| dwadzieścia |

2.5K 184 34
                                    

- I jak było? - zapytał w końcu James, podnosząc wzrok znad notesu w którym kreślił kolejne konfiguracje na nadchodzący mecz ze Ślizgonami. Syriusz siedział obok niego już dobrą godzinę, ale gdy sam nie zaczął mówić, jak to zazwyczaj robił, to James postanowił dać mu jeszcze chwilę na zastanowienie. Ta chwila trwała już zdecydowanie za długo jak na Łapę i Potter postanowił w końcu przerwać milczenie, które robiło się coraz bardziej uciążliwe. Odgarnął ręką włosy rozwiane przez wiatr i zerknął na przyjaciela. Syriusz zdecydowanie wydawał się nie być w sosie, co było dość dziwne, zważywszy na to, że przed chwilą zakończyli pierwszą lekcję korepetycji z Remus'em. Rogacz zmarszczył brwi, ewidentnie zdezorientowany. Gdyby on właśnie odbył lekcję z Lily, do końca tygodnia chodziłby podekscytowany. - Co jest, Łapa? - zapytał zmartwiony. Syriusz nieprzytomnie podniósł wzrok do góry, patrząc tępo na okularnika.

- Nic się nie wydarzyło - burknął obrażalskim tonem, rozglądając się po dziedzińcu, po którym zaledwie godzinę wcześniej przechodził z Remus'em. Mieli zrobić sobie chwilę przerwy w nauce, wychodząc na dwór, ale gdy Syriusz zobaczył siedzącego na murku James'a, od razu się do niego przyłączył i od tego czasu tak po prostu siedzieli, podczas gdy Lupin poszedł dalej. Dla Syriusza dzisiejsza lekcja nie była nawet w małym stopniu zadowalająca. Poza tym, że nic z niej nie wyniósł, cały czas patrzył na poruszające się usta Remus'a, żałując że nie może ich conajmniej pocałować. Pogoda dzisiaj niezbyt dopisywała, ale mimo wiatru żadnemu z nich nie śpieszyło się, by wrócić do zamku. Byli jednymi z nielicznych, którzy przebywali na zewnątrz. James z całych sił powstrzymał się od przewrócenia oczami, słysząc wprost dziecinny komentarz Black'a. Czy on myślał, że wszystko tak po prostu samo się załatwi?

- Syriusz, kretynie, to zrób coś, a nie tylko czekasz, aż samo się zrobi - burknął James, mając dość głupiego zachowania Łapy. Od kilku dni zachowywał się strasznie. Nie robił nic w kierunku Remus'a, jakby czekał aż to Lupin coś zainicjuje. Jeśli właśnie o to mu chodziło, to Potter zaczynał wątpić czy kiedykolwiek zobaczy ich razem na ślubnym kobiercu. - O, zobacz. Właśnie masz okazję - powiedział zadowolony, widząc powoli nadchodzącego szatyna. James podniósł się, podpierając się na ramieniu przyjaciela, po którym później go poklepał. - Powodzenia, dasz radę. Chcę, żebyście zdali mi później z tego relację - rzucił na odchodne, zabierając swój zeszyt.

Zanim Syriusz zdążył mu odpowiedzieć, James już zniknął za drzwiami do szkoły. Black zarzucił włosami niczym pies, którego do złudzenia przypominał w takich momentach. Powoli wypuścił powietrze, przypatrując się Remus'owi, który wyglądał tak bardzo niewinnie. Tak bardzo się różnili, a jednocześnie byli tacy sami. Może dlatego połączyło ich coś więcej niż tylko przyjaźń.

Zanim zdążyłby się rozmyślić, szybko się podniósł a nogi same poniosły go w kierunku chłopaka. Remus zauważył go dopiero gdy ten podszedł bliżej i zmarszczył brwi. Zachowanie Syriusza potrafiło zdziwić wielu ludzi.

- Syriusz, co ty... - zaczął niepewnie, ale nie zdołał powiedzieć nic więcej. Chłopak gwałtowanie złapał go za czerwono-złoty krawat i przyciągnął do siebie, złączając ich usta w miękkim pocałunku. Gdy Remus na chwilę otępiał, Syriusz zaczął wątpić, czy dobrze postąpił, ale zanim zdążyłby się odsunąć, Lupin owinął dłonie wokół jego karku, przyciągając go jeszcze bliżej. Obaj uśmiechnęli się przez pocałunek na który tak długo czekali. Chwilę później odsunęli się na tyle, by oprzeć o siebie swoje czoła. Syriusz uśmiechnął się półgębkiem, uciążliwie powolnie przejeżdżając końcem języka po dolnej wardze.

- Więc... - zaczął Black, zerkając w górę na Remus'a. - Jak ci się podobało?

- Mhmm - mruknął jedynie szatyn, chcąc zdenerwować chłopaka.

- Luniek! - Zirytowany Syriusz nieco podniósł głos. Oczywiście, że zadziałało. - Nie rób mi tego, tylko mów jak ci się podobało.

- Cóż, myślę, że nigdy tak naprawdę się nie dowiesz, dopóki nie zastosujesz leglimencji - odpowiedział Remus, uśmiechając się pod nosem. Ponownie zetknął swoje usta z wargami Syriusza, tylko że teraz nie trwało to dłużej niż sekundę. Zanim Black się zorientował, Lupin był już w połowie drogi do zamku.

- Remus'ie John'ie Lupin! - wrzasnął za nim Syriusz. - Wracaj tu i powiedz, że niesamowicie całuję!

-------------

Mam nadzieję, że się podoba;)

Mam mnóstwo nauki, więc niestety nie wiem kiedy pojawi się kolejny:(

Stars around scars {Syriusz x Remus}.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz