×××
katafobia
(rzeczownik)
strach przed śmiercią i pozostawieniem niewypowiedzianych słów×××
Początek dnia nie należał do najgorszych. A była dosyć wczesna godzina, kiedy razem z Albym szła obudzić świeżaka.
Musiało mu się coś śnić, bo w momencie, w którym zawitali nad hamakiem ocknął się i zdezorientowany gwałtownie usiadł. Oczywiście jej przyjaciel musiał przerazić go jeszcze bardziej i przyłożyć mu dłoń do ust, by nie wydał żadnego dźwięku. Gestem ręki kazał Thomasowi być cicho i iść za nimi, co nowy spełnił niemal natychmiast wcześniej wyłapując obecność Tiny.
Alby rozpoczął swój typowy monolog opowiadając pokrótce o ciężkich trzech latach w strefie, na którym wyłączyła się, chociaż wiedziała, jak niesamowicie ważne były słowa ich przywódcy. Tak też dotarli do muru, a ciemnoskóry podał chłopakowi nóż, by ten mógł wyryć swoje imię pośród reszty.
Po raz kolejny spojrzała na każde imię napisane na ścianie. Widziała lekki uśmiech Thomasa, kiedy odnalazł jej podpis i mały uśmieszek obok, który wyryła trzy lata temu. Od razu koło niej znajdował się podpis Newta, a wyżej Alby'ego i Minho.
Kilka imion było przekreślonych. George. Stracili wielu przyjaciół, jednak to poświęcenie George'a bolało najbardziej. Tina nie zapomniała tego szerokiego uśmiechu, który przez kilka miesięcy witała codziennie. Jego strata była czymś niezwykle osobistym, dlatego też sama przekreśliła imię z muru.
Gdyby nadal tu był na pewno śmiałby się z jej głupoty i razem z Minho popychał ją w stronę Newta. Znała go krótko, jednak to wystarczyło, by stał się dla niej ważnym przyjacielem. Teraz została po nim jedynie historia, której nie miała zamiaru zapominać. Mały George będzie żył w jej umyśle już na zawsze.
- Będę już się zbierać. Trzymaj się Thomas-
Odeszła zostawiając ich samych i ruszyła w stronę swojego domku. Tam też złapała za kamizelkę, którą posiadał każdy zwiadowca, chwyciła ostrzony wczoraj nóż i w ramach rozgrzewki przebiegła powoli dystans do bramy.
- Obejrzymy sektor drugi.
- Ja porozglądam się koło szóstki. Gdzie masz Minho?- obejrzała się chcąc odszukać partnera Bena, jednak oprócz blondyna tylko kilku biegaczy szło w stronę wrót.
- Musiał wrócić po nowe buty. Mamy spotkać się na miejscu.
- Nie podoba mi się to- stwierdziła od razu i nie ważne jak bardzo pewny siebie był Tina musiała mieć wątpliwości. Ben jednak w ogóle się nimi nie przejął śmiejąc się z opiekuńczego wyrazu twarzy dziewczyny.
- Spokojnie, przecież wiesz, że zanim Minho znajdzie idealne dla siebie buty minie przynajmniej pół godziny. W tym czasie zdążę już dopiec do dwójki i trochę się rozejrzeć
- Dalej uważam, że to niezbyt trafny pomysł.
- Tina- blondyn położył ręce na jej ramionach, a w tym samym czasie brama ze zgrzytem rozpoczęła swoje otwieranie
- Nie martw się o mnie. Biegam po tym labiryncie dobre dwa lata, zresztą to ty zawsze biegasz po nim sama.
Westchnęła ciężko widząc, że poniekąd miał rację.
- Dobrze, ale proszę cię Ben uważaj na siebie.
Obdarował ją ciepłym uśmiechem i wbiegł do labiryntu od razu skręcając w przeciwną co do trasy Valentiny stronę.
YOU ARE READING
Never Stop. ( The Maze Runner)- Newt
Fanfiction- Na razie jesteśmy w pułapce. Potrzebujemy ochrony, jesteśmy w niebezpieczeństwie, a nasze ruchy są znikome. - Do czego zmierzasz?- zapytał patrząc na szachownicę. - Ale- ciągnęła dalej łapiąc króla, po czym podniosła go na wysokość ich oczu i za...