| trzydzieści siedem |

1.6K 129 5
                                    

Trzymajcie za mnie kciuki jutro na matmie😳🙏.

***

Kilka dni później Huncwoci, a szczególnie Syriusz i James, nadal odczuwali skutki imprezy, która odbyła się z powodu wygranego meczu Gryfonów. Zeszłego wieczoru Remus próbował nakłonić ich do spakowania walizek na powrót do domu, ale zgrabnie wywinęli się tym, że potrzebne im są tylko różdżki, gdyż za tydzień i tak tu wrócą. Lupin nie mógł jednak sobie pozwolić na przerwę w nauce, więc do niedużej torby spakował kilka podręczników oraz parę innych rzeczy. Niebywale trudne okazało się też wyciągnęcie przyjaciół z łóżek w dzień wyjazdu.

Dwudziestego drugiego grudnia, tuż po śniadaniu, większość uczniów udała się na stację w Hogsmeade. Był pośród nich nawet Syriusz, któremu ewidentnie nie śpieszyło się na powrót do domu. Cały poranek był niezwykle markotny, ale żaden z jego przyjaciół nie śmiał mu tego wypomnieć. Gdyby mieli taką rodzinę jak Syriusz, też by się nie powstrzymywali przed narzekaniem.

Ledwo doszli na stację, a byli już całkiem nieźle przemoczeni. Niby śnieg nie padał zbyt mocno, ale w dużej ilości okrywał ziemię, co też sprawiało problem. James i Peter ruszyli przodem, pozwalając przyjaciołom na swobodną rozmowę.

Remus nieco zwolnił kroku, ściskając Syriusza za rękę. Black przystanął, spoglądając na niego z niemym pytaniem w oczach. Minęła chwila, zanim szatyn zdecydował się coś powiedzieć. Rozmarzonym wzrokiem wpatrywał się w swojego chłopaka. Syriusz był piękny. Remus stwierdził to już dawno temu. Nigdy nie nazywał go przystojnym, bo to było zbyt ogólne określenie. A Łapa zasługiwał na coś więcej niż tylko powierzchowne komplementy. Lupin doceniał każdą część i najmniejszy gest swojego chłopaka. To, gdy się śmiał i pojawiały się małe zmarszczki w kącikach jego oczu. To, gdy odgarniał swoje przydługie, czarne włosy za ucho, uśmiechając się przy tym zadziornie. Jego głośny śmiech, gdy wymyślił następny żart na Ślizgonach. To, że w stu procentach czasem przypominał psa chcącego się bawić. To, że czasem naprawdę był psem chcącym się bawić. Remus mógłby wymieniać tak godzinami, ale była jeszcze jedna rzecz, którą cenił sobie nie tylko u Syriusza, a u wszystkich jego przyjaciół.

Żaden z nich nie odrzucił go ze względu na jego sekret.

- Remus? - głos Łapy przywrócił go do rzeczywistości. Szatyn potrząsnął głową, zwracając uwagę na niższego chłopaka.

- A, tak - odpowiedział, jakby nagle tracąc odwagę na zadanie pytania. Szybko jednak do niego wróciła, kiedy uświadomił sobie, że zdrowie i bezpieczeństwo jego chłopaka jest ważniejsze. - Syriusz - zaczął, patrząc mu prosto w oczy. - Obaj dobrze wiemy, że sytuacja z twoją rodziną nie jest zbyt ciekawa - powiedział, a Black przewrócił oczami, jednak się nie odezwał. - Więc proszę cię - zaznaczył dobitnie, posyłając mu znaczące spojrzenie - jeśli coś się będzie działo, po prostu przyjdź do mnie okej? Wiesz gdzie mieszkam, moi rodzice cię uwielbiają.

Syriusz uśmiechnął się ledwo widocznie. Czym on sobie zasłużył na takiego dobrego chłopaka?

- Dzięki, Rem... - mruknął Syriusz, a Remus od razu zmrużył oczy, spodziewając się, że chłopak nie będzie chciał się narzucać. Widząc spojrzenie Lupin'a, Łapa westchnął, przewracając oczami. - No dobrze, obiecuję, że przyjdę, jeśli odbije im bardziej niż zwykle. Ale nie powinno być tak źle.

Stars around scars {Syriusz x Remus}.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz