~Bal- Dzień trzeci~

71 3 2
                                    

Krótka notka.
Tak zapisuje zdania po Niemiecku
Miłego czytania moi drodzy.
Jest to ostatni rozdział z Balu.
Mam nadzieje że nie zanudzę was tym rodziałem.
Ma on ponad 6300 słów co dla mnie jest ogromną liczbą.
Na samym dole jest także coś w rodzaju podziękowań. Jak chcecie to przeczytajcie a jak nie to nie.
Miłego czytania rozdziału misie ❤❤
____________________________________

Tego ranka Rzesza wstał o godzinie siódmej nad ranem.
Pierwsze co rzuciło mu się w oczy to śnieg leżący na drzewach.
Zmrużył brwi niezadowolony i podniósł się do siadu.
Święta zawsze kojarzyły się mu z zimnem na dworze.
Co niby zmienia się o tej porze roku?
Nic.
Nic nigdy nie zmieniło się w tej porze roku.
Dni jak każdego roku.
Rzesza nigdy nie rozumiał jak można się cieszyć ze śniegu.
Nauczony że śnieg jest zły nie pozwala swoim synom się w nim bawić.
Jeszcze zachorują i co wtedy?
Następnie jego oczom ukazał się PRL.
Polak stał przy oknie wpatrzony w coś.
- Na co tak patrzysz? Pyta Rzesza podchodząc.
- Śnieg... Po powrocie do Moskwy będę musiał razem z ZSRR'em i jego dziećmi zrobić bałwana- Mówi.
- Bałwana...? A co to jest? Pyta Rzesza.
PRL mruży zdziwiony brwi.
- No jak to co to jest... Nigdy nie robiłeś bałwana? 
- No nie... Ojciec zawsze powtarzał że śnieg to wróg i nie powinniśmy się w nim bawić... A już tym bardziej robić bałwany...- PRL patrzy zdziwiony na Niemca.
- Więc... Nigdy nie robiłeś bałwana? Ani nie rzucałeś się śnieżkami? Ani nie jeździłeś na zamarzniętym jeziorze? Dopytuje.
- No... Nie... Widocznie są to atrakcje zarezerwowane dla Słowian skoro się tak dziwisz...- Drapie się po karku.
- Dla Słowian... No nie koniecznie. Dzieciaki Wielkiej Brytanii i Francji też bawią się w śniegu. Znaczy... Nie wszyscy. Australia boi się śniegu więc nie wychodzi w zimę często- Śmieje się cicho.
- A... Jak robić tego bałwana? Albo rzucać się śnieżkami...? Pyta Rzesza.
Było mu wstyd że musiał pytać o takie rzeczy.
Jednak był ciekawy.
Nie ukrywał tego.
Nigdy nie dotykał śniegu dłońmi. 
Jedynie w dzieciństwie przez chwilę kiedy ojciec nie widział.
A jakieś śnieżki i bałwany były dla niego kompletnie obce.
- No więc tak. Bałwana i śnieżki można robić jak śnieg jest lepki i łatwo się go tak... Łączy. No nie wiem jak to powiedzieć- Mówi PRL.
- No, lepki śnieg. I co? To wszystko? Cała zabawa? Mruży brwi Rzesza.
- Nie... To dopiero początek. W bałwanie są trzy kule. Jedna mała, druga średnia a trzecia duża. Na sam dół położyć dużą kulę, na nią średnią a na nią małą. Potem wziąć dwa patyki i wbić w średnią kulę jako ręce. Wziąć marchewkę i w małą kulę wbić ją na miejsce nosa. Wziąć węgielki i włożyć je na miejsce oczu oraz ust. Można też zrobić guziki i dodać jakąś czapkę. Co roku kiedy robimy bałwany ZSRR wyciąga wszystkie swoje uszanki i daje parę bałwanom. Żeby im zimno nie było- Śmieje się.
- Ale bałwany to nie ludzie ani zwierzęta... One są stworzone ze śniegu który jest zimny więc im nie może być zimno...- Mówi Rzesza.
- Oh Boże... To tylko taka gadka. Dzieci ją kochają- Kontynuuje PRL.
- A... Jest coś jeszcze co robicie w zimę? 
- No... Tak. Czekaj. Co wy w zimę robicie? Muszę wiedzieć co macie żeby mówić o tym czego nie macie- Mówi PRL opierając się o parapet.
- U nas zima to jak każda inna pora roku... Dosłownie nic nie robimy. Normalne dni w roku...- Wzrusza ramionami.
- Czekaj... Nie macie świąt? Wigilii? Nie macie pierników?! Widocznie się zdziwił.
Rzesza pokiwał głową.
- Ja pierdole... Ale tam u was musi być smutno...- Wzdycha.
- Powiesz wreszcie co robicie w zimę czy będziesz tak oceniał- Niecierpliwi się Rzesza.
- Jest takie coś jak wigilia. Tamtego wieczora kiedy pojawi się pierwsza gwiazdka siada się całą rodziną do stołu i je. Na stole musi być 12 potraw. Plus dodatki. Nie wiem. Jakieś ciasta czy właśnie pierniki. Pod choinką muszą być prezenty które potem odpakowujecie. Dzieciakom mówisz że przyniósł je dziadek mróz a tak na prawdę to ty je kupisz- 
- Ale... Ale po co. Skoro coś chcą to niech powiedzą a im kupię- Mruży brwi Rzesza.
- Dla radości. Dzieciaki nie wiedzą co to będzie. A nawet jeśli wiedzą to i tak się cieszą bardziej niż gdyby wiedziały że to ty im to kupujesz- Uśmiecha się lekko.
- Kto to jest ten dziadek mróz? Dopytuje Rzesza.
- To taki Pan co przynosi prezenty. Zawsze jest z nim Śnieżynka. Ja i ZSRR czasami żartujemy że on jest dziadkiem Mrozem a ja Śnieżynką- Śmieje się PRL
- Mhm... A co jeszcze robicie? Pyta.
- No wiesz... Wiele rzeczy- Wzrusza ramionami.
Bierze kubek który stał na stoliku obok okna i napił się.
- Zjeżdżamy na sankach z górki, robimy aniołki w śniegu, robimy iglo, układamy kupy śniegu i wskakiwanie w nią- Wylicza.
- Jeszcze kulig- Dodaje ZSRR.
- Że co proszę? Pyta zdziwiony Rzesza spoglądając na Rosjanina który podnosi się z łóżka i podchodzi bliżej.
- Bierzesz sanki. Przyczepiasz je linami do samochodu, ciągnika czy Bóg wie czego i jedziesz. A jak masz niedźwiedzia tak jak ja to on może je ciągać- Mówiąc to podchodzi do szafy i zaczyna się ubierać.
- Musimy dzieciaki wyciągnąć na sanki. I kulig. I inne tego typu- Mówi PRL.
- Ah... Rzesza- Mówi ZSRR.
- Tak? Pyta Rzesza spoglądając na Rosjanina.
- Może Niemcy i Niemcy Wschodnie też z nami pójdą? Przyda im się trochę zabawy- Uśmiecha się lekko.
Rzesza spojrzał za okno.
Momentalnie przypomnieli mu się jego synowie.
Niemcy pomimo krzywdy jaką Rzesza mu wyrządził nadal kochał swojego ojca.
Może to będzie dobry pomysł...
Niemcy wiele razy był u ZSRR'a.
Przynajmniej bawili by się dobrze...
Nie.
Nie może.
- To nie jest dobry pomysł- Mówi.
- Co...? Ale dlaczego- Mruży brwi ZSRR.
- Nie. Nie mogą. To nie jest dobry pomysł- Powtarza
- Ale dlaczego nie. Prze...- Przerwał.
- Nie mogą! Czego ty nie rozumiesz! Krzyczy Rzesza spoglądając swoimi czerwonymi oczami na ZSRR'a.
- Okej... Tylko pomyślałem że dzieciakom przyda się trochę zabawy...- Wzdycha ZSRR.
Niemcy wiele razy był u niego.
Przede wszystkim dlatego że w domu działa mu się po prostu krzywda.
ZSRR widząc tego zapłakanego i posiniaczonego dzieciaka nie mógł go zostawić.
Rosjanin starał się zapewnić swoim dzieciom jak najlepsze dzieciństwo.
Sam niestety tego nie doświadczył.
W dzieciństwie jego ojciec się nad nim znęcał.
Co prawda nie tak często jak Rzesza nad Niemcami jednak nadal tak często że w pamięci Związku Radzieckiego te wspomnienia pozostały aż do dnia dzisiejszego.
I sam był pewien że będą mu towarzyszyły przed snem.
Jak codziennie się to dzieje.
Imperium wiele razy zdążyło się uderzyć Związek Radziecki za głupoty.
Jednak najczęstszą z nich było pisanie.
Czyli wcześniejsza i dotychczasowa pasja ZSRR'a.
Imperium denerwował się kiedy ZSRR pisał a robił już to od szóstego roku życia.
Imperium uważał że takie pisanie wierszy i historii jest nie potrzebne.
Wiele razy za karę kazał mu przypisywać grube Rosyjskie książki.
ZSRR wiele razy z tego powodu się nie wysypiał.
Potrafił zasnąć przy stole kiedy jadł śniadanie.
Za to też dostawał karę.
Jak to określał Imperium za to że nie zna zasad kultury.
Doszło do tego że ZSRR bał się robić cokolwiek w domu.
Dlatego postanowił ukrywać to co robi.
Bał się jakie kary może dostać za pisanie.
Jednak wszystko się zmieniło kiedy do ich pałacu trafił Rzeczpospolita.
Oczywiście nie od razu jednak zmiany widać było już po miesiącu.
Po roku całe życie ZSRR'a uległo zmianie.
Wszystko w tym zimnym pałacu stało się nagle jasne i ciepłe.
Imperium coraz częściej się uśmiechał.
Zaczął dbać o swoje dzieci.
Zakochany w Rzeczpospolitej nawet nie wiedział jakie zmiany w nim zachodzą.
Stał się bardziej czuły, wyrozumiały a do tego coraz częściej się zamyślał.
Sam Rzeczpospolita na myśl o Imperium Rosyjskim zaczął odczuwać w sercu takie ciepło jakiego dawno nie czuł.
Przerażało go to tak samo jak Imperium.
Jednak ten stan szybko nie trwał.
W niecały miesiąc zdążyli zauważyć że coś do siebie czują.
Od tamtego czasu wszystko było inne.
Poranki spędzali wszyscy razem.
Imperium, Rzeczpospolita, 2Rp, PRL, ZSRR i ZSRS.
Jak taka rodzina.
Nawet nie przeszkadzało mu to że nie ma matki.
Rzeczpospolita idealnie im to wynagradzał.
Imperium wspominał o niej rzadko.
Jednak kiedy wspominał widać było ta niechęć do niej.
A za to jak wspominał o Rzeczpospolitej uśmiechał się i wzdychał.
A nawet czasami rumienia.
Wszystko robili razem.
O ile oczywiście Rzeczpospolita nie był u Austrii albo Prus.
Jednak kiedy go nie było zamek znowu stawał się zimny.
Dlatego też ZSRR wolał kiedy Rzeczpospolita był u nich.
- Widzimy się popołudniu PRL- Mówi Rzesza i wychodzi.
- No na reszcie PR. Masz jakąś poważną misję- Odparł ZSRR uśmiechając się szeroko.
- Weź...- Wzdycha PRL.
- Nawet nie wiem co mam robić- Przekręca oczami.
- To proste. Postraszysz trochę tą dziwkę i już. Boi się ciebie więc to będzie łatwe. Tylko nie daj się złapać- Mówiąc to ZSRR lekko poczochrał włosy PRL'a.
- Oczywiście że się nie dam- ZSRR śmieje się cicho.
- A jak ciebie złapią? I zaczną ciebie torturować dla informacji? Unosi brew.
-  Mogą mnie zabić a ja nadal nic nie zdradzę- Uśmiecha się.
ZSRR przestał się uśmiechać.
Z jednej strony to urocze że PRL był taki wierny.
Z drugiej straszne że PRL nie żartował.
ZSRR nawet nie wyobrażał sobie co by było gdyby PRL zniknął.
Aktualnie jest osobą która mu najbardziej pomaga.
Z resztą, ZSRR nie dałby rady psychicznie bez PRL'a.
- Wychodzisz gdzieś? Pyta PRL kładąc się na łóżku.
- Hm... Za niedługo muszę iść do Czech... Ale jak na razie zostanę- Wzrusza ramionami ZSRR kładąc się obok.
PRL westchnął cicho.
- Cieszę się- Uśmiecha się lekko.
- Nie podoba ci się to że zostaję? Unosi brew ZSRR.
Taki scenariusz był mało prawdopodobny.
Już na pierwszy rzut oka widać że PRL uwielbia towarzystwo starszego Rosjanina.
Więc to na pewno nie o to chodziło.
- Nie. Oczywiście że nie. Po prostu...- Widać że coś było nie tak.
- Powiedz co się dzieje...- ZSRR przytula do siebie PRL'a.
- Nic... Na prawdę...- Wzdycha.
ZSRR nie lubi kłamstwa.
Bardzo nie lubi.
I sądził że PRL który na jego zasadach spędza prawie 365 dni po 24 godziny będzie umiał je stosować.
Ale jak widać nawet on czasami tego nie umie.
- PRL. Wiesz dobrze że nienawidzę kiedy ktoś kłamie. Mów prawdę- Mruży brwi ZSRR.
PRL wzdycha.
- Nie podoba mi się ten pomysł z wojną...- Wzdycha ponownie.
- Nie? Dlaczego? Unosi brew.
- Martwię się że coś się stanie złego. Nie wiem... Ktoś ciebie zaatakuje... Czy coś...-
- Ale kto ma mnie zaatakować- Mruży brwi ZSRR.
- Ktoś przeciwko tobie, Rzeszy, Imperium i Włochom będzie. Na pewno. A ja nie chcę żeby ktoś ciebie atakował..- W jego oczach pojawiły się łzy.
ZSRR przez chwilę był cicho po czym uśmiechnął się i przytulił do siebie bardziej PRL'a.
Pocałował delikatnie jego głowę czule.
- Jak mnie ktoś zaatakuje to się obronię- Śmieje się.
- Dobrze wiesz że nie! Twoja Armia teraz jest bardzo słaba a jak zaatakujesz 2Rp to będzie jeszcze gorzej! Krzyczy PRL podnosząc się.
- No dobrze... Może będę miał trudności... Ale w razie czego mam pomoc od Rzeszy czy innych państw-
- Dobrze wiesz jaki jest Rzesza...- Wzdycha PRL.
- Wiem jaki jest. Ale może znajdzie w sobie chociaż krztę honoru i mi pomoże. Oczywiście jeśli będzie taka potrzeba. Ale obstawiam że nie będzie trzeba. A teraz uśmiechnij się. Nie lubię jak jesteś taki smutny- Pomimo tego PRL nadal nie uśmiechał się.
Bał się tej wojny jednak w razie potrzeby może iść i walczyć.
Byle by ZSRR, jego rodzina i Polska byli bezpieczni.
PRL nie wybaczyłby sobie gdyby jego wspaniałemu ZSRR'owi coś się stało.
Na myśl o tym że jego ZSRR byłby w niebezpieczeństwie w oczach PRL'a pojawiły się łzy.
- Hej... PRL... No co ty. Przejmujesz się tą wojną aż tak bardzo? No weź...- Śmieje się ZSRR mocniej przytulając do siebie PRL'a
- Ja nie chcę żeby ci się coś stało...- Wyszeptał PRL.
Mocno wtulił się w Związek Radziecki i tak po prostu się rozpłakał.
ZSRR wziął Polaka na swoje kolana i zaczął delikatnie gładzić jego plecy.
- No już...- Pocałował głowę Polaka.
- Wszystko będzie dobrze. Obiecuję ci. Wrócę do ciebie- PRL spogląda na Związek Radziecki pociągając nosem.
Myśl o tym że ZSRR mógłby być w niebezpieczeństwie albo co gorsza umrzeć, z łatwością doprowadzała Polaka do ataku paniki.
ZSRR był całym jego życiem.
To dla niego PRL żył.
To dla niego chciał żyć.
Od wielu lat był tylko i wyłącznie jego.
Nawet jak był z Polską Walczącą często myślał o Związku Radzieckim.
Śnił mu się po nocach.
Idealnie wyrzeźbiona klatka piersiowa i ramiona przyprawiały go o dreszcze.
Jego złote oczy które dokładnie wpatrywały się w całego Polaka śniły mu się po nocach.
Jako jeden z niewielu w tych zimnych spojrzeniach mógł dostrzec ciepło kierowane tylko do nielicznych.
Słowa wypowiadane przez Rosjanina były powolne, jego głos głęboki a akcent mocny i stanowczy.
PRL gdzieś w słowach Rosjanina widział flirt.
Odpowiadał na niego.
Kiedy tylko to robił widział w oczach Związku Radzieckiego zaskoczenie, a nawet delikatne zadowolenie i podniecenie.
ZSRR wyglądał jakby czuł do PRL'a to samo co on do Rosjanina.
To jak do niego mówił, te delikatne ale stanowcze dotyki. 
To musi być znak.
A zwłaszcza że wieczorami kładli się do łóżka i tulili.
ZSRR wtedy delikatnie dotykał ciało Polaka.
Czasami zatracał się w sytuacji i wjeżdżając dłońmi delikatnie pod bieliznę Polaka.
Szybko jednak cofał dłoń i przepraszał PRL'a śmiejąc się cicho.
ZSRR myślał że jego przyjaciel nie będzie zły za takie delikatne pieszczotliwe pomyłki.
I tak jak myślał ZSRR, PRL faktycznie nie był zły za to, nawet zadowolony.
W momentach kiedy ZSRR cofał ręce PRL chciał krzyknąć żeby ZSRR znowu to robił.
Chciał go błagać o to żeby go dotykał.
Pragnął żeby znowu zaczął go całować po całym ciele.
Tak jak wtedy gdy był pijany.
PRL był zazdrosny gdy widział te wszystkie Panienki podrywające jego przyjaciela.
Było wiele takich zakochanych.
Młode, głupie ale urodziwe dziewczęta dziesiątkami krzątały się pod domu Związku Radzieckiego.
ZSRR miał w zwyczaju codziennie zapraszać do siebie nową naiwną pannę.
Wtedy PRL brał dzieciaki Związku Radzieckiego do któregoś z pokoi.
Kiedy ZSRR był pewien że nikt im nie przerwie zabawiał się z takową kobietą a potem odprawiał ją ze złamanym sercem.
PRL na moment zostawiał dzieci same (Zazwyczaj kiedy te spały) i szedł pod drzwi sypialni Związku Radzieckiego.
Wsłuchiwał się w dźwięki wydobywające się z tamtego pokoju i płakał.
Jego serce było rozrywane na miliony maluteńkich kawałeczków.
Kiedy wracał do pokoju obiecywał sobie że to wszystko zakończy i odejdzie od ZSRR'a.
Jednak kiedy ten tylko kończył zabawy, wyprowadzał z domu kobietę którą się akurat zajmował i szedł do PRL'a.
Razem z dziećmi spędzali chwilę czasu.
Kiedy te zasypiały ZSRR zabierał PRL'a do swojego pokoju i razem kładli się na łóżku Związku Radzieckiego.
Wtedy ciepłe uśmiechy i buziaki, dotyk stanowczy ale delikatny, słowa powolne i tak wspaniałe oraz te oczy skutecznie wymazywały z umysłu PRL'a wszystkie myśli.
Cały ból i rozpacz jakby znikały.
Serce sklejało się na nowo.
PRL znowu oddawał się ZSRR'owi.
PRL pragnął w takich sytuacjach zostać na zawsze.
Pragnął aby ZSRR zaczął patrzeć na niego jak na obiekt westchnień.
Nocami błagał Boga aby ten sprawił że chociaż w maluteńkim kawałeczku będzie się podobał Rosjaninowi.
PRL nie wiedział że to już się działo.
Nocami ZSRR wyobrażał sobie ciało Polaka.
Podglądał go kiedy ten się mył albo przebierał.
Robił grzeszne rzeczy myśląc o wspaniałym ciele Polaka.
Krągłe biodra które dotykałby ciągle, miękka skóra którą pragnął całować, delikatne usta które chciał smakować i te piękne niebieskie oczy.
Czy wszyscy Polacy mają tak idealne i grzeszne ciało?
ZSRR karcił siebie za takie myśli.
Bał się że kiedyś może nie powstrzymać się i zrani Polaka.
Tego by sobie nigdy nie wybaczył.
PRL był dla niego wszystkim.
Gdyby coś mu się stało ZSRR do końca swojego życia obwiniałby się za to.
Dlatego też kiedy tylko tracił nad sobą kontrolę, szybko przywracał swój umysł do porządku.
ZSRR w duszy czuł że PRL może nie wytrzymać.
Tak bardzo bał się że go straci.
Nie chciał go stracić.
Obiecał sobie że zrobi wszystko aby PRL był szczęśliwy.
Obiecał sobie go bronić przed całym złem tego świata.
Pomimo tego był świadomy że PRL cierpi, ale nie wiedział dlaczego.
Dyskretnie starał się dowiedzieć tego jednak każda próba kończyła się niepowodzeniem.
Co sprawiało że ZSRR jeszcze bardziej pragnął Polaka
ZSRR przypatrywał się Polakowi który wymęczony płaczem zasnął.
ZSRR westchnął głośno.
- Czym ja na ciebie zasłużyłem...- Uśmiecha się lekko i wstaje.
Podszedł do szafy i w szybkim tempie ubrał się.
Spojrzał ostatni raz na śpiącego Polaka i wyszedł.
Idąc korytarzem zauważył Czechy.
Chłopak stał przed drzwiami pokoju Polski.
- Hej... Coś się dzieje? Pyta Rosjanin podchodząc do Czecha.
- Tata, Polska Walcząca, ciocia i wujek każą mi przeprosić Polskę- Wzdycha Czechy.
- Przerosić? Za co? Nie masz za co go przepraszać. Raczej to on powinien ciebie- Mruży brew
Oczywiście był zdania że to Czechy musi przeprosić Polskę a nie na odwrót.
W końcu przez niego prawie utonął.
Jednak w życiu nie powie tego na głos.
To wszystko zniszczyłoby jedynie ich plan.
Co jak co ale ZSRR umie kontrolować to co mówi.
Nie to co PRL.
On potrafi wygarnąć każdemu co o nim sądzi.
Dlatego ZSRR bał się że PRL nie wytrzyma i powie o wszystkim Polsce Walczącej.
Rzesza byłby wściekły.
W końcu zaszli tak daleko a teraz niby wszystko ma się popsuć bo PRL nie potrafi trzymać języka za zębami?
ZSRR już na samą myśl o tym co ten psychopata mógłby zrobić jego słodkiemu PRL'owi zadrżał niezauważalnie.
- Hej... Słuchasz mnie? Pyta Czechy.
- Tak. Oczywiście że tak. I w stu procentach się zgadzam- ZSRR nie był pewien na co się zgodził.
Jednak nie mogło być to coś złego.
- Świetnie! Widzimy się wieczorem! Śmieje się zadowolony.
Cholera.
Coś się będzie działo a ZSRR nawet nie wie co.
Rzesza skarciłby go za to.
Jeśli się dowie że ZSRR zgodził się na coś o czym nie wie to...
Sam ZSRR wolał nie myśleć co by się działo.
- A... Powiedz mi jeszcze... Gdzie mamy się spotkać? I o której? Pyta ZSRR.
- Hm... Tutaj. A o której... Tak żeby Polska na pewno spał. Ah... Postaraj się przekonać Rzeszę aby przyszedł do Polski. Ja zajmę się resztą- ZSRR ma przejebane.
I to dosłownie.
Rzesza tak się wścieknie jak się dowie.
Ale z drugiej strony Czechy straci zaufanie do Związku Radzieckiego.
A tego by chyba nie chcieli.
- A... Wytłumaczysz mi jeszcze raz od początku co mamy zrobić? Nie chcę popełnić jakiejś pomyłki... Wiesz o co chodzi...- Uśmiechnął się.
Czechy znieruchomiał.
Ten uśmiech, ten wzrok...
To wszystko działało na Czecha tak że nie mógł mu nie odpowiedzieć.
- Później... Teraz to jest zbyt niebezpieczne...- Na twarzy poczuł okropny gorąc.
ZSRR w duchu śmiał się.
Czyżby był aż tak dobry że Czechy nawet przez zwykły uśmiech już się rozpływa?
Najwyraźniej tak.
To dawało mu strasznie wielkie pole do popisu.
Wiedząc że zaczyna podobać się Czechom z łatwością może nim manipulować.
- Dobrze to... Widzimy się... Za niedługo...- Zarumieniony chłopak prawie że odbiegł od Związku Radzieckiego.
- Teraz jak ja mam o tym powiedzieć Rzeszy...- Wzdycha ZSRR idąc powoli w stronę pokoju.
- O czym? Przed nim staje Rzesza.
Ręce ma skrzyżowane na klatce piersiowej.
Brwi ma lekko uniesione.
To nie był dobry widok.
Pokazywał on że Rzesza jest zdenerwowany.
- Eh...- Drapie się po karku.
- O planie Czech o którym nawet nie wiesz. Racja? Śmieje się cicho.
ZSRR spogląda w czerwone oczy Niemca.
- Skąd... Skąd ty...- Mówi zdziwiony.
- Słyszałem. Lepiej się dowiedz o co chodzi. Inaczej nie skończymy za dobrze. I ty. I PRL. I ja- ZSRR warknął cicho.
- Jesteś aż taki głupi że nawet nie potrafisz dobrze słuchać? A może ty po prostu nie chcesz słuchać. Może już masz tego wszystkiego dość...-
- Możemy nie rozmawiać o tym tutaj? Rzesza zmrużył brwi i pokiwał głową.
- Chodź do pokoju. Tam ci wytłumaczę parę ważnych rzeczy-  ZSRR wiedział co to znaczy.
To co mówił teraz Rzesza, to dopiero początek.
Wiedział co będzie działo się w pokoju.
ZSRR westchnął głośno i nie widząc innej możliwości udał się razem z Rzeszą do sypialni.

Nie takie szczęśliwe zakończenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz