Prolog

184 15 0
                                    


|||

Przedstawienie czas zacząć...

|||

- Zawsze byłaś inteligentna. Wydałaś się we mnie, a twój brat w swojego ojca.

- Nie jestem taka jak ty- odpowiedziała beznamiętnie, stając na środku pokoju. Za ich plecami rozciągał się zapierający dech w piersiach widok na wielkie miasto, a tysiące świateł oświetlało jej niemal niewzruszoną twarz.

Ale głęboko w sobie zakopała gniew.

- Byłaś, jesteś i będziesz - kobieta podeszła bliżej nadal utrzymując spokojny i opanowany ton głosu, od którego miała ochotę wbić sobie paznokcie w dłonie, jednak nie poruszyła się nawet o milimetr- Niestety po ojcu odziedziczyłaś ten płomienisty temperament, który zrobił z ciebie nie posłuszną nastolatkę z błędnym poglądem na nasze sprawy.

- Nie mieszaj do tego taty- wbiła w nią lodowate spojrzenie, by zaraz potem na nowo uspokoić swoje emocje wracając to obojętnego wyrazu twarzy.

- To jedyny sposób, byś wreszcie się opamiętała...

- Och przepraszam mamusiu...- zakpiła uśmiechając się słodko, jej głos niski i powolny- że prosiłaś o spokojną, gotową spełnić każdy twój rozkaz owieczkę, lecz wychowałaś wilka, który nie ma zamiaru brać udziału w tej szopce. Możesz mnie tam zabierać, usilnie próbować przemówić do rozsądku, lecz ja nie ulegne matko. Więc zabij mnie jeśli tylko potrafisz-

Uniosła wysoko głowę i wyminęła  kobietę, której niezmienny stoicki wyraz na krótką chwilę zmienił się. To wystarczyło by poczuła się wygraną.

I gdy miała już wychodzić z tego legowiska żmii drzwi do apartamentu otworzyły się tuż przed nią, a dobrze znana szczurowata twarz mężczyzny wyłoniła się z korytarza.

- Valentina
- Jason- zmierzyła go beznamiętnym  wzrokiem w myślach marząc o tym, by zerwać ten jego głupi uśmieszek z twarzy.

- Co z Alexem?- usłyszała jeszcze z ust kobiety, lecz nie odwróciła głowy. Przystanęła jedynie w progu, czując gniew rozprzestrzeniający się po jej całym ciele.

Jednak nie drgnęła.

- Tylko spróbuj go w to wmieszać, a nie ręczę za siebie. Sama mówiłaś, że mam temperament ojca, więc domyśl się do czego jestem zdolna-

Wyszła. Tak po prostu wyszła z apartamentu, w którym przez dwadzieścia pięć minut musiała spierać się z tą kobietą.

A jednak uśmiechała się przebiegle, bo podczas tych dwudziestu pięciu minut zdołała zgrać na pendrive cały sektor danych, do których dostęp miała tylko jej matka.

1:0 mamusiu. Twoja własna córka zniszczy to wszystko co zbudowałaś.

Never Stop. ( The Maze Runner)- NewtWhere stories live. Discover now