(71) Wyobraźnia

59 2 0
                                    

Pov. 3os
Szarooki Niemiec siedział w swoim biurze.
Ciągle myślał o słowach Brytanii.
Minęło parę dni... Może miesiąc od ich rozmowy.
Od paru dni szykował dla Czech pewną Niespodziankę.
A mianowicie podczas dni kiedy Czech będzie nocował w jego domu szarooki chciał wyznać coś bardzo ważnego jednookiemu.
Planował na te dni kiedy Czechy byłby w jego domu wziąć sobie wolne.
Kiedy powiedział o tym Brytani ten go wyśmiał.

Niemcy nie rozumiał dlaczego jego szef tak się zachowuje.
Kiedyś tak go szanował, może nawet i lubił.
Jeżeli Brytania ma kogoś naprawdę polubić to trzeba się bardzo starać.
- A już było tak dobrze... Co ja zrobiłem nie tak...- Wyszeptał przymykając oczy.
Pomimo że obrażony Brytania trochę zepsuł jego plany Niemcy nie zamierzał zrezygnować z dzisiejszego planu.

Przypominając sobie że dokładnie za pół godziny Czech ma zjawić się u niego w domu, wstał jak poparzony.
Wyszedł szybko z biura.
- Oh Boże... Za pół godziny przychodzi Czechy a ja nie mam nic przygotowanego...- Wyszeptał zdenerwowany.
Biegał po domu jak oszalały.
Chciał aby wszystko było idealne.
Nie mógł pozwolić aby jego idealny Czechy zawiódł się na nim.

W tym czasie Czechy spokojnie przechadzał się po swoim domu.
Pakował swoje rzeczy w małą walizkę.
Obok niego stał Polska.
Czechy martwił się o niego... I to bardzo.
Ale co miał zrobić jak Polska sam mu kazał tam iść.
Jak to powiedział?
Musisz odpocząć Czechy. A Niemcy idealnie ci w tym pomoże

Czechy niedokońca wie o co chodziło Polsce.
Ale mu ufał.
Przy okazji.
Lubił Niemca.
Pomimo że starał się nie myśleć o Niemcu robił to już prawie codziennie.
Sam nawet nie wiedział dlaczego się zgodził na to.
Myśl o mocowaniu u Niemiec sprawiał że na swoim ciele czuł dziwne drżenie.

- Wiesz co im dawać racja? Spytał Czechy patrząc na swojego brata.
- Mhm... Chyba tak...- Szepnął.
- Może jednak z toba zostanę. Wiesz... A co jeżeli w nocy będziesz chciał się przytulić? Spytałem.
- To pójdę do Węgier... Znaczy... Sam sobie poradzę- Widziałem jak Polak zaczął drżeć.
Spuścił głowę i zamknął oczy.

- Polska. Co się dzieje. Może i Węgry nie wierzy w to że Rzesza tu jest ale ja coraz bardziej w to wierzę. Powiedz jeśli to prawda... Polska Proszę... Martwię się...- Oczy Polaka rozszerzyły się bardziej.
Czechy zauwarzył jak coś ściska jego brzuch.
- Jaki Rzesza? Nie ma żadnego Rzeszy... O co ci chodzi? Głos Polaka drgał.
Był bardzo bliski płaczu.

- Idź już. Zaraz się spóźnisz. A Niemiec jest perfekcjonistą więc lepiej żebyś był pod jego drzwiami idealnie o 17- Czechy Westchnął.
Zamknął swoją walizkę i ponownie spojrzał na Polaka.
- Uwarzaj na siebie... Proszę- Szepnął jednooki po czym przytulił do siebie Polaka.

- Będę. A teraz idź. Niech twój królewicz nie czeka- Polak uśmiechnął się delikatnie do Czech co ten odwzajemnił.
- Papa Polsia. Pamiętaj. Jeden SMS a przyjdę jak najszybciej- Polak pokiwał głową.
Czechy skierował się z walizką w ręce do drzwi.
Kiedy miał wyjść zatrzymał go głos jego brata.

- Chyba że pewne partie ciała będą cię tak bolały że się nie ruszysz- Polak szybko wyszedł z pokoju nadal uśmiechnięty.
Czechy stał przez chwile w miejscu nie rozumiejąc o co chodzi Polsce.
Wzruszył ramionami i skierował się do wyjścia z domu.
Odetchnął głęboko kiedy był już na świerzym powietrzu.

Zaczął iść w kierunku lasu w którym mieszkał Niemcy.
To śmieszne.
Mieszkał obok lasu i nie wiedział że mieszkają tam jego przyjaciele.
Myśli Czech szybko zeszły na przystojnego Niemca.
Tym razem ku niezadowoleniu Czech jego wyobraźnia pracowała lepiej niż kiedy kolwiek.

Krwista czerwień pokryła twarz jednookiego.
Westchnął głośno.
Wyjął słuchawki i założył je.
Przymknął oko mając nadzieję że zapomni o tym co myślał.
Jednak było jeszcze gorzej.
W głowie Czech pojawił się jeszcze wyraźniejszy obraz.
Zamyślony zapomniał o całym świecie.
Skupił się na obrazie i dźwiękach które wytwarzała jego wyobraźnia.
Przygryzł wargę czując delikatne zadowolenie i podniecenie.

Jednooki Czech zamknął oko i westchnął głośno.
Kiedy ponownie je otworzył zobaczył starszego Niemca.
Wisiał nad nim.
Uśmiechał się delikatnie do niego.
Czechy wtulił twarz w o wiele większą rękę Niemieckiego kraju.
Do jego uszu dotarł przepiękny śmiech.
Zielonooki uśmiechnał się szczęśliwy.
Zdawał sobie sprawę z tego co przed chwilą robili...
Nie przeszkadzało mu to zbytnio.
Niemiec pochylił się i pocałował delikatnie Czecha.

Czechy otworzył szeroko oczy.
Na jego wargach nadal pozostawało tak przyjne ciepło.
Pszystanął na chwilę obok drzewa.
Przymknął oczy lecz po chwili je otworzył.
Spojrzał na godzinę.

- Ja pierdole! Dwie minuty a jeszcze pół drogi! Krzyknął wziął walizkę z powrotem w ręce i zaczął biec.
Co chwila potykał się o jakieś kamienie czy co tam innego miał pod nogami.
Gdyby nie to że na 100% się spóźni oglądałby mijane widoki.
Jednak teraz nie mógł się zatrzymać.
Jak idealny Niemcy, który robi wszystko idealnie, jego życie jest idealne, miałby patrzeć na spóźnialskiego Czecha.

Spojrzał na swój zegarek.
Było już 2 minuty po ustalonym czasie.
W tym momencie poczuł jak leci w przód.
Znowu się potknął.
Tym razem niestety nie udało mu się ustać.
Jego twarz bolała niemiłosiernie.
Czuł jak z jego nosa powoli spływa krew.
Walizka poleciała gdzieś na bok.

- Ah! Krzyknął.
Jego całe ciało bolało.
Czuł ból w nogach, rękach i brzuchu.
Wstał, otrzepał się i w miarę szybkim krokiem ruszył w stronę domu Niemiec który po chwili wychylił się za drzew.
Oczywiście najpierw biorąc ze sobą walizkę.
Jego dom był idealny.
Idealnie zrobione ściany, idealnie dopasowane kolory, idealnie ułożone ozdoby, starannie obcięty trawnik przy płocie.

Jak taki idealny Niemiec ma teraz spojrzeć na spóźnialskiego Czecha.
Zwłaszcza że po ostatniej wywrotce wygląda jakby co najmniej coś go zaatakowało.
Dokuśtykał do bramy i wszedł powoli przez jej drzwi.
Tak jak sądził.
I tutaj wszystko było idealne.
Meble na ganku zapewne idealnie od mierzone.
Kwiaty w doniczkach idealnie wpasowywały się w styl domu.

Podszedł powoli do drzwi i przystanął przed nimi.
Do jego oka szybko dotarły łzy.
Wiedział że Niemcy takiego kogoś jak on nie będzie chciał.
Westchnął głośno i zadzwonił dzwonkiem.
Do jego uszu dotarło szczekanie dwóch psów.
Zaraz... Psów?
Niemcy ma psa?
A raczej psy...

Po chwili drzwi otworzyły się.
Czechy juś przygotowywał się na zdziwioną twarz Niemiec, wypchnięcie go przez bramę i przeproszenie.
Jednak to co zobaczył odbiegało od wszystkiego co by sobie wyobrażał.
Przed nim stał nikt inny jak właściciel tego wspaniałego domu.
Miał na sobie jedynie spodnie, brakowało mu koszuli.
Z rozstrzepanych włosów Niemca kapała jeszcze woda.
Na ramionach miał biały ręcznik.

Spojrzeli sobie głęboko w oczy.
Wszystkie zmartwienia Czech jakby nagle wyparowały...

Nie takie szczęśliwe zakończenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz