| dwa |

3.7K 204 27
                                    

Remus musiał przyznać sobie brutalną prawdę na temat jego przyjaciela - Syriusz Orion Black był nieziemsko przystojny. Lupin z uwagą przyglądał się klęczącemu chłopakowi, kiedy ten szorował mokrą szmatą podłogę w sali od eliksirów, napinając przy tym mięśnie pleców, doskonale widoczne pod białą koszulą. Delikatnie przejechał koniuszkiem języka po dolnej wardze, gdy Syriusz ruchem głowy odrzucił z twarzy przydługie włosy. Mógł sobie wyobrazić jak łapie za te silne ramiona, patrząc w oczy Syriusza i czując pod sobą jego ciepło i podniecenie...

- Lunio! Lunio! Psst! Lunatyk!

Remus poczuł rozczarowanie tym, że ktoś przerywa jego piękne sny na jawie. Zamrugał kilkukrotnie i przypomniał sobie, gdzie obecnie się znajduje. Spojrzał na Łapę, który nadal klęczał na podłodze. Wskazał na zegarek, znajdujący się na jego lewym nadgarstku. Jednym z tych, które Remus tak bardzo chciałby przycisnąć do poduszek w ich dormitorium.

- Czas na nas - poinformował go brunet, stukając paznokciem w malutką tarczę zegarka. - Kolej na ciebie. Zajmij Evans.

Remus westchnął głośno, ale i tak nie miał zbyt dużo do gadania. Bycie Huncwotem jednak do czegoś zobowiązywało.

- Lily mnie zabije, jeśli przedtem nie zrobi tego McGonagall.

- Nie martw się, jeśli to wypali, wszyscy będziemy mieć dobre alibi - pocieszył go Syriusz, jednak Lupin nadal był sceptycznie nastawiony do tego całego pomysłu. Jeśli wypali, a co jeśli nie? Ile to razy uczestniczył w jakichś żartach wymyślonych przez Syriusza i James'a na które nie miał ochoty.

- Zaraz wracam. Załatwcie to szybko, zanim Lily się zorientuje - pouczył go Remus, powolnie wstając z ławki na której siedział od początku szlabanu Syriusza. Black uśmiechnął się szeroko na myśl o sporej dawce adrenaliny, którą zaraz poczuje.

Chwilę później Remus przyprowadził Lily pod pretekstem szybkiej pomocy na zapleczu. Dziewczyna miała co do tego mieszane uczucia; nie chciała odmawiać pomocy przyjacielowi, ale też nie chciała zostawiać James'a samego, podczas gdy musiała go pilnować w sali obok.

- Cześć, Evans! - krzyknął Syriusz, chcąc pokazać rudowłosej, iż rzetelnie wykonuje przypisaną mu pracę. Lily zmierzyła go wzrokiem, doszukując się jakiegoś oszustwa, jednak niczego się nie dopatrzyła.

- Cześć, Syriusz. Dobrze ci idzie - pochwaliła go, po czym zniknęła na zapleczu. Remus posłał Łapie znaczące spojrzenie, po czym także wszedł do schowka, nieco przymykając drzwi.

Syriusz nie czekał ani chwili dłużej. Opierając się na dłoniach doczłapał do drzwi, chwycił leżącą przy nich torbę i zanim ktokolwiek zdążył się zorientować, już go nie było.

Stars around scars {Syriusz x Remus}.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz