| trzydzieści trzy |

1.8K 108 31
                                    

- Panie Black, wygląda pan nieco nieprzytomnie. Wszystko w porządku? - zapytała profesor McGonagall podczas pierwszej lekcji w poniedziałek. Nic dziwnego, że zainteresowała się stanem Syriusza, bo wyglądał zdecydowanie gorzej niż zazwyczaj o ósmej rano. Łapa jedynie machnął ręką w stronę nauczycielki, informując ją, że wszystko w porządku, na co kobieta postanowiła dać sobie spokój. Rozbawiony Remus zerknął na chłopaka, który opierał głowę na dłoni, próbując nie zasnąć.

Syriusz był ledwo żywy przez całą niedzielę i jak widać, nadal mu się nie polepszyło. Gdyby nie fakt, że pierwszą poniedziałkową lekcją była właśnie transmutacja, z chęcią by ją sobie odpuścił, ale McGonagall chyba by go zabiła, widząc że znów jest nieobecny. Położył ręce na ławce, by oprzeć na nich głowę. Remus przyglądał mu się ze zmartwieniem, ale jednocześnie odrobinę bawiła go ta sytuacja. W końcu stwierdził, że Black wystarczająco nauczył się na swoich błędach. Upewnił się, że opiekunka Gryffindor'u znajduje się po drugiej stronie klasy i sięgnął do torby.

- Syriusz, kochanie - szepnął, nachylając się do chłopaka.

- Hmm? - jęknął nieprzytomnie Łapa, nawet się nie ruszając. Remus pociągnął go za ramię i zmusił do wstania z ławki. Syriusz spojrzał na niego niezadowolony, na co Lupin jedynie przewrócił oczami. Skacowany Syriusz potrafił działać na nerwy, ale dzięki Merlinowi, Remus był cierpliwą osobą.

- Wypij to - polecił, podsuwając mu fiolkę do ust. Syriusz zmarszczył brwi, ale posłusznie wypił zawartość fiolki, podczas gdy Remus zerknął do tyłu. James nie wydawał się być w tak okropnym stanie jak Black, więc drugą porcję eliksiru Lupin zdecydował się zachować na następny raz. O ile w ogóle dopuści swoich przyjaciół do alkoholu, bo za każdym razem źle się to kończyło.

Syriusz potrząsnął głową, do złudzenia przypominając w tamtym momencie psa. Wystawił do Remus'a rękę z pustą fiolką, a na jego twarz powoli zaczął wstępować uśmiech. Lunatyk uśmiechnął się znacząco.

- To niesamowite - powiedział jedynie Black, czując jak mu się polepsza. - Skąd to masz?

- Tajemnica - odpowiedział Remus, chowając pustą buteleczkę do torby. W rzeczywistości po prostu nie chciał się przyznać Syriuszowi, że przez całe wakacje zdążył uwarzyć niezły zapas tego eliksiru. Zanim Łapa zdążył zadać kolejne wścibskie pytanie, obok ich ławki stanęła profesor McGonagall.

- Panie Black - zaczęła, zsuwając odrobinę okulary z nosa by spojrzeć na niego przejrzyście. - Postarał się pan, gratuluję. Może coś jeszcze z pana będzie - mruknęła na dodatek, kładąc kartkę przed chłopakiem, a także przed Remus'em. Dopiero wtedy Syriusz uświadomił sobie, że to sprawdziany, które pisali kilka dni temu. Rozszerzył oczy, widząc dużą czerwoną literę na przodzie kartki.

- Na Merlina, Remus! - krzyknął, nie zwracając uwagi na to, że właśnie zagwarantował siedzącej niedaleko Lily zawał serca. Zaczął szarpać swoim chłopakiem, aż sprawdzian Lupina spadł na podłogę, ale było to nieistotne. - Mam Z!

Przez pierwszą chwilę Remus był zupełnie oniemiały, ale w końcu uśmiechnął się szeroko. Nie czekając ani sekundy dłużej, szczęśliwy Syriusz przyciągnął do namiętnego pocałunku, w którym definitywnie chciał wyrazić swoją wdzięczność.

***

Czy ktoś ma ochotę na Dramione? Odwiedźcie mój profil;)

Stars around scars {Syriusz x Remus}.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz