| szesnaście |

2.5K 206 65
                                    

Piszę, udając, że nie mam masy rzeczy do nauczenia;)

Standardowo spóźniony Syriusz wpadł do klasy od eliksirów, trzaskając drzwiami, a w powietrzu rozniósł się zapach dymu papierosowego. Nie dość, że chłopak zaspał, to miał ochotę zapalić, więc zanim w końcu dotarł na lekcję, minęło już sporo czasu. Nie patrząc na nikogo, ruszył do swojej ławki, poprawiając pasek torby, który zsunął mu się z ramienia. Zamrugał kilkukrotnie, wyraźnie zdziwiony, gdy dostrzegł na swoim miejscu kogoś zupełnie innego. Co to ma być? Rozejrzał się po klasie, uświadamiając sobie, że każdy siedział na innym miejscu, niż normalnie. Kilka osób na chwilę na niego spojrzało, po czym wróciło do swoich zajęć, naradzając się z partnerami z ławki.

- Panie Black, jednak raczył się pan zjawić - usłyszał zza siebie głos profesora Slughorn'a. Syriusz odwrócił się do niego, przybierając nonszalancki wyraz twarzy.

- Oczywiście, profesorze - odpowiedział, wykrzywiając usta w uśmiechu. - Jakżebym mógł opuścić pańskie lekcje?

Slughorn pokręcił głową z rezygnacją.

- Zajmij miejsce obok pana Lupin'a - rozkazał, wskazując ławkę centralnie na środku klasy. Syriusz spojrzał w tamtym kierunku i jego uśmiech od razu się powiększył.

- Oczywiście, jak pan sobie życzy - rzucił, zadowolony zajmując miejsce obok Remus'a. Posłał mu szeroki uśmiech, na co Remus przewrócił oczami, ale na jego twarzy także pojawił się delikatny uśmiech.

- Jesteś dziś szybciej niż zazwyczaj - zauważył Lunatyk, wrzucając odpowiedni składnik do kociołka. Faktem było, to, że Syriuszowi było niezwykle trudno wstać na pierwszą lekcję, dlatego zazwyczaj pojawiał się dopiero na drugiej, za co za każdym razem dostawał sporą reprymendę od profesor McGonagall. Łapa rzucił torbę na podłogę, kładąc podręcznik na ławce, mimo że i tak nawet nie zamierzał go użyć.

- Powiedzmy, że nie chciałem ominąć tak interesującej lekcji, jaką są eliksiry - odpowiedział Syriusz, przyglądając się Remus'owi z uwagą. Ten jedynie pokiwał głową, skupiając się na dokładnym zrobieniu eliksiru.

- Ale wiesz, że za dwadzieścia minut koniec lekcji? - upewnił się Lupin. - Cóż, dobrze, że przynajmniej dotarłeś. Może nawet się czegoś nauczysz.

*

Chyba jedyną rzeczą jakiej obaj się nauczyli przez te dwadzieścia minut, było to, że Syriusz jest wybitnie ciężkim uczniem i nauka z nim nie była łatwa.

- Cholera, Remus - przeklął zirytowany Syriusz, nachylając się nad eliksirem. - Przez tą twoją czekoladę nie mogę wyczuć, czy eliksir pachnie prawidłowo - mruknął. Pomijając fakt, że Black nawet nie wiedział jaki eliksir przyrządzają.

- O nie - zaprzeczył od razu Lupin, odsuwając przyjaciela od kociołka. - Ja za to wszędzie czuję twoje cholerne perfumy i papierosy. Mógłbyś z tym trochę przystopować - upomniał go, na co Syriusz zaczął wyrażać swoje zdanie na ten temat, rozpoczynając kłótnię ze zrezygnowanym Remus'em.

Siedzący w ławce za nimi Lily i James spojrzeli na siebie porozumiewawczo. Dogadywali się coraz lepiej, mimo że jeszcze  nie można było nazwać tego przyjaźnią. Potter się starał, a Lily to doceniała, mimo że czasem nadal ją niemiłosiernie irytował.

- Myślisz, że powinniśmy ich uświadomić? - zapytała niepewnie Lily, przyglądając się przyjaciołom z rozbawieniem.

- Myślę, że... możemy dać im jeszcze trochę czasu - odpowiedział uśmiechnięty James, zerkając na dziewczynę. Lubił patrzeć na jej uśmiech. - Syriusz zapewne nawet nie wie jak działa amortencja.

Stars around scars {Syriusz x Remus}.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz