(99) Przeźroczyste kule

102 1 0
                                    

Pov. PRL
Znaleźli mnie i siłą zabrali do domu.
Tam oczywiście dostałem wpierdol za zabicie ZSRR'a.
Teraz siedziałem w szafie.
Czyli miejscu gdzie się przed nimi często chowałem.
Była tam mała lampka i ramka ze zdjęciem.
Wpatrywałem się w nie.
Byliśmy tam wszyscy.
Wtedy jeszcze każdy z oddziału mnie szanował.
Młody uważał za swój autorytet...
Po moim poliku spłynęły łzy.
Czując jak wiatr wpada przez zbite okno jeszcze bardziej się otuliłem dziurawym kocem.
Co to za życie.
Czy to kara za to co robiłem?
Pragnąłem zasnąć i już się nie obudzić.
W głowie ciągle miałem słowa Prus o tym że da się zabić duszę.
Może tak by było lepiej?
Gdybym odszedł i zapomniał o tym wszystkim?

- PRL! Usłyszałem krzyk Związku Radzieckiego.
Szybko wyszedłem z szafy zamykając ją.
Nie chce żeby ktokolwiek odkrył gdzie się chowam.
Już i tak zabrali mi prawie wszystkie bezpieczne miejsca.

Do pokoju wpadł ZSRR.
Spojrzał na mnie i uśmiechnął się szeroko.
Podszedł do mnie i od razu walnął z liścia w policzek.
Moja głowa odwróciła się na bok przez siłę uderzenia.
Położyłem dłoń do policzka.
W oczach poczułem zbierające się łzy.

- No nie mów że będziesz płakał. Żałosny jesteś...- Mruży brwi.
Przymknąłem oko.
- Patrz na mnie! Krzyknął.
Kiedy ja nie zareagowałem złapał mocno moją twarz w dłoń i przekręcił głowę w jego stronę.
Spojrzałem na niego już bliski płaczu.
- Co się z tobą stało. Kiedyś byłeś twardszy...- Mruży brwi.

- Ale no cóż! Koniec z tym dobrym traktowaniem! Od jutra zaczynasz treningi. Dla ciebie będą mocniejsze i dłuższe. Żebyś nam się nie rozleniwił- Śmieje się.
- ZS...- Zacząłem jednak znowu poczułem ból na policzku.
- Dowódco...- Poprawiłem się.
- Dobrze. Mów dalej- Kiwa głową.
- Z całym szacunkiem ale ja nie wiem czy dam radę iść na treningi... Wnoszę prośbę o pozwolenie mi na parę dni odpoczynku...- Spuściłem głowę.

- Brednie. Rozleniwiłeś się po prostu. Ja już ciebie naprostuję. Będziesz prawdziwą maszyną do zabijania! Uśmiecha się zadowolony.
- Co...? Spytałem cicho.
- Nie rozumiesz? Oh... Boże. Dobra. Spójrz na mnie- Podniosłem głowę.
Złapał za moją rękę...
Poczułem przyjemny chłód...
Kiedyś też tak delikatnie mnie dotykał...
Westchnąłem cicho.

- Jak odrosną ci pazury to będą mocniejsze i większe. Tamte ci się już tępiły- Pokiwałem głową.
Włożył dwa palce do moich ust i otworzył je szerzej.
- Te zęby... Oh... One mogą przegryźć beton...- Wzdycha zafascynowany.
- Ale dobrze. Koniec tej delikatności. Żebym mógł zrobić z ciebie więcej muszę mieć nad tobą kontrolę... Zawsze tak było. A żeby was kontrolować trzeba wam to pokazać dokładnie- Patrzy na mnie z wyższością.

- Siad- Mówi.
Patrzyłem na niego zdziwiony.
- Że co?! Nie będę sia...- Przerwał mi uderzeniem w policzek.
- Siad powiedziałem- Zmrużył brwi.
Warknąłem głośno w jego stronę.
- Na mnie warczysz? Łapie mnie za kołnierz mojej koszuli i ciągnie do góry przybijając mnie do ściany.
Poczułem jak uderza mnie parę razy z pięści w brzuch.
Odsuwa się od ściany i stawia mnie na podłodze.
- Przeproś- Patrzy na mnie z wyższością.
Kiedy nic nie odpowiedziałem znowu się zamachnął.
- Przeproś! Warknął.
- Przepraszam! Krzyknąłem zasłaniając swoją twarz.
- Dobrze. A teraz siad- Pokazał palcem na podłogę.
Spojrzałem na drewniane deski i westchnąłem cicho.
Posłusznie usiadłem na zimnej podłodze.
Mężczyzna uniósł moją twarz tak abym patrzył w jego oczy.
- Grzeczny chłopiec...- Mruczy zadowolony gładząc mój policzek.

- Leżeć- Położyłem się na podłodze podbródek opierając o deski.
- No i widzisz? Będziesz taki grzeczny to nie jest tak źle... Wstawaj- Wstałem nie patrząc na mężczyznę.
Codziennie odbierał mój honor ale to była przesada.
- Jeszcze może obrożę ci dam...- Zamruczał oblizując usta.
Nie no, nie zrobi tego.

Nie posunie się aż tak daleko.

Moje myśli przerwał ZSRR zakładający mi coś na szyję.
Spojrzałem na niego z szeroko otwartymi oczami i zacząłem dotykać to coś co miałem na szyi.
To była... Obroża?
Nie no nie wierzę!

Zacząłem szarpać za nią starając się ją zdjąć z szyi.
ZSRR złapał mnie mocno za nadgarstki i przystawił mnie mocno do ściany.
Moje ręce były nad moją głową.
Spojrzałem w jego złote oczy.
- Jeszcze raz będziesz próbował ja zdjąć a obiecuję że nie siądziesz na tyłku przez jebany miesiąc! Zrozumiałeś?! Krzyczy.
Pokiwałem jedynie głową.
- Świetnie- Złapał za rzecz na mojej szyi i zaczął mnie ciągnąć na korytarz.
Ledwo co dałem radę dogonić jego szybkie tempo przez co czasami czułem jak brakuje mi powietrza.

- Zobaczcie! Krzyczy schodząc do salonu.
Tam popchnął mnie na ziemię.
Widząc cały oddział wpatrujący się we mnie spuściłem głowę.
- Wytresowałem PRL'a- Śmieje się zadowolony.
- No nie! Aż tak ci uległ że aż dał sobie obrożę założyć? Gdzie on ma honor- Prycha Jugosławia.
Podchodzi do mnie i łapie mnie a włosy ciągnąc moją twarz w górę.
- Jesteś nic nie warty... Wiesz o tym? Unosi brew patrząc prosto w moje oko.
- A to- Zerwała bandaż z mojej głowy.
- To ma ci o tym przypominać- Przyłożyła palec do miejsca gdzie było moje oko.
W drugim zacząłem czuć łzy.
- Jeszcze się popłacz- Śmieje się z widoczną pogardą.
Odepchnąłem ją od siebie i pobiegłem na górę płacząc.
Nikt tym się nie przejął.
Jedynie słyszałem śmiechy.

Ponownie usiadłem w szafie.
Wtuliłem twarz w białego misia.
Pamiętam jak go dostałem

- PRL! Mam coś dla ciebie! Krzyczy ZSRR.
- Co!? Także odkrzyknąłem.
Zbiegłem na dół i spojrzałem na Rosjanina.
Trzymał coś za plecami.
Jako iż były to czasy kiedy oddział był niepełny mieliśmy mały dom.
W salonie stała Jugosławia, obok niej był Litwa i Węgry.
- Zamknij oczy- Uśmiecha się lekko.
Wykonałem jego polecenie także się lekko uśmiechając.
- Wystaw ręce- To także zrobiłem
Na nich poczułem coś miękkiego.
- Otwórz oczy dopiero w pokoju- Zaprowadził mnie do mojego pokoju i zamknął za mną drzwi.
Usiadłem na łóżku i dopiero teraz otworzyłem oczy.
Zobaczyłem małego, białego misia.
Na jego łapce przyczepiona była kartka.
- Dziękuję że ze mną jesteś.
Kocham cię PRL, jesteś dla mnie najważniejszy.
Na zawsze twój ZSRR- Przeczytałem na głos.
Na moich policzkach czułem okropne piecznie.
Wtuliłem delikatnie twarz w misia i prawie natychmiastowo zasnąłem

Po chwili obudziłem się.
Za oknem było już ciemno.
Miałem dziwne przeczucie.
Zdjąłem ze swojej szyi obrożę i powoli wyszedłem z pokoju.
Na korytarzu nikogo nie było.
Z pokoju ZSRR'a dobiegały dziwne niezrozumiałe słowa.
Powoli uchyliłem drzwi tak aby słyszeć tą rozmowę.
- Dlaczego... Co ja ci zrobiłem...- Pyta ZSRR.

- Mi? Nic. Ale Rzeszy tak. Potrzebuję jego pomocy ale żeby ją dostać muszę się ciebie pozbyć. A żeby to zrobić muszę odesłać ciebie na górę. Wtedy nie będziesz mu przeszkadzał- Zajrzałem do środka.
Na łóżku leżał ZSRR.
Starał się podnieść jednak ciągle upadał na poduszki widocznie osłabiony.
Obok łóżka stał Viktor.
W dłoni trzymał jakiś dziwny pistolet.
Do niego załadował jakieś dziwne, przezroczyste kule wypełnione czymś złotym.
Widząc jak kieruje tym pistoletem w stronę ZSRR'a otworzyłem szerzej oczy.
Wybiegłem zza drzwi rzucając się na chłopaka.

Nie takie szczęśliwe zakończenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz