| osiem |

2.7K 201 18
                                    

- Na pewno nie chcesz żeby ktoś z tobą został? - zapytał opiekuńczo James, patrząc na leżącego w łóżku Remusa. Chłopak ledwo zauważalnie pokręcił głową, nie chcąc marnować sił na mówienie. Kropelki potu spływały po jego bladym, rozpalonym ciele, gdy starał się brać większe oddechy. Nadszedł ten nieszczęsny czas w miesiącu, który był zarówno stresujący dla Remusa, jak i jego przyjaciół. Syriusz spojrzał na niego ze zmartwieniem, żałując, że nie może mu ulżyć w cierpieniu. Niektóre pełnie Remus przechodził łagodniej niż inne, ale ta niestety należała do jednej z trudniejszych.

Chłopak zerknął na swoją szafkę nocną, gdzie znajdował się eliksir, który miał mu pomóc w czasie pełni podczas złego samopoczucia. Syriusz odebrał go od pani Pomfrey z samego rana, gdy tylko wstał i zorientował się jaka jest sytuacja. Łapa natychmiast zarejestrował spojrzenie Lupin'a i przysiadł na skraju jego łóżka, podsuwając mu fiolkę pod usta. Remus podniósł rękę do góry, ale Syriusz od razu przyszpilił jego nadgarstek do pościeli.

- Zostaw - powiedział twardo, posyłając mu spojrzenie nieznoszące sprzeciwu. - Po prostu pij.

Mimo złego samopoczucia, zachowanie Syriusza rozgrzało Remusa od środka. Fakt, że chłopak tak się martwił był bardzo uroczy. Sam widok Łapy sprawiał, że Remusowi się poprawiało.

- Lepiej? - zapytał, gdy szatyn wypił całą buteleczkę. Remus pokiwał głową, chociaż podejrzewał, że lekarstwo nie miało za dużo wspólnego. Syriusz odruchowo położył swoją dłoń na dłoni Remusa, patrząc na niego z troską. Lupin drgnął, wystraszony nagłą czułością ze strony przyjaciela a wtedy Syriusz zorientował się co robi. Odchrząknął nerwowo, szybko zabierając rękę. - Zajrzymy do ciebie później - powiedział tylko, po czym nie odwracając się, wyszedł z pokoju.

*

Syriusz był nieco nieobecny przez cały dzień, aż profesor McGonagall była zaskoczona jego przyzwoitą postawą na lekcji. Wiedziała o przypadłości Remusa, więc nie zadawała wielu pytań, pomijając to o jego samopoczucie, pod koniec lekcji gdy wszyscy już wyszli.

Otrząsnął się gdzieś w porze obiadu, gdy siedzieli przy stole w Wielkiej Sali. Szybko zjadł swoją porcję, chwycił drugi talerz i nie czekając na resztę, szybko ruszył do wieży Gryffindor'u. Zirytowany, przywrócił Grubą Damę do porządku, gdy znowu nie chciała wpuścić uczniów do środka, zmuszając ich do słuchania jej śpiewu.

Cicho otworzył drzwi do dormitorium w razie gdyby Remus spał. Gdy spojrzał na chłopaka, dziękował sobie, że jednak zdecydował się nie wchodzić tak ostro jak zwykle. Położył talerz na szafce nocnej i nie myśląc za wiele, usiadł obok Remusa, opierając się o poduszki. Nie odrywał od niego wzroku nawet na sekundę, więc gdy jakiś czas później Lupin leniwie otworzył oczy, od razu natrafił na intensywne spojrzenie Syriusza, który uniósł kącik ust.

- Cześć - powiedział, udając że to całkiem naturalne, że znalazł się w łóżku przyjaciela patrząc na niego, podczas gdy on spał. Mimo to, serca obu nastolatków nieco przyśpieszyły, synchronizując swoje bicia, ale żaden z nich nie mógł o tym wiedzieć. - Jak się czujesz?

- Teraz znacznie lepiej.

Remus z uwagą przyglądał się Syriuszowi, kiedy ten odwrócił wzrok i położył się na plecach, wpatrując się w sufit. Obaj byli zmęczeni i fizycznie, i psychicznie więc gdy razem zasnęli, wchodzący do pokoju James wcale nie był zdziwiony widokiem jego dwóch przytulających się przyjaciół.

Stars around scars {Syriusz x Remus}.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz