Bonus 2

938 54 4
                                    

- Syriusz? - W pokoju dziecinnym rozległ się głos Remusa, który zajrzał przez otwarte drzwi do środka i zmarszczył brwi, nigdzie nie dostrzegając swojego chłopaka, co już nakazywało Remusowi ostrożność. - Syriusz? - powtórzył Lupin i westchnął głęboko, stawiając krok w kierunku korytarza z zamiarem poszukania ich w innym pokoju, gdy nagle usłyszał głośne chrapanie, dochodzące właśnie z pokoju malutkiego Harry'ego. Natychmiast zawrócił, a gdy wszedł do pokoju od razu zatrzymał się w pół kroku, widząc Syriusza śpiącego w dziecięcym łóżeczku. W malutkim łóżeczku. Łóżeczku dla niemowląt. Łóżeczku z drabinkami, żeby dziecko nie mogło wyjść.

Jakim cudem on w ogóle się tam zmieścił?

Remus zamrugał kilkukrotnie, a potem westchnął głęboko, powoli podchodząc do Syriusza.

- Syriusz - powiedział głośnej, patrząc znacząco na chłopaka, który ani drgnął. Remus uniósł oczy ku niebu, jakby prosząc samego Merlina o cierpliwość, po czym delikatnie szturchnął Łapę. Tym razem Syriusz nieco się przebudził i jęknął w proteście.

- Daj mi spać - mruknął sennie. - To dziecko ma wygodniejsze łóżko niż my. To niesprawiedliwe.

- To dziecko powinno być z tobą. Syriusz, gdzie jest Harry? Nie było mnie dosłownie pięć minut.

Black zmarszczył brwi, otworzył usta, a potem spojrzał na Remusa jakby mówił „To nie moja wina."

- Bawiliśmy się w chowanego, tak mi się wydaje. A potem... chyba zasnąłem.

- Chyba na pewno - zironizował Remus, patrząc na Syriusza z uniesioną brwią.

- No nie patrz tak na mnie. Pewnie gdzieś się schował, zaraz go znajdziemy - zbył go Syriusz. W końcu gdzie mogło się schować takie małe dziecko?

- Lepiej się módl, żeby nie schował się tak jak ostatnio pod peleryną Jamesa. - Remus posłał mu surowe spojrzenie, na co Syriusz jedynie się skrzywił.

Lupin wyszedł z pokoju, a Syriusz, gdy w końcu wygrzebał się z łóżeczka, podążył za nim i zdążył go dogonić, zanim zszedł ze schodów.

- O widzisz? Tutaj jest, zobacz jakie grzeczne dziecko - powiedział z uśmiechem Syriusz, wskazując na Harry'ego, gdy stanęli przed wejściem do salonu.

Półtoraroczny czarnowłosy chłopiec, wybitnie podobny do swojego ojca, siedział na podłodze przy stoliku kawowym i mazał farbami po kartkach, nie zwracając uwagi na swoich wujków, którzy mu się przyglądali.

- Też moglibyśmy takie mieć - zastanawiał się głośno Syriusz, patrząc na Harry'ego. - Widzisz? Wcale nie narozrabiał...

Ledwo Syriusz wypowiedział ostatnie słowo, a Remus pociągnął go za koszulkę tak, by tamten miał dobry widok na cały salon. A także ścianę ozdobioną kolorowymi malunkami przez małego chłopca.

- Łap się za farbę. Jest w schowku na górze - polecił mu z westchnieniem Remus, a Syriusz zmrużył oczy.

- Zrobili sobie dzieciaka, a teraz my mamy go pilnować - mruczał, wspinając się na piętro.

- To ty go nie upilnowałeś! - przypomniał mu Remus, patrząc z rozbawieniem na zirytowanego Syriusza. - I pośpiesz się! Musimy skończyć zanim Lily i James wrócą, bo Lily nas zamorduje.

***

Zajrzyjcie do moich innych opowieści<3

Stars around scars {Syriusz x Remus}.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz