| dwadzieścia cztery |

2.3K 135 14
                                    

- Idziemy? - zapytał Syriusz, patrząc po kolei na swoich przyjaciół, gdy siedzieli przy stole w Wielkiej Sali. Jedli już ponad godzinę, za sprawą tego, że każdy z nich co chwilę miał coś ciekawego do powiedzenia i co sekundę wybuchali śmiechem.

- Ja jeszcze zostanę - odparł uśmiechnięty James, starając się uspokoić. Wepchnął sobie do ust kolejny widelec zapiekanki, by się nie roześmiać. Większość także postanowiła dotrzymać towarzystwa James'owi, gdy Remus się podniósł. Spojrzeniem pokazał Syriuszowi by już szli. Dzisiaj zajmowali miejsca naprzeciwko siebie, więc by w końcu złapać się za ręce, musieli przejść przez całą długość stołu. Black nie zamierzał jednak tyle czekać. Nie zważał na ostrzegawcze spojrzenie Remus'a, ani krzyki McGonagll, która od razu go wypatrzyła ze stołu nauczycielskiego. Stanął na ławce, przeszedł po stole, przypadkiem nadeptując na jakiś czysty talerz i zeskoczył na kamienną podłogę tuż obok Lupin'a, uśmiechając się szeroko. Ten tylko spojrzał na niego z dezaprobatą, po czym westchnął cicho i złapał chłopaka za rękę, ruszając do wyjścia z pomieszczenia.

- Wracasz do domu na święta? - zapytał nagle Syriusz, gdy szli po prawie pustym korytarzu. Większość uczniów była już w dormitoriach, mimo to kilka osób nadal kręciło się po zamku. Remus zmarszczył brwi, patrząc z niezrozumieniem na chłopaka. Syriusz jednak z jakiegoś powodu unikał wzroku Lunatyka. Pytanie było zadziwiające, zważywszy na to, że do świąt zostały jeszcze prawie dwa miesiące.

- Tak sądzę - odpowiedział niepewnie Remus, spoglądając na Black'a. Wyglądało na to, że Syriuszowi w ciągu kilku minut zepsuł się humor. - A ty?

Wszyscy przyjaciele Syriusza wiedzieli, że relacje chłopaka z jego rodziną były dość... napięte. Syriusz nie lubił o tym rozmawiać, ale każdy zawsze był gotów by go wysłuchać, gdyby jednak zdecydował się na rozmowę.

- Chyba nie mam wyjścia - prychnął, w końcu podnosząc głowę by rozejrzeć się po korytarzu. Nadal idąc, Remus delikatnie pogładził go kciukiem po dłoni. Patrzył na niego ze zmartwieniem, aż Black nie odwzajemnił jego spojrzenia na krótką chwilę. - Niedawno dostałem list od matki. Delikatnie mówiąc, nakazała bym zjawił się w domu podczas świąt. Już się boję co tym razem mają mi do powiedzenia - mruknął, jednak wcale nie wydawał się przejęty tym, co myśli na jego temat jego rodzina. - Jestem tylko ciekaw które z mojego kochanego kuzynostwa im o nas powiedziało. Bo na pewno to zrobili. Obawiam się, że mimo wszystko długo tam nie wytrzymam.

- Więc chyba już zajmę się przygotowaniem miejsca dla ciebie - mruknął z delikatnym uśmiechem Remus, chcąc nieco pocieszyć chłopaka. Syriusz spojrzał na niego ze zdziwieniem. - No co? Chyba nie myślisz, że pozwoliłbym ci tam zostać. Ta rodzina jest poważnie pochrzaniona.

- Dzięki - odpowiedział Syriusz, przewracając oczami. Lupin zaśmiał się cicho, zatrzymując Łapę. Odwrócił go przodem do siebie i delikatnie się uśmiechając, nachylił się by pocałować swojego chłopaka.

---------

Wesołych świąt, czy coś...

Stars around scars {Syriusz x Remus}.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz