| cztery |

2.9K 193 4
                                    

Kilku Ślizgonów siedzących w salonie posłało zdziwione spojrzenia w stronę przejścia, gdy nie ujrzeli nikogo wchodzącego do środka. Nie mieli jednak zbyt dużo czasu by się nad tym zastanawiać, bo spod peleryny zupełnie przypadkiem wypadło kilka łajnobomb, a po całym pokoju rozwiał się czarny proszek. Uczniowie automatycznie zaczęli uciekać do dormitoriów, nie mogąc znieść smrodu i braku widoczności. Syriusz i James wyskoczyli spod peleryny. Black wyjął z torby różowy spray i rzucił go przyjacielowi, a sam zajął się rzucaniem zaklęć. Mimo, że nie mógł tego zobaczyć, wiedział, że zielone gobeliny zmieniły kolor na bordowo - srebrne, a ściany były w kolorach ciemnej czerwieni.

- Rogacz! - upomniał go Black, gdy proszek zaczął powoli opadać. Widząc, że James nie ma zamiaru jeszcze kończyć, wyciągnął z torby kilka plakatów mugolskich modelek i przyszpilił je do ściany zaklęciem trwałego przylepca, jak to zrobił w swoim rodzinnym domu, doprowadzając tym Oriona i Walburgę do szału. Ślizgoni mogli zareagować całkiem podobnie. James dopisał ostatnie słowo i domalował coś, co zapewne miało oznaczać lwa. Obaj z uznaniem spojrzeli na dzieło, którego dokonali.

"Tradycją jest łamanie zasad, jeśli zadziera się z rodziną Gryfonów."

- Dobra, zmywamy się - powiedział Potter, słysząc kroki na schodach od dormitorium. W momencie gdy zarzucili na siebie pelerynę niewidkę, u podnóża schodów pojawiło się kilka osób. Jednocześnie otworzyło się kamienne przejście i trzech Ślizgonów stanęło jak wrytych.

- Co tu się stało?! - wrzasnął Malfoy, patrząc z pogardą na uczniów. Kiedy zobaczył napis na ścianie, od razu zaczął rzucać oskarżeniami. - To na pewno Potter! I twój, na Merlina, braciszek!

Syriusz i James nie mieli jednak zbyt dużo czasu, bo zaraz zasunęłaby się ściana za Lucjuszem, a wtedy mieliby nie lada problem, ale z chęcią popatrzyliby sobie na wściekającego się Malfoy'a.

*

James wyszedł spod peleryny niewidki, dopiero gdy upewnił się, że Lily jeszcze nie wróciła do klasy. Jak gdyby nigdy nic, powrócił do czyszczenia starej zbroi, ale teraz w znacznie lepszym humorze. Ledwo Syriusz zrobił krok, a drzwi otworzyły się z dużą siłą. Rozzłoszczona Evans wpadła do swojej klasy, celując palcem w James'a. Black nie czekał długo. Podejrzewał, że i jego ruda furia może zaraz sprawdzić.

Wbiegł do klasy obok i jednym ruchem ściągnął z siebie pelerynę niewidkę, rzucając ją w kąt razem z torbą. Remus nie miałby nic przeciwko, gdyby ściągnął coś jeszcze, ale nie zmieniało to faktu, że przez nich Lily była teraz niezmiernie wkurzona.

- Jak poszło? - zapytał Lupin, przysiadając na skraju ławki. Z uwagą przyglądał się Syriuszowi, gdy ten rzucił się na podłogę do wiadra z wodą.

- Później - wysapał Black. - Evans idzie.

Na korytarzu rozległy się szybkie kroki i drzwi ponownie spotkały się ze ścianą.

- Black! - krzyknęła Evans. Sama nie wiedziała co ma ze sobą zrobić. Znowu padła ofiarą ich żartu, tylko tym razem nawet nie wiedziała o co dokładnie chodzi. - Jeszcze... jeszcze przed chwilą cię tu nie było!

- Evans, Evans - rzucił nonszalancko, zaszczycając ją leniwym spojrzeniem. Syriusz Black był aktorem dobrym jak nikt inny. - Za dużo się przemęczasz, przyjaciółko. Może powinnaś trochę...

- Ugh!

*

Wieczorem, gdy większość uczniów już spała, a Huncwoci w swoim dormitorium dzielili się przeżyciami z dzisiejszego dnia, obraz z Grubą Damą otworzył się, a w całej wieży dało się usłyszeć krzyk profesor McGonagall.

- Black! Potter! Szlaban!

Stars around scars {Syriusz x Remus}.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz