego chłopaka.
Brytyjczyk ponownie spojrzał na Niemca który także skierował swój wzrok na niego.
Niemcy uśmiechnął się lekceważąco.
Od ostatniej rozmowy z Rosją zrozumiał że jeśli chce wygrać tą wojnę musi być taki sam w stosunku do Brytanii jak on do niego.

- Po co kazałeś mi tu przyjść? Spytał Rosjanin siadając na jednym z fotelów.
- Posłuchajcie mnie uważnie. Z Polską coś się dzieje- Każdy patrzył po sobie.
- Zauważyłem. Nie odzywa się do mnie a jak już to oskarża mnie o zdradę. Nie wiem... Może ktoś z was wie o co mu chodzi? Brytanio? Może ty coś wiesz? Spojrzał na mężczyznę.
- Masz racje Rosjo... Skoro ani do ciebie się nie odzywa ani do mnie to na prawdę coś jest nie tak...- Kiwnął głową Brytyjczyk.

- A gdzie on teraz jest? Może porozmawiajmy z nim o tym? Zasugerowała Francja.
- Masz rację... Tylko nie wiem gdzie on jest. Ostatnio był u Ameryki i Kanady wiec może został u was w domu- Kanada i Ameryka spojrzeli na siebie.
- Nie wiem co powiedział tobie Polska ale go u nas od paru miesięcy nie było...- Odparł Kanadyjczyk mrużąc brwi.
- Jak... Jak to. Przecież nawet go sam odprowadzałem pod wasz dom...- Powiedział cicho Czech.
- Ale Polski u nas nie było. Mi kiedy zaproponowałem mu żeby wpadł do nas na noc czy dwie odpisał że jest u Niemca- Powiedział Amerykanin.

Każdy z tego pokoju spojrzał na Niemcy.
- U mnie ostatnio był Czechy na noc czy dwie. No i Rosja. Ale Polski nie było już od dawna- Nikt nie wiedział co się dzieje.
Polska zawsze mówił prawdę.
Coś musiało być na prawdę nie tak.
Każdy się o niego martwił.
Brytania siedział ze złączonymi dłońmi intensywnie zastanawiając się gdzie zostawił przypinki.
Chociaż... To i tak by nic nie dało.
Miał cykl co oznaczało że nie mógł korzystać ze swojego Shen.
Francja przytulała się przerażona do ramienia męża.
Po jej głowie krążyło wiele myśli.
Bała się o Polaka.
Był dla niej na prawdę ważny.
Ameryka zaś obwiniał się za tą sytuację.
Powinien chronić Polskę.
A nagle Polska znika i Ameryka nie wie gdzie jest.
Kanada zestresowany starał się nie myśleć o tym co mogłoby stać się  Polsce.
Miał nadzieję że jest u jakiegoś innego kraju z którym się przyjaźni.
Kiedyś zauważył że jest bardzo blisko Argentyny wiec miał nadzieję że tam jest.
Nie było to jedna możliwe.
Egipt zabrał Argentyńczyka do swojego państwa.
To była jedna z części jego planu poderwania go.
Rosja siedział lekko skulony i z twarzą schowaną w swoich zimnych dłoniach.
Czuł się winny zniknięciu Polski.
Gdyby nie to że Rosja krzyczał na niego zamiast w spokoju porozmawiać.
Gdyby nie to mogli by teraz leżeć u Rosji i przytulać się.
Niemcy głaskał delikatnie swojego ukochanego i po chwili pocałował go w czoło.
Czechy przerażony patrzył swoim zielonym okiem na każdego z pokoju.
Nikt nie wiedział gdzie mógłby być Polak.

Po chwili w pokoju rozbrzmiał dźwięki dzwonka.
Każdy go rozpoznawał.
Każdy także wiedział do kogo należał.
Ameryka wyjął telefon z kieszeni swojej bluzy.
Spojrzał na wyświetlacz swojego telefonu.
Otworzył szerzej swoje czarne oczy.
- Egh...- Wyszeptał.
- Myślę... Myślę że wiem gdzie jest- Powiedział.

Wszyscy spojrzeli na niego wyczekująco.
- No mów. Gdzie on jest- Powiedział Rosja poderwując się z miejsca.
- Nie jestem pewien ale... Wydaje mi się że jest na klifie...- Odparł.
- Wydaje ci się czy...- Zaczął Rosja lecz nie dane było mu dokończyć.
Zaraz obok niego pojawił się Brytania.
- Oh czy to ważne! Ten świat jest ogromny, nie mamy czasu go przeszukać a jeśli mamy chociaż jedną poszlakę to powinniśmy z niej korzystać, racja! Krzyknął.
- A więc ruszać się z łaski swojej. Francjo, ty i Czechy zostajecie. Ja, Rosja, Niemcy, Kanada i Ameryka idziemy- Czech spojrzał naburmuszony na Brytyjczyka.
Wszyscy wstali ze swoich miejsc.

- No weź no! Czemu ja nie! To mój brat! Krzyczał.
- Francjo... Zajmij się nim. Tam może być niebezpiecznie. Sama wiesz dlaczego...- Spojrzał na Francuzkę wymownym wzrokiem.
- Oh... Czechy, proszę pozwól żeby to oni się tym zajęli. Dobrze wiesz że gdyby coś się stało nie dałbyś rady siebie obronić- Zapewniała Francja kładąc rękę na ramię Czecha.

Czechy patrzył na każdego po czym pokiwał głową.
- No dobrze... Skoro tak uważacie...- Szepnął niezadowolony.
Francja uśmiechnęła się do niego lekko.
Przytuliła młodszy kraj i delikatnie potarła jego ramiona
Po chwili w domu zostali tylko Czechy o Francja.
- Francjo... Czy z nimi wszystko będzie dobrze? Dlaczego niby miałoby tam być niebezpiecznie...- Powiedział spoglądając na kobietę.
Fioletowooka westchnęła i delikatnie posadziła chłopaka na kanapie.
- Wytłumaczę ci to... Ale proszę cię, nie bój się. Brytania ma nad wszystkim kontrolę...- Powiedziała i złapała delikatnie Czecha za ręce.

Tym czasem wszystkie kraje które wyszły szły szybko.
Najszybciej szedł Brytania i Rosja.
- Powiedz mi że to nie jest związane z tamtymi...- Warknął do Brytyjczyka Rosjanin.
- Zamknąłeś ich tam. Racja? Nie mogą przechodzić? Dopytał.
- Nie wiem. Mimo że zabrałem im możliwość przejścia do naszego świata mogli znowu ją zdobyć... Są cholernie przebiegli. Mam nadzieję że mają jeszcze odrobinę honoru i nie zrobią nic Polsce- Powiedział Brytyjczyk rozglądając się.

Po chwili wszyscy dotarli do klifu.
Mężczyźni z szeroko otwartymi oczami wpatrywali się w obraz przed sobą.
- Miałem rację...- Westchnął.
Spojrzał na każdego z krajów.
Złość zaczęła go opanowywać.
Wiedział jednak że musi uważać.
Byli bezbronni.

Nie takie szczęśliwe zakończenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz