| trzydzieści pięć |

1.7K 131 10
                                    

Zgadnijcie ile jeszcze rozdziałów do końca;)

- Nie spodziewałem się, że wyznamy sobie miłość akurat w pokoju wspólnym - wyznał Remus, śmiejąc się cicho.

Leżeli na dużym, dwuosobowym łóżku w pokoju życzeń, otoczeni masą poduszek i koców. Byli tam aż od zakończenia ostatniej lekcji, chcąc uciec od wszystkich ciekawskich spojrzeń, przy okazji nieco się ucząc. Niby nikt nie miał nic przeciwko ich związkowi, ale co jakiś czas zdarzało im się napotkać nieprzyjemny wzrok innych uczniów. Czasem były to dziewczyny zazdrosne o Black'a, a czasem płeć męska, która z obrzydzeniem patrzyła na blizny Remus'a. Bądź co bądź, Lupin zaciągnął swojego chłopaka do sekretnego pokoju, obawiając się, że ten zaraz mógłby przez to wywołać jakąś bójkę. W tym tygodniu Syriusz był niezwykle spokojny, jeśli chodzi o kontakty międzyludzkie, chociaż mógł mieć na to wpływ fakt, że zbliżał się mecz Quidditch'a i McGonagall z łatwością mogłaby go zawiesić. Sama pewnie i tak by nieco na tym ucierpiała, zważywszy, że chłopak był jednym z lepszych graczy, a jak powszechnie wiadomo, profesorka - mimo, że nigdy wprost się nie przyznała - była zażyłą fanką Quidditch'a. Mimo wszystko Syriusz postanowił nie ryzykować.

- Tak mnie jakoś natchnęło - powiedział. Leżał na plecach, opierając głowę na brzuchu Remus'a, który cały czas bawił się jego czarnymi włosami. Wrzucił sobie jedno zielone winogrono do ust, po czym odchylił głowę do tyłu, by spojrzeć na Lupina. Uśmiechnął się do niego, sprawiając, że na twarzy chłopaka także pojawił się uśmiech. - Stwierdziłem, że po prostu muszę to powiedzieć.

- Ta, zauważyłem - odpowiedział Remus, nawijając kosmyk czarnych włosów na palec. - W ciągu pięciu lat, prawie sześciu zdążyłem poznać cię na tyle dobrze, żeby wiedzieć, że jesteś prawdziwą królową dramatu i nigdy się nie nad niczym nie zastanawiasz.

- Nie jestem żad... - zaczął Syriusz, ale Remus błyskawicznie się nachylił, uciszając Black'a pocałunkiem. Chłopak zamruczał, myśląc, że całkiem podoba mu się władcza wersja Remus'a i chciałby doświadczać jej częściej.

***

- Hej! Gdzie się podziewaliście? - krzyknął od razu James, podrywając się do góry, gdy para Gryfonów tylko weszła do pokoju wspólnego. Siedząca obok niego Lily posłała mu poirytowane spojrzenie, ciągnąc go za ramię z powrotem na kanapę. Jednak Potter nawet nie zauważył jej miny. - Nie widziałem was od południa! Zdążyłem się stęsknić.

Lily i Remus jednocześnie przewrócili oczami, wiedząc, że to co opowiada James to same brednie.

- Ani chwili spokoju nie mogą mieć - burknęła pod nosem dziewczyna, ale Rogacz zdawał się jej nie słyszeć. Spojrzał wyczekująco na przyjaciół, a Syriusz gładko schował za sobą duży zeszyt, jedną rękę zarzucając na ramiona Remus'a, powoli ciągnąc za końcówki jego włosów.

- My... hmm - mruknął niepewnie Black, po chwili wpadając na genialną wymówkę. - Uprawialiśmy seks, wiesz? - dokończył, uśmiechając się zadziornie do Remus'a. Ten jedynie parsknął pod nosem, kręcąc głową.

- Kłamca - odpowiedział, a Syriusz jęknął przeciągle. - Uczyliśmy się - sprostował James'owi.

- Niszczysz w ten sposób moją reputację - niby oburzył się Syriusz. Remus spojrzał mu w oczy, unosząc jedną brew.

- Syriusz, umawiasz się ze mną - oznajmił oczywistym tonem, poprawiając pasek torby. - Twoja reputacja jest zrujnowana już od dawna - parsknął, widząc minę swojego chłopaka. Ruszył do dormitorium z delikatnym uśmiechem na ustach, nie oglądając się za siebie.

- Wiesz, że nie o to mi chodziło! - rozległ się za nim wrzask Black'a.

Stars around scars {Syriusz x Remus}.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz