(25) "Spokojny" Poranek

85 3 0
                                    

Pov. Rosja
Poczułem lizanie po twarzy. Murknąłem pod nosem jakieś przekleństwo. Wiedziałem kto jest sprawcą tak brutalnej pobódki.
- Sybir przestań...- Murknąłem cicho i uderzyłem go lekko po łbie.

Usłyszałem cichy chichot. Zmróżyłem brwi i otworzyłem delikatnie oczy. Natychmiast oślepiło mnie upierdliwe światło słońca więc chcąc nie chcąc zmrużyłem oczy. Kiedy oswoiłem się już ze światłem otworzyłem oczy. Zobaczyłem patrzącego się na mnie Polskę i niedźwiedzia brunatnego leżącego na mnie.

- Sybir złaź- Warknąłem próbując się podnieść.
Niedźwiedź ryknął coś i ułożył się wygodnie na mnie. Spojrzałem na chichoczącego Polaka.
- Nie śmiej się- Burknąłem mrużąc brwi.
Chłopak zaczął śmiać się bardziej.

Zacząłem przecierać twarz ze śliny niedźwiedzia.
- Sybir idź do ogrodu gonić jakieś wieriórki czy ptaki. Albo najlepiej wytarzaj się w błocie. I znowu ja będę musiał cię czyścić- Przekręciłem oczami.
Niedźwiedź po chwili namów z mojej strony zszedł ze mnie i już po chwili wyszedł z pokoju.

- Jesteś wspaniałym przyjacielem Polsko. Naprawdę. Cudownym- Prychnąłem i wstałem z łóżka. Jednak natychmiast usiadłem czując ból głowy. Złapałem się za nią i spuściłem w dół. Zacisnąłem mocno oczy. Oh to będzie trudny poranek...
- A więc uwarzasz że jestem słabym przyjacielem tak? Spytał Polak stając przedemną.

- Czemu mam uwarzać inaczej? Spojrzałem na niego unosząc brew.
- Dzisiaj rano jako iż kac morderca nawet mnie nie odpuszcza, poświęciłem się i wstałem. Poszedłem do twojej kuchni w poszukiwaniu jakiś leków. Znalazłem... I to nie mały zapas... Postanowiłem przynieść tobie szklankę wody i tabletkę- Uśmiechnął się i wskazał palcem na szafkę nocną.

Stała tam pełna szklanka wody i tabletki przeciwbólowe. Szybko wziąłem do ust tabletkę i popiłem ją całą szklanką wody.
- Polska... Jesteś zajebistym przyjacielem- Wyznałem.

Wstałem z łóżka lekko chwiejnie i zszedłem na dół. Poszedłem do kuchni i zacząłem przygotowywać śniadanie dla mnie i dla Polski.
- Naprawdę śpisz w uszance? Spytał chłopak stojący za mną.
Kiwnąłem głową.

- Nawet nie wiem od kiedy- Wzruszyłem ramionami. Polska podszedł bliżej i zaczął przyglądać się tej uszance.
- Wygląda jak ta którą ZSRR dał tobie kiedy się rozpadał...- Szepnął.
Ścisnąłem mocno nóż dzierżony w mojej dłoni.
- Bo to jego uszanka...- Szepnąłem.

- Rosja? Wszystko w porządku? Spytał chłopak drżącym głosem.
- Tak... W jak najlepszym- Uśmiechnąłem się lekko.
- Możesz proszę odłożyć ten nóż? Spytał cicho.
- Nie, Polsko... Pamiętasz te 3 tygodnie w których ojciec ciebie torturował? Ja ciebie torturowałem...- Szepnąłem.

- Cz-czekaj co? Powiedział zdziwiony cofając się do tyłu.
- Nie poznajesz swojego dawnego męża? Słoneczko? Spytałem uśmiechając się szerzej. Polak patrzył przerażony na to wszystko.
A ja... A ja nie mogłem nic zrobić. TO przejęło kontrolę nad moim ciałem...

Pov. Polska
Patrzyłem przerażony w złote oczy Rosji. Chyba powinienem powiedzieć Związku Radzieckiego.
- Tęskniłeś za mną? Moje słoneczko... Nareszcie możemy być razem...- Wyszeptał.
Wytarł nóż o ścierkę i zaczął do mnie podchodzić. Dalej miał w dłoni duży nóż. Zacząłem drżeć.

- Oh Polsia... Nie musisz się mnie bać. Ja tylko chcę ciebe odzyskać...- Powiedział coraz bardziej się do mnie zbliżając.
- A żebyśmy byli znowu razem... Nawet Rosji mogę się pozbyć...-
Poczułem jak moje plecy dotykają szafek.

Spojrzałem na chwile za siebie. Kiedy znowu spojrzałem na ZSRR stał przede mną.
- Jesteś tak samo cudowny jak kiedyś...- Wyszeptał mi do ucha.
Poczułem jak zaczął delikatnie składać zimne pocałunki na mojej szyi.

- P-przestań- Wyszeptałem coraz bardziej przestraszony.
- Czemu... Przecież tak podobało ci się jak kiedyś cię dotykałem.
- Ale to kiedyś. Teraz są inne czasy. Przy okazji. Jesteś martwy ZSRR. Więc powinieneś być w swoim świecie- Mężczyzna cały zburczał.

Kiedy chciał odpowiedzieć coś na niego skoczyło. To był... PRL?
- ZSRR- Burknął cicho.
- ZSRR...- Powtórzył głośniej.
- CZERWONY RYJU. ZOSTAW POLSKĘ W SPOKOJU I WEŹ Z TĄD TE SWOJE 4 LITERY. MAMY MISJĘ DO ZROBIENIA- Krzyknął.
- Japier... Musiałeś teraz przyjść? Westchnął głaszcząc policzek PRL'a.

- N-no wybacz ZSRR... Ale sam tak powiedziałeś- Wyszeptał cicho kiedy ZSRR zaczął drapać jego szyję.
- Eh... No dobrze. Chodźmy- Powiedziawszy opuścił ciało Rosji który upadł na ziemię.
Powoli podszedłem do Rosji i złapałem go za rękę.

- Widzimy się kiedyś Polska- Burknął ZSRR i razem z PRL'em który siedział dosłownie na jego ramionach przeszedł przez najbliższe lustro.
- Musimy pójść do Brytanii. Szepnąłem cicho do Rosji.
- Dlaczego do niego? Uniósł brew.
- Słyszałem że Brytania mógłby pomóc- Pogłaskałem Rosję po włosach i pomogłem mu wstać.

- Nie wiem. Nie ufam mu- Podrapał się po karku.
- Ale dlaczego nie chcesz? On może nam pomóc...- Nie dał mi dokończyć przykładając dłoń do moich ust.
- Nie dzisiaj Polska. Chcę odpocząć po tym wszystkim- Powiedział wchodząc na górę.
- Rosja! Poczekaj! Krzyknąłem biegnąc za nim.

Kiedy wbiegłem do jego pokoju Rosja leżał na łóżku. Miał zamknięte oczy.
- Jesteś zły na mnie? Spytałem siadając obok niego.
- Nie na ciebie- Burknął.
- A na kogo? Uniosłem brew.
- Na tego Brytola. Co prawda bardziej na Amerykę ale jednak także na Brytola- Wzruszył ramionami.
Położyłem się obok niego.
- Dobranoc Rosja- Burknąłem.
Poczułem jak obejmuje mnie ręką.
- Dobranoc Poli- Westchnął

Nie takie szczęśliwe zakończenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz