| dwadzieścia jeden |

2.4K 166 10
                                    

Tego samego dnia, jednak już pod wieczór, w pokoju Huncwotów panowała cisza przerywana jedynie kreśleniem pióra na pergaminie i odgłosem przewracanych kartek. Ostatnimi czasy James był bardzo zaabsorbowany swoim zeszytem, w którym ciągle kreślił jakieś nowe pozycje i zagrania na mecz Quidditch'a. Remus siedział na swoim łóżku, w spokoju czytając jakąś książkę, która wbrew pozorom nie okazała się ani lekturą szkolną, ani podręcznikiem. Lupin od czasu do czasu nie do końca świadomie przejeżdżał opuszkami palców po swoich ustach, wciąż czując na nich posmak Syriusza, którego swoją drogą nie widział od tamtego zdarzenia na dziedzińcu. James czasem zerkał na niego, uśmiechając się pod nosem.

Jak na zawołanie drzwi do dormitorium powoli się uchyliły i wyjrzał przez nie Syriusz. Bacznie rozejrzał się dookoła, nie wiedząc czego powinien się spodziewać. Odchrząknął cicho i spuścił głowę, wchodząc do środka. Cicho przymknął za sobą drzwi i rzucił spojrzenie James'owi. Potter jedynie spojrzał na niego mrużąc oczy, gdy zsunął okulary na czubek nosa. Syriusz się wzdrygnął i przeniósł wzrok na Remus'a.

- Heej, Remuus - przeciągnął niepewnie, zwracając na siebie uwagę Lunatyka. Chłopak podniósł głowę i uśmiechnął się do niego. Zaznaczył stronę starą zakładką i odstawił książkę na szafkę nocną, gestem przywołując do siebie czarnowłosego. Ten zamrugał kilkukrotnie, widocznie nie przekonany do tego pomysłu. - Mój ty przyjacielu najdroższy, co tam u ciebie? - kontynuował, zerkając przestraszony na James'a. Złapał za swój krawat, próbując go rozluźnić bo czuł jakby coraz bardziej zaciskał się na jego szyi. James by go zabił, gdyby jako pierwszy nie dowiedział się o tym, co się wydarzyło między jego przyjaciółmi. Widząc przerażenie w oczach Syriusza, Remus nie mógł powstrzymać się od parsknięcia.

- Łapa, wydajesz się zestresowany - zauważył poważnie James, starając się ukryć uśmiech. Posłał Lupinowi porozumiewawcze spojrzenie i wrócił do dręczenia przyjaciela. - Czyżby coś się wydarzyło? Masz mi coś do powiedzenia? - kontynuował, napawając się widokiem Syriusza, który robił się coraz bledszy.

- Emm... tak właściwie - zaczął Black, po czym głos ugrzązł mu w gardle. Spojrzał krótko na Remus'a, niemo błagając go o ratunek. Lunatyk jedynie westchnął i zaśmiał się cicho.

- Dobra, Łapa, nie stresuj się tak - powiedział w końcu James. - Remus mi o wszystkim powiedział - oznajmił, mrugając z uśmiechem do Lupina. Syriusz jęknął przeciągle, ale przynajmniej zaczęły wracać mu normalne kolory.

- Serio? - zapytał zirytowany, rzucając się na łóżko obok szatyna, by przytulić się do jego boku. Ręka Remus'a od razu powędrowała do czarnych kosmyków. - Bardzo nieśmieszne - burknął obrażonym tonem, jeszcze bardziej wtulając się w swojego chłopaka. Poczuł jak klatka piersiowa Lupina drży, a w całym pokoju rozległ się jego śmiech.

Stars around scars {Syriusz x Remus}.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz