(4) (Bis)tońska Herbatka V2

98 5 2
                                    

Pov. Ameryka
Nareszcie! To ten dzień! Nie mogłem się doczekać! Idziemy na klif!
- No jaki jest ten plan? - Spytał Kanada, bardzo zajęty swoimi naleśnikami.
- Wiesz Kan, to będzie akcja stulecia! Jakieś tysiąc torebek herbaty pójdzie sobie popływać. - Uśmiechnąłem się zadowolony z tego pomysłu.

- Najpierw mama zajmię czymś tak zwanego ojca, wtedy ja z Polską będziemy mogli wynieść świeżo dostarczoną herbatę, zostawimy kilka torebek, aby nic nie podejrzewał. Te skrzynki z herbatą zabierzemy na ten klif w lesie, wiesz który przecież.
- Yhym... - Mruknął, nadal zajmując się swoimi naleśnikami. Mam wrażenie, że mnie nie słucha.

- Ostatnią skrzynkę zabiorę ja! Specjalnie przejdę przez salon, aby zobaczyli, że ją mam. Gdy ojciec mnie zauważy, odrazu zacznie biec tak, gdzie jest reszta herbaty, czyli za mną. Polska wtedy zacznie wysypywać herbaty do wody. Kiedy dobiegnie, wsypię ostatnią skrzynkę do wody. Co myślisz

- Oho, tatulek się wkurwi. - Zaśmiał się.
Słysząc dzwięk dzwonka pobiegłem do drzwi. Kiedy je otworzyłem Polska rzucił mi się na szyję i mnie przytulił.
- Witaj Polska- oddałem tulasa
- Hej Ame- odsunął się
- Gotowy- Zaśmiałem się
- Zawsze- Weszliśmy do domu
- Zemsta jako żart jest najlepsza- Podszedł i przytulił Kanade

- Powodzenia, oby ojciec was nie zabił- Zaśmiał się
- Dobra chodź mama napisała że ojciec poszedł do biura-
- Okej- Szybko wyszliśmy i pognaliśmy do ich domu
Po cichu weszliśmy i zobaczylismy uśmiechniętą Francję.
- Dobra Polska pójdzie ze mną Ameryka czeka tu. Polska zejdzie i pójdziecie razem po herbatę. Któryś z was napisze do mnie że moge już zabrać Brytanię z biura. Ameryka ukryjesz się w pokoju obok z herbatą. Dobrze ?

- Jasne- Odpowiedzieliśmy razem cicho
I się zaczeło Francja poszła a my zaczeliśmy nosić. Razem mieliśmy 6 skrzyni. Kiedy miałem ostatnią skrzynię ukryłem się w pokoju gościnnym. Napisałem do mamy

- Gotowe. Możecie już iść-
Po chwili usłyszałem lekkie stuknięcię. Spojżałem delikatnie za szparkę i zobaczyłem jak mama się delikatnie do mnie uśmiecha. Zszedłem na pierwsze piętro i wyjżałem delikatnie tak żeby zobabaczyć gdzie są rodzice. Zobaczyłem mamę niosącą tackę z dwoma herbatami i cukrem.

- Pora zacząć- Szepnąłem do siebie
Zacząłem schodzić po schodach
Unisłem wysoko głowę. Kiedy przechodziłem przez salon obydwoje spojżeli się na mnie.
- Ameryka co ty tu robisz. I dlaczego trzymasz w rękach skrzynkę herbaty?
Odłożył filiżankę

W tedy zacząłem biec.
Usłyszałem krzyk ojca
Starałem się biec na tyle wolno żeby nadąrzał
Kiedy dobiegliśmy do klifu krzyknąłem
- Polska wysypuj- I zaczął to robić
- Nie! krzynął tatulek kiedy pierwsze torebki poleciały.

Schyliłem się w biegu po łom i otworzyłem ostatnią skrzynię. Rzuciłem metalowe narzędzie i kiedy dobiegłem do krawędzy wysypałem całość. Byliśmy już na krawędzi we trójkę.
- Zostawiliśmy ci skrzynki żebyś się pocieszył nimi- Zaśmiał się Polska delikatnie przeczesując skrzydła. Mina ojca nie był zbyt ciekawa.

- Jak ja was zaraz!- Krzyknął i popchnął nas do przodu. W ostatnim momencie złapał nas za koszulki ale zbyt bardzo go przeważyliśmy i zaczeliśmy spadać we trójkę. Mi się podobało ale nie mogłem powiedzieć tego o ojcu i Polsce. Ojciec tak jakby przytulił go do siebie. Chyba wiem czemu. Pomimo tego że Polska umie pływać to po pierwsze dawno tego nie robił po drugie stres po trzecie uszkodzone szkrzydła.

Po chwili wciągnąłem powietrze i poczułem że jestem pod wodą. Spojżałem w stronę mojego ojca który przyciągał teraz Polskę. Wynurzyłem się i usiadłem przy najbliżeszje skarpie. Po chwili też wynurzyli się poli i Tata.
- Au- Jęknął Pol
- Pokaż mi to- Złapał deliatnie za jego skrzydła i zaczął je oglądać
- Chyba wszystko w pożądku- Mruknął
Spojżał się na mnie surowym wzrokiem

Nie takie szczęśliwe zakończenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz